"Macierewicz wygłaszał kłamstwa, robił z mózgu wodę"
Dzisiejsza konferencja PiS była zdecydowanie gorsza niż wczorajsza. Ręce opadają gdy słyszy się jak Antoni Macierewicz manipuluje faktami, a nawet więcej - ewidentnie kłamie – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską płk Edmund Klich, szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, komentując publikację drugiej części „Białej księgi” autorstwa PiS – dokumentu dotyczącego polskiego udziału w katastrofie smoleńskiej.
30.06.2011 | aktual.: 30.06.2011 15:06
"Biała księga" - przeczytaj cały dokument
Przeczytaj także: "Biała księga to piękne studium dla studentów psychologii"
- O ile wczoraj, Antoni Macierewicz prezentował fakty dodając do tego swoją „ocenę”, o tyle dziś wygłaszał wierutne kłamstwa. Brał coś z sufitu i robił ludziom z mózgu wodę. To żenujące przedstawienie polityczne służące do celów kampanijnych. Wyborcy powinni odpowiednio zareagować i rozliczyć pana Macierewicza w czasie wyborów – stwierdził płk Klich.
Pułkownik Edmund Klich dodaje, że chciałby poznać ekspertów, na których powołuje się Antoni Macierewicz. – Zastanawiające jest dlaczego ci panowie nie pojawili się na żadnym wystąpieniu? – mówi były akredytowany przy MAK.
Pytany o to, z którymi tezami stawianymi przez Antoniego Macierewicza się nie zgadza, wskazuje: - Dorabianie ideologii do tego, że dzień przed katastrofą było ostrzeżenie, że w którymś z państw europejskich może dojść do uprowadzenia statku powietrznego, mówienie, że coś dziwnego wydarzyło się na 15 metrach powyżej ziemi oraz to, że gen. Błasik kilkakrotnie zwracał uwagę na fatalny stan floty. Przecież wszyscy dobrze wiedzą, że samoloty są przestarzałe i już dawno można je było wymienić, ale nie było na to pieniędzy. Rządowi PiS nikt nie bronił kupować nowego sprzętu, więc o czym mowa? – mówi płk Klich
- Ewidentnym kłamstwem jest twierdzenie, że utrudniałem polskim ekspertom badanie wraku, bo przecież cały czas była możliwość przyjazdu i prowadzenia prac na miejscu, z czego zresztą korzystano – mówi Edmund Klich. – Nieprawdą jest też to, że bardzo precyzyjnie można naprowadzać samolot według określonych przyrządów. Trudno się jednak do tego odnosić, bo pan Macierewicz, formułując tę opinię, powoływał się na nieznanych ekspertów z Dęblina”.