Katowice: porzuciła Dominika na klatce schodowej. "Mówiła, że żyć bez niego nie może"

27-letnia Marlena, której syna znaleziono na klatce schodowej w Katowicach, zostanie przesłuchana przez prokuratora i usłyszy zarzuty dopiero w środę. Na jaw wychodzi jednak coraz więcej nowych faktów w tej sprawie.

Katowice: porzuciła Dominika na klatce schodowej. "Mówiła, że żyć bez niego nie może"
Źródło zdjęć: © śląska policja
Violetta Baran

03.04.2018 | aktual.: 03.04.2018 16:41

27-letnia Marlena mieszkała ze swoją matka w małej wsi pod Wąchockiem. Po ukończeniu szkoły specjalnej nigdzie nie pracowała. Była pod opieką ośrodka pomocy społecznej.

- Babcia jeszcze pracowała, a ojciec Dominika w ogóle się nim nie interesował. Ale Marlena dostawała tyle pieniędzy z opieki, że mogła spokojnie utrzymać siebie i dziecko - powiedział tvn24.pl Jarosław Michalski, dyrektor wąchockiego ośrodka pomocy społecznej. To właśnie pracownica tego ośrodka, Gabriela Trzos, pomogła policji w identyfikacji znalezionego na klatce schodowej jednego z bloków w Katowicach chłopca.

#

Marlena była dobrą matką, ale nie ze wszystkim sobie radziła

Kobieta od września 2017 roku była asystentką rodzinną Marleny. - Mówiła, że nie wyobraża sobie życia bez Dominika i tak to wyglądało - opowiada tvn24.pl Gabriela Trzos.

Jak radziła sobie Marlena z wychowaniem czteroletniego synka? Zdaniem asystentki rodzinnej bardzo dobrze: prała, sprzątała, gotowała, w domu było czysto.

Pracownica opieki społecznej pomogła znaleźć kobiecie przedszkole i załatwić rehabilitację dla Dominika. Załatwienie takich spraw - jak twierdzi Trzos - przerastało możliwości Marleny.

- Chłopiec cierpi na autyzm. Od września chodził do przedszkola integracyjnego w Starachowicach. Bardzo się od tego czasu zmienił na dobre, wyciszył się, miał zajęcia sensoryczne, logopedyczne, mama prowadziła go do logopedy także po przedszkolu - opowiada asystentka.

Poznała nowego mężczyznę

Na przełomie lutego i marca Marlena i Dominik nagle zniknęli. Ośrodek z Wąchocka zawiadomił policję. - Marlena jest dorosła, nie ma ograniczonych praw rodzicielskich, ale myśmy się martwili o Dominika, i o Marlenę też - wyjaśnia dyrektor Michalski.

Policjanci znaleźli 27-latkę w Katowicach. Okazało się, że razem z Dominikiem zamieszkała u swojego nowego partnera. 19 marca - na prośbę pracowników ośrodka - Marlena pojawiła się w Wąchocku razem z synem i przyjacielem.

- Ten mężczyzna wyglądał na młodszego od Marleny - opowiada tvn24.pl dalej dyrektor. - Pół chłopa, chudzina, cichy, nie wyglądał na chuligana. Powiedział, że pracuje przy wykańczaniu wnętrz - dodał.

To co zaintrygowało dyrektora, to fakt, że podczas rozmowy chłopiec siedział na kolanach nowego przyjaciela matki. - Byłem zdziwiony, przede mną Dominik uciekał. A ten człowiek trzymał tego chłopca na rękach. Nie wiem, czym sobie zaskarbił jego zaufanie - stwierdził.

Pracownicy ośrodka starali się nakłonić kobietę, by zostawiła chłopca pod opieką babci. Tłumaczyli, że zabierze go, jak ułoży sobie życie z nowym partnerem. - Ale oni na to, że nie, że się kochają - opowiada dyrektor.

Dlaczego porzuciła dziecko?

Przed wyjazdem do Katowic Marlena zrzekła się wszelkich świadczeń od ośrodka w Wąchocku. Pracownicy placówki poinformowali ją, by zgłosiła się po świadczenia do ośrodka w Katowicach. Nie zrobiła jednak tego.

31 marca Dominika znaleziono na klatce schodowej w jednym z bloków w Katowicach. Jego matka i jej nowy partner zniknęli.

Kobietę odnaleziono w poniedziałek. Nadal nie wiadomo, dlaczego zostawiła chłopca. Pracownicy wąchockiego ośrodka w rozmowie z tvn24.pl przekonują, że 27-latka łatwo ulega wpływom, że łatwo ją do czegoś nakłonić. Nie widzą innego powodu porzucenia dziecka.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

matkadzieckokatowice
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (86)