"Na Białorusi potrzebna rewolucja"
Na Białorusi od wtorku trwają wybory prezydenckie. W tym samym czasie w całym kraju dochodzi do aresztowań działaczy opozycji. Reżimowi Łukaszenki nie podobają się również akcje Polaków na rzecz Białorusi. Antos Ciależnikau, przewodniczący polskiego Związku na rzecz Demokracji w Białorusi, mówi o przygotowaniach narodu białoruskiego do obalenia reżimu.
Trwają wybory prezydenckie na Białorusi. Nieoficjalnie mówi się, że obecny prezydent Aleksander Łukaszenka otrzyma w nich 83% głosów. Jak myślisz otrzyma tyle głosów?
- Antos Ciależnikau: Realne poparcie Łukaszenki jest dwa razy niższe od tej cyfry. Druga sprawa że komisja wyborcza narysuje mu taką czy inną liczbę głosów.
Jak sądzisz, czy doszło do przemiany w ocenie Łukaszenki i jego rządów wśród Białorusinów? Czy czujecie, że najwyższy czas coś zmienić?
- To, że należy zmienić czują sami Białorusini, świadczy o tym chociażby ilość obecnych osób na wiecach wyborczych alternatywnych kandydatów na prezydenta Białorusi. Na Białorusi panuje stabilność porównywalna do stabilności na cmentarzu, naród pragnie stabilności rozwoju, której Łukaszenka nie jest w stanie dać.
Aleksander Łukaszenka przedłużył sobie możliwość urzędowania do trzech kadencji, może więc zrobić to ponownie.
- Może, lecz już od roku 1999 jest prezydentem nielegalnie sprawującym władzę, złamał najwyższe prawo Białorusi – Konstytucję.
Jesteś młodym człowiekiem, powiedz, jakie jest nastawienie wśród młodych ludzi wobec tego, co się dzieje u was w kraju?
- Młodzi ludzie pragną przemian, chcą mieć perspektywę rozwoju w swym kraju. Dlatego mam nadzieję, że poprą przemiany demokratyczne na Białorusi.
Studiowałam razem z Białorusinami na jednej z warszawskich uczelni i mówiło się wówczas, że oni są bardzo nieufni, bo każdego niemal podejrzewają o szpiegowanie przeciwko nim. Czy również młode pokolenie jest zastraszone i w związku z tym boi się wyjść na ulice?
- Najbardziej aktywną częścią społeczeństwa białoruskiego na akcjach ulicznych – jest młodzież, jest ona najmniej dotknięta strachem, lecz jest najbardziej przez to represjonowana przez reżim Łukaszenki. Myślę, że będzie awangardą przemian na Białorusi.
Ty sam przyjechałeś do Polski, bo nie czułeś się na Białorusi bezpiecznie. Czy dotknęły Cię jakieś represje?
- Tak byłem kilkakrotnie aresztowany za akcje uliczne, oraz za graffiti polityczne, za co spędziłem 25 dni w areszcie.
Jesteś przewodniczącym Stowarzyszenia na rzecz Demokracji w Białorusi, jak dużym zainteresowaniem i poparciem Polaków cieszy się ta inicjatywa?
- W krótkim czasie organizacja rozwinęła się począwszy od Warszawy na kilka polskich miast. Z całej Polski przesyłane są zgłoszenia do ZDB. 13 marca ustawiliśmy pod ambasadą białoruską namiot solidarności z Białorusią oraz punkt informacyjny o kampanii wyborczej na Białorusi. Nasza akcja cieszy się ogromnym zainteresowaniem polskich mediów i poparciem zwykłych Polaków, a nawet ludzi znanych, np. jak aktorka Małgorzata Braunek, która codziennie przynosi nam gorącą herbatę i kanapki. Takie wsparcie pomaga nam przeżyć dość zimne, jak na marzec, noce. Jak na razie nie dostaliśmy wyraźnego sygnału od ambasady białoruskiej w kwestii naszej akcji. Póki co, wokół namiotu od czasu do czasu pojawia się ekipa telewizji prołukaszenkowskiej, która próbuje uchwycić ujęcia dla swych propagandowych programów.
Jedną z bardziej znanych Waszych akcji jest akcja „16”. O co w niej chodzi?
- Chodzi o solidaryzowanie się ze wszystkimi ludźmi walczącymi o wolną, demokratyczną Białoruś. Chcemy w ten sposób upamiętnić również ofiary reżimu Łukaszenki – czterech zaginionych bez śladu oponentów. Podkreślamy, że solidarność nie ma rasy, nie ma granic, nie ma partyjności – to postawa obywatelska.
Czy, twoim zdaniem, w najbliższym czasie na Białorusi dojdzie do rewolucji podobnej do tej na Ukrainie?
- Na Ukrainie tak naprawdę nie było rewolucji, lecz odbyła się akcja masowego obywatelskiego nieposłuszeństwa. Na Białorusi trzeba oczekiwać prawdziwej rewolucji.
Z Antosem Ciależnikau, przewodniczącym Związku na rzecz Demokracji w Białorusi, rozmawiała Sylwia Miszczak, Wirtualna Polska