Barbara Nowak w śledztwie dotyczącym korupcji. "Nie jestem częścią układu"

Prokuratura sprawdza powiązania Barbary Nowak z osobami, które usłyszały zarzuty w sprawie dotyczącej wyłudzenia wielomilionowych dotacji na prowadzenie przedszkoli - wynika z informacji Wirtualnej Polski. Śledczy sprawdzają, czy dokument podpisany przez byłą małopolską kurator nie był wydany w zamian za łapówkę dla urzędniczki z Urzędu Miasta Krakowa. Barbara Nowak w rozmowie z WP stanowczo zaprzecza.

 Śledczy sprawdzają Barbarę Nowak
Śledczy sprawdzają Barbarę Nowak
Źródło zdjęć: © East News | Beata Zawrzel/REPORTER
Szymon JadczakPaweł Figurski

W połowie stycznia opisaliśmy w Wirtualnej Polsce korupcyjne zarzuty, które usłyszała b. wiceprezydent Krakowa - Katarzyna Ś. (wcześniej K.). Jako urzędniczka odpowiedzialna za oświatę miała wydawać decyzje korzystne dla przedszkoli "Pod Magnolią" w zamian za korzyści majątkowe.

Śledztwo rozpoczęło się jeszcze w 2018 roku. Wirtualna Polska poznała ustalenia śledczych i rolę, jaką - według nich - mogła odgrywać w sprawie Barbara Nowak oraz jej podwładna z Małopolskiego Kuratorium Oświaty, którym wówczas kierowała. Obie pojawiają się w tej sprawie. I na obu swoje działania skupiają śledczy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Na czym według prokuratury polegało przestępstwo? Podmioty prowadzące przedszkola mają prawo do uzyskiwania dotacji oświatowej na uczęszczające do nich dzieci. Tyle, że system jest dziurawy.

Jak wynika z ustaleń śledczych, prowadzący przedszkola "Pod Magnolią" zawyżali liczbę dzieci uczęszczających do placówek w Krakowie i Katowicach. Robili to, na przykład wpisując na listę dzieci, które już dawno przekroczyły wiek przedszkolny, zapisując je fikcyjnie do kilku placówek na raz, a nawet wykorzystując małych obcokrajowców m.in. z Ukrainy.

Te ostatnie dzieci nie miały numeru PESEL, a ich nazwiska można było zapisywać na różne sposoby, a dzięki temu zapisywano je do kilku przedszkoli równocześnie. W efekcie można było zarobić więcej.

Z ustaleń (którymi dysponuje prokuratura) wynika, że w ten sposób Justyna P., czyli prowadząca przedszkola, otrzymała w latach 2014-2022 z urzędów miasta w Krakowie i Katowicach 19,6 mln zł dotacji, które nie powinny do niej trafić.

Żeby jednak dotacje w ogóle zaczęły płynąć, najpierw trzeba oczywiście zarejestrować przedszkole. Do tego potrzebna jest zgoda właściwego organu samorządowego, po uzyskaniu pozytywnej opinii kuratora oświaty. Co ważne - ta procedura dotyczy tylko przedszkoli publicznych prowadzonych przez osoby prawne. I dlatego była wymagana w tych sprawach.

I tu według prokuratury doszło do naruszenia prawa.

We wrześniu 2017 r. Justyna P. złożyła wnioski o zgodę na założenie przedszkoli "Pod Magnolią" nr 1 i 2 w Krakowie.

W listopadzie 2017 r. Małopolskie Kuratorium Oświaty wydało opinię negatywną. Pod dokumentem podpisana jest Barbara Nowak. Justyna P. zaskarżyła tę decyzję, ale w lutym 2018 r. minister edukacji podtrzymał niekorzystne rozstrzygnięcie. W konsekwencji w czerwcu 2019 r. Urząd Miasta Krakowa odmówił Justynie P. utworzenia przedszkoli nr 1 i 2.

Tyle, że Justyna P. nic sobie nie robiła z tej decyzji, bo w tamtym okresie przedszkola nr 1 i 2 już działały. Jak to możliwe?

Prokuratura twierdzi, że wiceprezydent Katarzyna Ś. doradziła właścicielce sieci przedszkoli "Pod Magnolią", żeby jeszcze raz złożyła takie same wnioski o rejestrację przedszkoli. I to mimo, że ich rozpatrywanie już trwało w urzędach.

Tak się stało. Justyna P. 4 stycznia 2018 r. złożyła te same dokumenty, a 29 i 30 stycznia Barbara Nowak podpisała się tym razem pod pozytywną opinią dla wniosku o utworzenie przedszkoli nr 1 i 2. Według prokuratury w ciągu 62 dni kurator Nowak złożyła więc podpis pod dwoma sprzecznymi dokumentami dotyczącymi jednej sprawy.

Już 31 stycznia 2018 r., czyli zaraz po wydaniu pozytywnych opinii przez Barbarę Nowak, Sylwia L. z krakowskiego magistratu wydała dwie decyzje o utworzeniu przedszkoli nr 1 i 2.

Za rok ta sama Sylwia L. - na podstawie dokumentu wcześniej podpisanego przez Barbarę Nowak - odmówi Justynie P. założenia przedszkoli nr 1 i 2, które już dawno będą wtedy działały.

Sylwia L. usłyszała zarzuty w tej sprawie, ale nadal pracuje w krakowskim magistracie. W Urzędzie Miasta Krakowa słyszymy, że urzędniczka jest nieobecna w pracy, a gdy wróci, zostanie jej powierzony inny niż dotychczas zakres obowiązków służbowych.

Jak przekazało nam Małopolskie Kuratorium Oświaty, za rządów Barbary Nowak dochodziło jeszcze czterokrotnie do sytuacji, gdy urzędnicy kuratorium najpierw wydawali negatywną opinię dla powstania kolejnego przedszkola sieci "Pod Magnolią", którą następnie zmieniano na pozytywną.

Wróćmy na chwilę do Katarzyny Ś. Była wiceprezydent Krakowa za pomoc w pozytywnym załatwieniu wniosków o założenie przedszkoli miała dostać dwa szampany warte w sumie 2 tysiące złotych, a po rozstaniu z urzędem małżeństwo P. miało ją zatrudnić w swojej firmie z wynagrodzeniem rzędu 30 tys. zł brutto.

Prokuratura uważa, że pensja była sztucznie zawyżona i w ten sposób następowało korupcyjne rozliczenie z urzędniczką. Z tą tezą nie zgadza się obrońca Katarzyny Ś. - Moja klientka zaprzecza wszystkim trzem stawianym jej zarzutom. Sama kilka lat temu poinformowała organy ścigania o dużym prawdopodobieństwie wyłudzania dotacji oraz o szeregu innych nieprawidłowości w funkcjonowaniu przedsiębiorstwa prowadzonego przez pomawiające ją osoby. A części wynagrodzenia, traktowanego przez prokuraturę jako formę korupcji, musiała dochodzić w sądzie cywilnym, który przyznał jej racje - mówi Wirtualnej Polsce mec. Maciej Lis.

Tropy śledczych

Według ustaleń Wirtualnej Polski prokurator, żądając aresztu dla Katarzyny Ś., podnosił m.in., że musi odizolować ją od Barbary Nowak oraz jej zastępczyni w kuratorium, bo nie można wykluczyć, że kobiety wspólnie uczestniczyły w załatwianiu zgody dla przedszkoli "Pod Magnolią".

Z ustaleń śledczych wynika, że panie się znają. Dodatkowo zastępczyni Barbary Nowak w kuratorium miała przekazywać Rafałowi P., który prowadził z żoną sieć przedszkoli, dyspozycje, jak powinien być przygotowany wniosek i jakich należy dokonać poprawek w przedstawionej dokumentacji, aby otrzymać pozytywna opinię kuratorium.

Jak wynika z informacji Wirtualnej Polski, w styczniu 2024 r. sąd nie zgodził się na aresztowanie Katarzyny Ś., ale zastosował wobec byłej wiceprezydent Krakowa poręczenie majątkowe w wysokości 60 tys. zł, dozór policji oraz zakaz kontaktowania się m.in. z Barbarą Nowak i jej zastępczynią w Małopolskim Kuratorium Oświaty.

Barbara Nowak w rozmowie z Wirtualną Polską twierdzi, że nigdy nie kontaktowała się z Justyną i Rafałem P., prowadzącymi sieć przedszkoli "Pod Magnolią".

Była kurator potwierdza, że zna się z podejrzaną Katarzyną Ś., ale twierdzi, że b. wiceprezydent nigdy nie zabiegała u niej o wydanie pozytywnych opinii dotyczących przedszkoli "Pod Magnolią". - Rozmawiałyśmy o nieprawidłowościach, potrzebie kontroli w tych przedszkolach, gdy była zastępcą prezydenta Krakowa. Pani Ś. nigdy nie proponowała, żebym coś załatwiła - mówi Barbara Nowak. Stanowczo zaprzecza, jakoby brała udział w takim procederze.

I tłumaczy, że niemożliwe, aby te same wnioski otrzymywały opinię negatywną, a potem bez żadnych zmian w treści - pozytywną. - Wszystkie sprawy dotyczące wydawania opinii przechodziły przez wizytatora ds. Przedszkoli w kuratorium i prawników. To wszystko było sprawdzane - twierdzi.

Nowak zaprzecza i wyjaśnia

Barbara Nowak nie zaprzecza jednak, że jej zastępczyni mogła pomagać w wypełnianiu wniosków Rafałowi P.

- Ktokolwiek by nie przyszedł z prośbą o pomoc, nie tylko przedszkole "Pod Magnolią", dostawał od nas komplet informacji dotyczących przygotowywania wniosków o założenie przedszkola. Wskazywaliśmy błędy i mówiliśmy, jak je poprawić. Każdy otrzymywał informacje, to była nasza praca - zapewnia.

- Gdzie tu logika, że jestem częścią jakiegoś układu? Nie rozumiem sytuacji, w której wielokrotnie zgłaszałam do prokuratury przypadki naruszeń bezpieczeństwa dzieci w przedszkolach "Pod Magnolią" i prokuratura odmawiała wszczęcia śledztwa. A dziś dowiaduję się, że formułowane są wobec mnie zarzuty o układzie z właścicielami tego przedszkola. To tak, jakbym stała przed szubienicą i sama zakładała sobie stryczek na szyję. Nie jestem samobójcą - mówi była kurator.

Zapytaliśmy w Małopolskim Kuratorium Oświaty o zgłoszenia do prokuratury dotyczące przedszkoli "Pod Magnolią". Kuratorium potwierdziło te wersję wydarzeń. W odpowiedzi czytamy, że rzeczywiście przedstawiciele urzędu alarmowali śledczych o zagrożeniu bezpieczeństwa dzieci w tych placówkach.

Z informacji wynika również, że zgłoszenia miały miejsce na przełomie czerwca i lipca 2022 roku, czyli ponad cztery lata po wydaniu przez Barbarę Nowak pozytywnej opinii.

Szymon Jadczak, Paweł Figurski, dziennikarze Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (718)