Dariusz Piontkowski mówił o zarobkach nauczycieli. Teraz przeprasza za "przejęzyczenie"
Wiceminister edukacji i nauki Dariusz Piontkowski wywołał spore zamieszanie swoją środową wypowiedzią na temat zarobków nauczycieli. - Jeżeli jest to stopień nauczyciela dyplomowanego, czyli najwyższy stopień awansu zawodowego, jego wynagrodzenie średnie z wszystkimi dodatkami to jest przeciętnie około 6800 czy 6900 złotych - mówił na antenie radiowej Jedynki. W czwartek na Twitterze przeprosił za "przejęzyczenie".
W środowej audycji na antenie radiowej Jedynki wiceminister Piontkowski pytany był o zarobki nauczycieli. - Jeżeli jest to stopień nauczyciela dyplomowanego, czyli najwyższy stopień awansu zawodowego, jego wynagrodzenie średnie z wszystkimi dodatkami to jest przeciętnie około 6800 czy 6900 złotych - odpowiedział polityk.
Dopytywany był czy jest to kwota na rękę czy brutto powiedział, że jest to "oczywiście" na rękę. Zaznaczył jednak, że jest to kwota podana łącznie z dodatkami. - Jeżeli ma wychowawstwo, za staż pracy, jeżeli ma nadgodziny, to jego wynagrodzenie może być zdecydowanie wyższe - dodał.
W czwartek jednak zamieścił wpis, w którym tłumaczy, że doszło do "przejęzyczenia". "Omyłkowo wskazałem, że jest to kwota netto, a nie brutto. Przepraszam za "przejęzyczenie" słuchaczy i wszystkich zainteresowanych" - napisał.
Piontkowski: ten zawód daje pewną perspektywę awansu
Piontkowski stwierdził także, że początkujący nauczyciele zarabiają "nieco ponad 4000 złotych".
- Oczywiście nie jest to dużo, natomiast ten zawód daje pewną perspektywę awansu także finansowego, no i ma pewne zalety, o których wszyscy mówią, chociażby dwumiesięczne wakacje, i to jest w porównaniu z innymi pracownikami nieco dłuższy okres (...) - powiedział.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Akcja protestacyjna nauczycieli
Prezydium Zarządu Głównego ZNP podjęło w środę uchwałę, w której postanowiło ogłosić pogotowie protestacyjne we wszystkich ogniwach związku, m.in. przez oflagowanie placówek. ZNP chce także zorganizować i przeprowadzić ogólnopolską akcję informacyjną o narastających problemach systemu edukacji. Według pojawiających się informacji akcja protestacyjna miałaby rozpocząć się 1 września.
Dlaczego nauczyciele się zdecydowali na taki krok? Krzysztof Baczyński, wiceprezes ZNP wskazuje, że "cierpliwość się wszystkim skończyła". - Od wielu miesięcy domagaliśmy się rozmów z premierem i ministrem, a także wzrostu wynagrodzeń - wyliczył w programie "Newsroom" Wirtualnej Polski.
Źródło: Program Pierwszy Polskiego Radia, Twitter