Arłukowicz o amantadynie. "Nie ma cudownego leku"
Do ostatnich doniesień na temat amantadyny i jej rzekomej skuteczności w leczeniu COVID-19 odniósł się były minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. Jak podkreślił na razie nie ma leku, który skutecznie leczyłby tę chorobę, a wirus wciąż mutuje. - Nie jest wykluczone, że w styczniu będziemy musieli ponownie szczepić ludzi - dodał.
Amantadyna nie jest na razie zarejestrowana jako lek na COVID-19. Lek poddawany jest obecnie badaniom klinicznym w tym zakresie. O dopuszczenie amantadyny w terapii COVID-19 pytany był w sobotę w RMF FM minister zdrowia Adam Niedzielski. Wskazał, że produkt ten dopuszczony jest do obrotu, ale w zakresie leczenia Parkinsona i innych chorób neurologicznych.
- Rzeczywiście pojawił się taki wątek, że ten środek może być wykorzystany w leczeniu COVID-19. Kilku lekarzy, nie wiem w jakim trybie, bo to wymaga zgody komisji bioetycznej, żeby robić eksperymenty, stosowali lek w innych zakresach – mówił Niedzielski. - Jestem otwarty na nowinki, tylko że te nowinki dotyczą bezpieczeństwa i zdrowia człowieka, więc muszą przejść odpowiednią procedurę – podkreślał.
W mediach głośno jest o dr Włodzimierzu Bodnarze, który twierdzi, że swoich pacjentów zakażonych koronawirusem leczy właśnie amantadyną.
Bartosz Arłukowicz o amantadynie. "Nie ma cudownego leku"
O kwestię amantadyny pytany był również w Polsat News były minister zdrowia, Bartosz Arłukowicz.
- Nie ma cudownego leku. Gdyby taki był, to świat by zaczął dziś skutecznie leczyć chorujących. Wirus, który mutuje będzie powodował to, że świat będzie skupiał się na szukaniu skutecznego leku oraz modyfikowaniu szczepionek, aby one nadążały za wirusem. Nie jest wykluczone, że w styczniu będziemy musieli ponownie szczepić ludzi – powiedział europoseł KO.
Przeczytaj także:
Źródło: Polsat News, Wiadomości WP, RMF FM