Były szef wydziału zabójstw: "W przypadku Dawida doszło do tragedii"
Według Marka Dyjasza, byłego szefa Wydziału Zabójstw Komendy Stołecznej Policji i b. dyrektora Biura Kryminalnego KGP - w przypadku 5-letniego Dawida Żukowskiego wszystko wskazuje na to, że spełnił się czarny scenariusz. - W mojej ocenie, chłopiec już nie żyje. Służby szukają już jedynie ciała chłopca - mówi WP Marek Dyjasz.
Dyjasz 30 lat służył w pionie kryminalnym w policji. Jest przekonany, że w ubiegłą środę, kiedy chłopiec zniknął doszło do tragedii.
- Powiem wprost: jestem przekonany, że chłopiec już niestety nie żyje. Myślę, że wszystkie służby o tym wiedzą, tylko nikt o tym głośno nie mówi. Według mnie, został pozbawiony życia przez ojca. Wygląda na to, że mężczyzna działał pod wpływem impulsu i emocji. Kluczowa była ostatnia rozmowa telefoniczna z żoną. Padły tam dwa - trzy zdania, po których postanowił zemścić się na kobiecie i pozbawić życia dziecka. Napisał później sms-a: "Już nigdy nie zobaczysz syna" - mówi nam Marek Dyjasz, który zajmował się rozpracowaniem setek zabójstw.
Zobacz także: Grodzisk Mazowiecki. Mieszkańcy wstrząśnięci tragedią
- To właśnie po rozmowie z matką dziecka, mężczyzna wpadł w szał. Wygląda na to, że od dramatycznego wydarzenia, do chwili popełnienia samobójstwa nie minęło dużo czasu. Rzucił się pod pociąg, bo wiedział, że nie będzie potrafił z tym żyć. Gdyby był konsekwentny w swoim działaniu, to pojechałby i zrobiłby jeszcze krzywdę matce dziecka. Ale on wybrał inny wariant. Mówił sobie: "Będziesz teraz kobieto cierpiała całe życie" - opowiada były dyrektor Biura Kryminalnego KGP.
Dawid Żukowski. Poszukiwania nie dały skutku
- W mojej ocenie, jeszcze raz powinne być sprawdzone zbiorniki wodne, studzienki kanalizacyjne, akweny wodne i zbiorniki ściekowe. Trzeba jeszcze raz to wszystko dokładnie przeszukać. Podkreślę jeszcze raz, on tego nie planował. Gdyby planował wcześniej, to prędzej czy później, służby wiedziałyby o miejscach, w których bywał. A tu zadziałał impuls. Stąd taka trudność w poszukiwaniach - dodaje Dyjasz.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
- Na pewno trzeba szukać w miejscach niedaleko miejsca zamieszkania, bo on nigdzie dalej nie odjechał. W początkowej fazie poszukiwań można było coś przeoczyć. Można przecież przejść obok, czegoś nie zauważyć. Pamiętajmy, na początku poszukiwań jest duża adrenalina, a później przychodzi zmięczenie. Było wiele takich spraw, że szukaliśmy zakopanych zwłok. Teren był sprawdzany kilkukrotnie. Na pewno policjanci mają zrzuty z BTS, jego logowania i dokładną trasę jego przejazdu. To nie jest takie proste, bo on tego nie planował - podkreśla Marek Dyjasz, który w 2012 roku przeszedł na policyjną emeryturę.
Dawid Żukowski. Przeszukać teren jeszcze raz
- Dobrze, że w pewnym momencie wyhamowano działania poszukiwawcze, skupiono się na ponownej analizie materiału dowodowego. Policjanci jeszcze raz muszą wykonać oględziny miejsc, sprawdzić trasy przejazdu i logowania się telefonu. Teraz trzeba wyciągnąć prawidłowe wnioski i zawęzić miejsce poszukiwań - dodaje emerytowany policjant.
- Trudność tej sprawy od początku polegała na tym, że ma ona podłoże rodzinne. Prześwietlane są wydarzenia z ostatnich dni, relacje między osobami bliskimi, poszukiwana jest ewentualna przyczyna takiego zachowania. Policjanci muszą też, na podstawie zeznań, dowiedzieć się czy Paweł Ż. miał jakieś ulubione miejsca, w które jeździł z synem. Jezioro, taras widokowy czy wesołe miasteczko. Bo jeśli ludzie nie chcą mówić, policjanci nie pojawią się w tych miejscach. A one mogą być kluczowe dla toku myślenia i postępowania tego mężczyzny - uważa były szef wydziału zabójstw KSP.
Przypomnijmy, Dawid Żukowski zaginął w środę, dokładnie tydzień temu. Tego dnia ojciec zabrał syna z domu w Grodzisku Mazowieckim ok. godz. 17. Paweł Ż. miał go zawieźć do Warszawy do matki. Podróżował z chłopcem szarą skodą fabią o nr. rejestracyjnym WGM 01K9. Przed godz. 21 Paweł Ż popełnił samobójstwo, wtargnął pod pociąg. O północy matka Dawida zgłosiła zaginięcie syna. Od tamtej pory szukają go setki mundurowych. Bez skutku.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl