E. Klich: raport ws. katastrofy sięga głębiej niż MAK
Premier Donald Tusk otrzymał od Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego raport końcowy w sprawie ustalenia okoliczności i przyczyn katastrofy samolotu TU-154M pod Smoleńskiem. Zdaniem płk. Edmunda Klicha, byłego przedstawiciela Polski akredytowanego przy MAK, raport "Millera będzie sięgał głębiej do problemów naszego lotnictwa wojskowego niż to robił raport MAK".
27.06.2011 | aktual.: 27.06.2011 19:50
- Przy takiej katastrofie, przy tylu problemach organizacyjnych dwóch państw, myślę, że jest to w miarę szybko. Tym bardziej, że raport ministra spraw wewnętrznych i administracji Jerzego Millera będzie sięgał głębiej do problemów naszego lotnictwa wojskowego niż to robił raport MAK - uważa płk Klich. - Chodzi szczególnie o szkolenia w 36. specpułku, ale też w ogóle na samolotach transportowych. Raport MAK-u koncentrował się na działaniu załogi i bezpośrednich przyczynach katastrofy - stwierdził.
- W raporcie spodziewałbym się oceny działania lotnictwa wojskowego w zakresie bezpieczeństwa, m.in. zaleceń po katastrofie samolotu CASA - co zrobiono, jakie działania wprowadzono i czy były one skuteczne, jaki był proces szkolenia pilotów, że doszło do popełnienia tak kuriozalnych błędów, jak badano incydenty lotnicze tego typu, jak była przygotowana i wykonywana organizacja lotu - mówił.
Zdaniem płk Klicha, raport powinien poruszać także problemy związane z działaniem kontrolerów na wieży w Smoleńsku, co zostało pominięte całkowicie w raporcie MAK-u.