Sądziłem, że znów zmuszony będę zabrać głos we własnej sprawie. Dziś widzę, że już nie tylko w swojej. Prezes IPN pokazał wprost i wyraźnie, jakie są jego intencje, jak działa i na co go stać. Dał Polakom najlepszy argument do radykalnych zmian tej instytucji. Dał argument, że nie nadaje się na szefa takiej instytucji, że naraża Polskę na śmieszność, że gra politycznie sprawami historycznymi.