Dymisja szefa SOP. "Secret Service myśli, że jesteśmy Republiką Bananową"

Wirtualna Polska dotarła do nowych informacji odnośnie incydentu z udziałem funkcjonariuszy Służby Ochrony Państwa i agentów Secret Service na lotnisku Okęcie. - Amerykanie chcieli pokazać, że to oni rządzą. SOP zrewanżował się akcją z międzynarodowym prawem jazdy i badaniem alkomatem - mówią nam nasi rozmówcy.

Dymisja szefa SOP.  "Secret Service myśli, że jesteśmy Republiką Bananową"
Źródło zdjęć: © East News | Stanisław Kowalczuk
Sylwester Ruszkiewicz

01.03.2019 | aktual.: 01.03.2019 14:48

O zgrzytach na linii Służba Ochrony Państwa – Secret Service informowaliśmy jako pierwsi. Miało do nich dochodzić podczas zabezpieczenia Szczytu Bliskowschodniego w Warszawie 13-14 lutego. Miał to być jeden z głównych powodów, przez który odszedł ze stanowiska szef SOP Tomasz Miłkowski.

Nie mieli prawka, więc pojawił się alkomat

Oficjalnie kierownictwo formacji ochronnej zaprzecza. Ale jak ustaliła Wirtualna Polska, punktem zapalnym miała być awantura na lotnisku Okęcie przed przylotem amerykańskiej delegacji rządowej z wiceprezydentem Mike’m Pence’m na czele. Niespodziewanie dla agentów Secret Service, ktoś z kierownictwa SOP podjął decyzję o przebadaniu ich alkomatem. Stało się to tuż po tym, jak SOP zażądał od agentów Secret Service międzynarodowego prawa jazdy. Kiedy okazało się, że oficerowie amerykańskich służb nie dysponują takim dokumentem, zdecydowano się na manewr z alkomatem.

Obraz
© sop.gov.pl | sop.gov.pl

Jak ustaliła Wirtualna Polska, po szczycie w siedzibie Służby Ochrony Państwa pojawiła się delegacja amerykańska. Pracownik ambasady USA w Warszawie, przedstawiciel Secret Service, a także funkcjonariusz ochrony ambasady amerykańskiej. Według obecnego kierownictwa SOP spotkanie przebiegło w miłej atmosferze. - Tematem spotkania było podsumowanie współpracy polsko-amerykańskiej podczas zabezpieczenia delegacji amerykańskich w konferencji dotyczącej budowania pokoju i bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie. Strona amerykańska podziękowała funkcjonariuszom SOP za zaangażowanie i współpracę na bardzo dobrym poziomie – napisał SOP na swoich stronach internetowych.

Ale w rzeczywistości wcale tak miło nie było. Amerykanie mieli pretensje do polskiej służby. M.in. o incydent na lotnisku Okęcie.

- Amerykańskie służby nie zostały poinformowane o obowiązku posiadania międzynarodowego prawa jazdy na terenie naszego kraju. W poprzednich latach takiego obowiązku nie było – mówi nam nasz informator, znający kulisy sprawy.

Problem z agentami Secret Service

Jednak za zgrzyt na linii Secret Service - polskie służby, nie odpowiada jedynie SOP. Swoją cegiełkę dorzucili również amerykańscy agenci, którzy słyną z "obsesji na punkcie ochrony swoich VIP-ów". Tak było i tym razem.

- Na etapie przygotowania wizyty amerykańska strona była bardzo skrupulatna i nerwowa. Nie dość, że przyjeżdżał wiceprezydent Stanów Zjednoczonych, to w Szczycie Bliskowschodnim brało udział ok. 60 delegacji. Amerykanie uznali, że to oni wiedzą najlepiej, jak zabezpieczyć szczyt. Potraktowali nasze służby z góry. Zaczęli wypytywać o wszystkie, nawet te najdrobniejsze szczegóły. To zirytowało kierownictwo SOP. W "ramach rewanżu" domagano się od agentów Secret Service okazania międzynarodowego prawa jazdy - mówi nam drugi rozmówca, funkcjonariusz ze służb.

- Amerykanie za każdym razem jak przyjeżdzają do Polski, myślą, że jesteśmy jakąś republiką bananową. Twierdzą, że nie poradzimy sobie z zabezpieczeniem i ochroną amerykańskiej delegacji rządowej. Oni wszystko wiedzą najlepiej. Poza tym, tym razem do Warszawy przyjechała ochrona wiceprezydenta Mike'a Penc'a. Chciała się wykazać i pokazać naszym chłopakom, kto jest najlepszy. Jak przyjeżdżał Barack Obama albo Donald Trump wyglądało to bardziej profesjonalnie - ocenia nasz informator, znający kulisy ochrony Szczytu Bliskowschodniego.

Pytany dzisiaj w Radiu Zet o incydent szef MSWiA Joachim Brudziński nie zdementował ani nie zaprzeczył. – Miałem ten zaszczyt, że towarzyszyłem premierowi Mateuszowi Morawieckiemu w spotkaniu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów z wiceprezydentem Stanów Zjednoczonych Mike'm Pence’m, który osobiście panu premierowi dziękował za znakomitą współpracę służb ochronnych i za znakomite zabezpieczenie tego szczytu – powiedział dyplomatycznie Joachim Brudziński.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (226)