Lech Wałęsa: Instytut Pamięci i Manipulacji Ubeckiej
Sądziłem, że znów zmuszony będę zabrać głos we własnej sprawie. Dziś widzę, że już nie tylko w swojej. Prezes IPN pokazał wprost i wyraźnie, jakie są jego intencje, jak działa i na co go stać. Dał Polakom najlepszy argument do radykalnych zmian tej instytucji. Dał argument, że nie nadaje się na szefa takiej instytucji, że naraża Polskę na śmieszność, że gra politycznie sprawami historycznymi.
01.04.2009 | aktual.: 01.04.2009 16:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jak wiecie, nigdy nie byłem zwolennikiem prezydenta Kwaśniewskiego, a nawet przez lata nie podawałem mu ręki. Po zakończeniu prezydentury, w obliczu śmierci Jana Pawła II, po chrześcijańsku, pojednałem się. Tak rozumiem chrześcijaństwo i normalność w polityce. Nie występuję więc tu w roli zwolennika, czy politycznego przyjaciela, a jako antykomunista. Wczoraj prezydent Kwaśniewski jednoznacznie wypowiedział się o IPN. Miał to tego prawo, nie tylko jako były prezydent. Dziś widać, że IPN słowami Kurtyki odmawia mu takiego prawa. To IPN ma decydować, co komu wolno, kto może publikować, nawet paszkwile, a kto nie może nawet słowa o IPN wypowiedzieć.
IPN pod rządami Kurtyki stał się sądem i katem jednocześnie. Bez krzty sprawiedliwości i rzetelności wydaje wyroki, selektywnie skazuje ludzi bez szans obrony. To wstyd dla Polski, dla naszej wiarygodności, a nawet szans na arenie międzynarodowej. Za chwilę Kurtyka gotowy uderzyć w każdego przeciwnika politycznego albo osobę krytykującą IPN w tym kształcie i rzuci jakimś kwitem, na przykład w kandydatów Polski do stanowisk międzynarodowych. To jest niedopuszczalne w państwie demokratycznym! Interes Polski, nasza pozycja na świecie dla szefa instytucji państwowej nie ma znaczenia. Jest w stanie grać kwitami do woli w imię obrony pozycji własnych i swojego środowiska politycznego.
Historia IPN pokazuje, że można wypracować właściwy model pracy, że są w nim historycy z prawdziwego zdarzenia, dla których liczy się prawda, a nie walka polityczna. Poprzednie władze IPN pod kierunkiem prof. Kieresa pokazały, że można w tych trudnych tematach pracować rozsądnie i rzetelnie. Niezbędne są zmiany, uporządkowanie sprawy, bo państwo polskie nie może tolerować niszczenia własnego dorobku, historii, zwycięstw przez wypaczone instytucje powołane przecież do wzniosłych ważnych celów.
I słowo we własnej sprawnie, chociaż mam ku temu coraz mniejszą ochotę. Warto jednak Was przekonywać, bo w narodzie jest znacznie większe rozumienie spraw niż w kierownictwie IPN. Zobaczcie mechanizm stosowany przez tych ludzi. Pamiętacie ten paszkwil Cenckiewicza i Gontarczyka. Ile zarzutów, ile kłamstw, jakieś kwity, uśmiercanie świadka kluczowego. Książka udająca historyczną. I co? Ten paszkwil teraz już staje się źródłem dla kolejnych paszkwili do potęgi – napisanych w IPN czy poza nim. Tak się pisze historię na nowo. Tak działa IPN. Nie można się na to godzić! Wolę nie myśleć, jakie paszkwile, jak niestworzone rzeczy może jeszcze, taplając się w kwitach bezpieki, wytworzyć Instytut Pamięci...i Manipulacji Ubeckich, a na tej podstawie różnej maści działacze, funkcjonariusze polityczni, sensaci, histerycy i poszukiwacze spisków.