Janusz Korwin-Mikke wpadł na demonstrację anarchistów. "O mało nie zostałem pobity"
Polityk Konfederacji był przed Sejmem, gdzie protestowali demonstranci. Jak zaznacza, na manifestujących wpadł przypadkiem. Janusz Korwin-Mikke dodaje, że został również zwyzywany od "faszystów", a na miejscu interweniowała policja.
Kilkadziesiąt osób z anarchistycznymi flagami zebrało się w piątek pod Sejmem. Manifestanci bronili pracowników i krytykowali tarczę antykryzysową, która ma według demonstrantów uderzać w prawa pracownicze. Na miejscu pojawił się również Janusz Korwin-Mikke, który dyskutował z protestującymi. Nagle jedna z osób po popchnęła, a inna zamachnęła się flagą przed jego twarzą. Skandowane były różne hasła, także wulgarne.
Polityk Konfederacji odniósł się do zdarzenia w mediach społecznościowych. Zapewnia, że do Sejmu szedł po to, aby złożyć oświadczenie majątkowe i wtedy wpadł na anarchistów. "Zobaczyłem czarne flagi - OK, pomachałem przyjaźnie. I tu mnie zdumiało, bo wyczułem wrogość, a nie sympatię (anarchiści zawsze traktują libertarian jak nie do końca uświadomionych anarchistów)" - tłumaczy Korwin-Mikke.
Poseł wyjaśnia, że "sprawa się wyjaśniła, bo flagi były czarno-czerwone i należały do anarcho-syndykalistów". Jak zaznacza protestujący domagali się zasiłków społecznych od państwa. Dalej dodaje, że "o mało nie został pobity" i musiała interweniować policja. Miał również zostać zwyzywany od "faszystów". "Co za czasy: liberałowie chcą przymusu ubezpieczeń, anarchiści interwencji państwa" - podsumowuje Korwin-Mikke.
Zobacz wideo: Wybory 2020. Rafał Trzaskowski krytykuje Andrzeja Dudę. "Prezydent nie podejmuje prawdziwych działań"
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl