PolskaKoniec koszmaru mieszkańców. Stado krów dwa lata terroryzowało wsie

Koniec koszmaru mieszkańców. Stado krów dwa lata terroryzowało wsie

Po ponad dwóch latach mieszkańcy podbydgoskiej gminy Osielsko pozbyli się stada dzikich krów, które mocno napsuło im nerwy. Zwierzęta zostały odłowione. - Wreszcie udało się nam zakończyć tę sprawę – komentuje zadowolony wójt.

Stado dzikich krów dwa lata kręciło się po terenach gminy Osielsko
Stado dzikich krów dwa lata kręciło się po terenach gminy Osielsko
Źródło zdjęć: © Unsplash.com

Od 2022 r. tuż pod północną granicą Bydgoszczy żyło stado dzikich krów niewiadomego pochodzenia. Według miejscowych nieraz przekraczały nawet granicę miasta, przeważnie były jednak widywane w okolicznych lasach i na łąkach. Rolnicy narzekali na straty w uprawach, ale zwierzęta uprzykrzały życie nie tylko im. Co najmniej dwukrotnie doprowadziły do kolizji drogowych.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kierowca bmw się doigrał. Wszystko nagrała kamera na przejeździe

Namierzenie i schwytanie ich wcale nie należało do najprostszych. Zwierzęta często się przemieszczały i starały się unikać ludzi.

Samorządowcy najpierw mieli drastyczny plan na rozwiązanie tego problemu, ale nie dostali na to zezwolenia. Dzięki temu krowy nie zakończą żywota, jednak będą musiały się przeprowadzić.

- Obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańców spoczywa na gminie, więc to my musieliśmy się tym zająć – wyjaśnia Janusz Jedliński, wójt gminy Osielsko. - Wcześniej kilkakrotnie występowaliśmy zarówno do powiatowego, jak i wojewódzkiego lekarza weterynarii o pozwolenie na odstrzał, ale niestety bez powodzenia. Rada gminy zdecydowała się więc przeznaczyć środki na wyłapanie tego stada i przewiezienie go do azylu pod Poznaniem.

Gmina za odłowienie i transport zwierząt zapłaci prywatnej firmie 67,5 tys. zł. Wszystkie siedem osobników udało się wcześniej uśpić. Na tym koszty gminy prawdopodobnie się skończą, ale pieniędzy raczej nie uda się odzyskać, ponieważ nie wiadomo, czyje są krowy. Jedyny znaleziony przy nich kolczyk był zniszczony i nie udało się odczytać numeru.

- Wreszcie udało się nam szczęśliwie zakończyć tę sprawę. Krowy zostały odłowione i to koniec tej koszmarnej historii – cieszy się wójt.

Choć coraz rzadziej, w Polsce zdarzają się jeszcze ucieczki krów z gospodarstw, po których bardzo trudno je złapać. W ubiegłych latach najgłośniej było o wolno żyjących krowach z Deszczna koło Gorzowa Wielkopolskiego, które próbowano uratować przed rzeźnią. Natomiast kilka miesięcy temu 13 sztuk uciekło w miejscowości Liszkowice, 30 km na południe od Bydgoszczy.

Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (50)