Bestialstwo Rosjan. To robili kobietom w Chersoniu

Chersoń został wyzwolony spod okupacji armii Władimira Putina. Teraz kobiety, które żyły tam podczas najazdu Rosjan, opowiedziały, jak się przeciwstawiały rosyjskim żołnierzom, którzy za to wymierzali im przerażające kary, m.in. do aresztowania i rażenie prądem.

Chersoń wyzwolony z rosyjskiej okupacji
Chersoń wyzwolony z rosyjskiej okupacji
Źródło zdjęć: © PAP
Sylwia Bagińska

26.11.2022 | aktual.: 26.11.2022 09:01

- Tak cieszę się, że nasi przyszli, że wróciła wolna Ukraina! W końcu mogę chodzić ubrana, jak chcę, słuchać tego, co chcę i mówić to, co chcę. Przy Rosjanach nie mogliśmy tego robić. Nie można było nic - powiedziała w rozmowie z Polską Agencją Prasową Ukrainka z Chersonia.

- Podczas okupacji przekazywałam naszym dane o rosyjskich pozycjach. Wiele razy byłam przesłuchiwana. Rosjanie razili mnie prądem, ale teraz nie chcę o tym mówić. Nie jestem jeszcze do tego gotowa - ujawniła. Dziewczyna wyznała, że ma 16 lat i jest aktualnie szczęśliwa. - Żyję w wolnej Ukrainie - wskazała.

Rosjanie przyjechali w kilkanaście minut. Kara była okrutna

Skala tortur stosowanych przez Rosjan w okupowanym Chersoniu nie jest jeszcze do końca znana. Prokuratura generalna w Kijowie poinformowała, że dotychczas w wyzwolonej części obwodu chersońskiego odnaleziono 430 cywilów zabitych przez siły okupacyjne oraz dziewięć miejsc, w których torturowano ludzi.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jednym z symboli ukraińskiego oporu w wojnie z Rosją jest piosenka Czerwona Kałyna. W okupowanym Chersoniu była ona zakazana. Za jej słuchanie można było trafić do aresztu, który mieszkańcy miasta nazywają piwnicą.

- Miałyśmy z koleżankami imprezkę, domówkę i któraś włączyła za głośno Czerwoną Kałynę. Rosyjskie służby przyjechały po kilkunastu minutach i zarobiłyśmy trzy doby w piwnicy. Zostałyśmy aresztowane za to, że włączyłyśmy ukraińską muzykę! - opowiedziała 20-letnia Ołena.

- Po trzech dniach wyszłyśmy i już za bramą zaczęłyśmy wykrzykiwać "Sława Ukrainie". Jesteśmy niezłomne! - przekazała z dumą rozmówczyni PAP.

Ukrainki sprzeciwiały się wobec okupanta

W Chersoniu nie było zorganizowanego ruchu oporu, jednak kobiety mówią, że ludzie o pozycji proukraińskiej angażowali się w sprzeciw wobec okupanta na tyle, na ile potrafili.

Natalia włączyła się w pomoc szkole swojej córki, której zespół odmówił prowadzenia lekcji pod rosyjską kuratelą i w języku rosyjskim. - Nasza szkoła ani jednego dnia nie działała jako rosyjska. Nauczyciele i dyrekcja z pomocą rodziców powynosili ze szkoły i poukrywali po domach wszystkie dokumenty, żeby Rosjanie nie zdobyli danych uczniów. Brałam w tym udział - przekazała.

- Póki w Chersoniu był internet, dzieci uczyły się online po ukraińsku. Za nic nie puściłabym dziecka do rosyjskiej szkoły. Nie mogłam pozwolić, by moja córka wysłuchiwała od rosyjskich nauczycieli, jak to Rosja nas ratuje. Ona nikogo nie ratowała, ona na nas napadła. Nikt tu na Rosję nie czekał i nikt jej nie chciał - dodała Natalia.

Rosyjskie wojsko od początku marca okupowało Chersoń. 9 listopada siły agresora pod naciskiem armii ukraińskiej wycofały się z położonego na prawym brzegu Dniepru miasta i zajęły pozycje na lewym brzegu tej rzeki. Z kolei 11 listopada do Chersonia wkroczyły wojska Ukrainy.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie