- Historia na tróję. Bez rewelacji, spodziewałem się czegoś więcej. Dużo powiedziano o winie pilotów, znacznie mniej o roli Rosjan, kontaktach kontrolerów z Moskwą, co przecież miało duży wpływ na bieg wydarzeń 10 kwietnia. Brakuje napięcia, które panowało na wieży i w kabinie pilotów - stwierdził po premierze filmu "Śmierć prezydenta", wyemitowanego przez National Geographic, płk Edmund Klich, były akredytowany przy MAK, były szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. W łagodniejszym tonie wypowiada się Maciej Lasek, następca Edmunda Klicha w PKBWL. - Uważam, że ten film jest bardzo wyważony, wskazuje te same proporcje błędów po obu stronach, co nasz raport - mówi w rozmowie z WP.PL Maciej Lasek.