Biskup szuka diakonów. Z "męską tożsamością seksualną"
Z powodu braku księży w Bydgoszczy ruszył nabór na diakonów. Wymagania stawiane kandydatom wywołały jednak sporo zamieszania, ponieważ mowa w nich o tożsamości seksualnej oraz "męskich zachowaniach". - To droga w przepaść – komentuje ekspert.
Osiem stron liczy "Instrukcja o naborze aspirantów i formacji przygotowawczej kandydatów do diakonatu stałego diecezji bydgoskiej". Podstawowa różnica między nimi a księżmi jest taka, że diakoni mogą mieć żony i nie są duchownymi. Poza tym obowiązuje ich cała masa przepisów kościelnych, np. nieposzlakowana opinia, "wypróbowane cnoty", szczerość czy uczciwość. I najlepiej, żeby byli po studiach teologicznych i nie mieli wśród krewnych alkoholików ani osób chorych psychicznie.
Diakon może zgłosić się z opinią od proboszcza, w której odniesie się on do tzw. ortodoksji wiary kandydata. Należy to rozumieć jako "stałe przekonania wobec pozycji przeciwnych Magisterium (magisterium to urząd nauczycielski Kościoła - przyp.red.), promowanych dzisiaj przez określone grupy, np.: ideologie radykalne; święcenia kobiet, pewne opinie odnośnie moralności seksualnej i celibatu kościelnego. Zrozumienie natury i celów służby kościelnej".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Piesi nie zdawali sobie sprawy. Wszystko nagrała kamera
28 stycznia na internetowej stronie diecezji bydgoskiej pojawił się komunikat, z którego wynika, że biskup bydgoski Krzysztof Włodarczyk polecił odczytać ogłoszenia o naborze aspirantów do diakonatu stałego "we wszystkich kościołach i kaplicach diecezji bydgoskiej w niedzielę, 2 lutego, w święto Ofiarowania Pańskiego".
Internauci nie czekali jednak do tego dnia i część z nich przestudiowała wymagania samodzielnie, dzieląc się wnioskami na forach oraz portalach społecznościowych. Za najciekawsze uznali wymogi dotyczące "męskiej tożsamości seksualnej" oraz "zachowań niezbyt męskich". W sieci toczą obecnie dyskusje, co te terminy mogą oznaczać, ale teorie na ten temat są różne.
Niektórzy przypominają przy tym obyczajowe skandale kapłanów oraz ich afery pedofilskie. W tych debatach pojawiła się także opinia, że kopanie psa przez płot jest największym wyrazem męstwa. To w nawiązaniu do wydarzeń sprzed kilkunastu dni. Ksiądz chodzący po kolędzie rzucił w biegającego po posesji psa kamieniem.
Prosiliśmy bydgoską kurię o wyjaśnienie kwestii dotyczących naboru, ale na razie nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi.
"Kościół nie wychodzi do ludzi"
Zdziwiony wymaganiami dla diakonów nie jest Arkadiusz Brodziński z sąsiedniego Torunia, lider ogólnopolskiego stowarzyszenia Polska Laicka, przyglądającego się ruchom duchownych i opowiadającego się za wyraźnym rozdziałem państwa od Kościoła.
- Diakoni są powoływani, aby wspierać księży – wyjaśnia. - Kościół zaczyna coraz bardziej po nich sięgać, gdyż brakuje kapłanów. Wymogi, które stawia biskup, nie dziwią mnie wcale. Takie same, a nawet ostrzejsze kryteria przyjęć do seminariów obowiązywały zawsze. Kościół tkwi w tradycji, nie rozumie zmieniającego się świata, traci wiernych. Zaczyna przypominać oblężoną twierdzę i ratuje się w desperacki sposób staroświeckimi metodami. Nie wychodzi do ludzi i nie próbuje się reformować. To droga w przepaść.
Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski