Kto inspirował "spektakl" z aktami WSI?
Spektakl z aktami WSI inspirowały środowiska, które swe majątkowe interesy wiązały z działalnością niektórych oficerów WSI - ocenił przewodniczący komisji weryfikacyjnej WSI Jan Olszewski.
19.11.2007 | aktual.: 19.11.2007 18:43
Wypełnienie misji komisji może zostać uniemożliwione - powiedział Jan Olszewski. Dodał, że zapowiadana zmiana składu komisji przez nowego premiera "oznacza praktycznie biorąc odroczenie na czas trudny od określenia zakończenie prac komisji". Dodał jednak, że nowy premier "ma poczucie wzmożonej odpowiedzialności" i "bardzo starannie rozważy konsekwencje tej decyzji". Olszewski nie odpowiedział wprost, czy w przypadku zmian podałby się do dymisji.
Wszystkie wymogi ochrony akt komisji weryfikacyjnej WSI były i są nadal zachowywane - zapewnił Jan Olszewski. Tłumacząc sprawę przeniesienia dokumentów prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego wyjaśnił, że pomieszczenia Służby Kontrwywiadu Wojskowego nie gwarantowały takiej ochrony pracy komisji weryfikacyjnej WSI, żeby mógł ponosić za nią odpowiedzialność.
Olszewski powiedział, że gdy 9 listopada Antoni Macierewicz odszedł z funkcji szefa komisji, a on został jej szefem, jeszcze tego samego dnia zasygnalizował zamiar zmiany siedziby komisji - z siedziby kontrwywiadu wojskowego (którego szefem był Macierewicz) w inne miejsce. Według Olszewskiego, powodem było to, że pokoje komisji były częściowo wspólne z kontrwywiadem. Doniesienia mediów na temat tej sprawy nazwał "spektaklem medialnym".
Olszewski stwierdził, że ws. dokumentów komisji weryfikacyjnej szef MON Bogdan Klich został wprowadzony w błąd. Ministerstwo poinformowało w sobotę, że po uzyskaniu informacji, iż w komisji kopiowano twarde dyski, szef MON wydał szefowi Służby Kontrwywiadu Wojskowego polecenie wyjaśnienia tej sprawy.
Zapewniam, że system działania komputerów w komisji podawany jest specjalnemu ochronnemu programowi, który wyklucza, jakiekolwiek kopiowanie zawartych w komputerach materiałów - powiedział Olszewski.
Jak podało MON, SKW otrzymała również polecenie zbadania zamieszczonych w prasie informacji o wywiezieniu z siedziby Komisji Weryfikacyjnej tajnych a byłych WSI.
Media ujawniły, że ostatnio akta komisji przewożono do prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Kancelaria prezydenta tłumaczyła, że komisja wynajęła tam nowe pomieszczenia "z uwagi na trudności lokalowe". Wyjaśnienie sprawy zapowiada nowy rząd. Premier Donald Tusk ma zmienić 12 członków komisji oraz skrócić jej prace. W ostatnich dniach urzędowania premier Jarosław Kaczyński przedłużył pracę komisji do 30 czerwca 2008 r.
Olszewski wyjaśnił, w jaki sposób doszło do zmiany siedziby komisji z budynku Służby Kontrwywiadu Wojskowego na budynek Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Gdyby w przepisach prawa było napisane, że siedziba komisji weryfikacyjnej mieści się tu i tu, to ja byłbym związany takim prawem. Ponieważ takiego zapisu nie ma, tak jak w każdym innym przypadku o siedzibie decydują względy praktyczne i praktyczna możliwość funkcjonowania- powiedział Olszewski.
Dodał, że 9 listopada, gdy w miejsce dotychczasowego przewodniczącego komisji Antoniego Macierewicza decydował się przyjąć przewodnictwo komisji, postawił dwa warunki. Chodziło o czas trwania prac komisji i swobodę kształtowania warunków prac komisji - relacjonował.
Premier określił termin zakończenia prac komisji na połowę przyszłego roku, uzyskałem też wolną rękę w drugiej sprawie - mówił Olszewski. Powiedział, że w jego ocenie podstawowa była zmiana miejsca pracy komisji. "Antoni Macierewicz łączył funkcje szefa SKW i przewodniczącego komisji, dla niego takie warunki były odpowiednie. Komisja dzieliła pomieszczenia z jednym z zarządów SKW" - podkreślił Olszewski.
Ocenił, że w siedzibie SKW, nie będąc jej funkcjonariuszem ani pracownikiem "czuje się jak intruz i na takich zasadach jest traktowany".
Poinformował, że decyzja o przeprowadzce do BBN zapadła 12 listopada, przewożenie akt komisji i dokumentów będących w jej dyspozycji trwało trzy dni i nie odbywało się w nocy. To trwało w normalnych godzinach urzędowania od 7.30 do 16.30. Ostatni transport był trochę opóźniony, bo dotarł do BBN ok. 19.00 z powodu korków w mieście - mówił Olszewski.
Przewożone były jedynie dokumenty, które komisja sama wytworzyła (to m.in. protokoły wysłuchań żołnierzy b. WSI) oraz tajne materiały dostarczone komisji przez SKW i SWW - niezbędne do określenia przydatności do dalszej służby b. żołnierzy WSI. Zapewnił, że BBN jest najlepszym miejscem dla zachowywania tajemnic państwowych i zapewnia właściwe warunki pracy. Odrzucił oskarżenia, że jakieś materiały są kopiowane. Póki ja jestem szefem tej komisji, te materiały będą bezpieczne - mówił.
Olszewski podkreślał, że ma nadzieję, iż premier Donald Tusk nie wymieni 12 członków komisji weryfikacyjnej - właśnie z powodu na harmonogram prac. W jego ocenie, w takiej sytuacji trzeba byłoby większość spraw rozpoczynać od nowa i "oznacza to praktycznie biorąc odroczenie na czas trudny od określenia zakończenie prac komisji". Zapowiedział, że jeśli Tusk wprowadzi nowych ludzi do komisji, musiałby poddać ponownej ocenie to, czy może nią kierować i zakończyć prace z końcem czerwca.
W ocenie Olszewskiego, nowy premier z pewnością "ma poczucie wzmożonej odpowiedzialności" i "bardzo starannie rozważy konsekwencje tej decyzji". Ocenił, że nie ma podstaw prawnych dla odwołania członków komisji, jeśli sami nie będą chcieli odjeść z tych funkcji. Ujawnił, że poza jednym posłem, żadnych członków PiS w komisji weryfikacyjnej nie było. Jego zdaniem, w komisji są i powinni być tylko ludzie "zaufania publicznego".
Doniesienia mediów, jakoby aneks do raportu z weryfikacji WSI (obecnie w dyspozycji prezydenta, który ma go upublicznić) był "do kupienia", Olszewski nazwał "formą prowokacji".
Olszewski przypomniał, że nie ma już de facto archiwów WSI, bo po likwidacji w październiku 2006 r. archiwum WSI rozdzieliła komisja likwidacyjna decyzją zatwierdzoną przez szefa MON Radosława Sikorskiego: między Służbę Wywiadu i Kontrwywiadu Wojskowego oraz "w największej części" - IPN. Dodał, że WSI bezprawnie przetrzymywały ogromne ilości akt, które powinny były trafić "bardzo dawno" do IPN, a trafiły dopiero w 2006 r.
Dla Olszewskiego, doprowadzenie do końca procesu likwidacji WSI "jest jednym z zasadniczych warunków budowy normalnego systemu demokratycznego w państwie".