Trwa ładowanie...
Były szef MSWiA Mariusz Kamiński (z prawej) oraz jego zastępca Maciej Wąsik
Były szef MSWiA Mariusz Kamiński (z prawej) oraz jego zastępca Maciej WąsikŹródło: Agencja Wyborcza.pl
19-12-2023 12:54

Kamiński i Wąsik znowu oskarżeni. "Domagam się więzienia"

To upór matki i brata Andrzeja Leppera oraz apelacja złożona przez jego dawną współpracownicę sprawiły, że byli ministrowie Mariusz Kamiński oraz Maciej Wąsik są ponownie oskarżeni. Sąd wznowił sprawę przekroczenia przez nich uprawień ws. afery gruntowej. Szykuje się błyskawiczny proces. Wyrok może zapaść już 20 grudnia.

Domagam się dla nich kary po czterech lata więzienia. A jeśli będzie to formalnie możliwie, chciałabym, aby kara była jeszcze bardziej surowa. Zatruli mi życie, zniszczyli moją kancelarię - mówi Wirtualnej Polsce "Maria".

Choć minęły lata, a w Polsce zmieniła się właśnie władza, to kobieta nie chce występować w materiałach prasowych pod imieniem i nazwiskiem.

W 2007 roku była pracownicą gabinetu politycznego Andrzeja Leppera, a także jego doradczynią ds. funduszy europejskich. Choć była przypadkowym świadkiem afery, CBA objęło ją szczegółową inwigilacją, zainstalowało trzy podsłuchy i nadało jej kryptonimy "Maria", "Magdalena" i "Mira". I dlatego pozostanie w tekście anonimowa, pod kryptonimem.

d3oo0qf

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Odprawy odchodzących ministrów PiS. Pytamy, co z pieniędzmi

To właśnie ona - wraz z Antonim Lepperem, bratem polityka oraz Stanisławą, matką Andrzeja Leppera - zostali uznani za osoby pokrzywdzone w wątku sprawy, w którym działania operacyjne CBA przy aferze gruntowej uznano za nielegalne.

W 2015 roku Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik zostali skazani w sądzie I instancji na trzy lata więzienia, m.in. za przekroczenie uprawnień. Sprawa trafiła do II instancji, ale zanim ją rozstrzygnięto, do akcji wkroczył Andrzej Duda. Nowo wybrany prezydent ułaskawił polityków. W tej sytuacji sąd orzekł o umorzeniu sprawy. "Maria" i rodzina Leppera złożyli jednak osobne kasacje od zbyt łagodnego - według nich - wyroku dla byłych szefów CBA.

6 czerwca 2023 roku Sąd Najwyższy uznał, że ułaskawienie może dotyczyć tylko osób prawomocnie skazanych i nakazał wznowić proces. To dzięki temu Sąd Okręgowy w Warszawie 12 grudnia 2023 roku ponowie zajął się sprawą. Oskarżeni nie stawili się na rozprawę. Sąd zapowiedział, że wyrok może być ogłoszony już 20 grudnia.

Sądny dzień ministrów z PiS

- Obu ministrów należy całkowicie usunąć z życia publicznego - mówi "Maria" (wypowiedź jeszcze sprzed wznowienia sprawy). - Ich metody zastosowane w trakcie tzw. afery gruntowej są stosowane do dziś. Ktoś ma wątpliwości, skąd wzięło się podsłuchiwanie opozycji Pegasusem? Skąd wzięła się walka na haki, aby zmusić do współpracy polityków w Sejmie?

d3oo0qf

Rozmówczyni WP przekonuje, że nie było korupcji w ministerstwie Andrzeja Leppera. Był za to "zamach stanu dokonany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne". Jej zdaniem aferę gruntową wymyślono w kierownictwie Prawa i Sprawiedliwości w celu skompromitowania Andrzeja Leppera, szefa koalicyjnej Samoobrony RP.

"Marię" będzie wspomagał mec. Roman Giertych, który już zapowiedział twardą rozprawę z Wąsikiem i Kamińskim.

Od mocnych słów nie stroni również mec. Ryszard Lubas, adwokat reprezentujący spadkobierców Andrzeja Leppera, który w apelacji napisał:

"Największą grupę pokrzywdzonych stanowili obywatele RP, których świadomością manipulowano, których wręcz ostentacyjnie okłamywano, jakoby oskarżeni w tej sprawie oraz inni funkcjonariusze CBA walczyli z korupcją w Ministerstwie Rolnictwa i Ministerstwie Budownictwa, a były wicepremier rządu Andrzej Lepper był zamieszany w aferę".

I dalej: "Skala manipulacji i kłamstw na tyle spustoszyły świadomość społeczną, iż sprawa ta została wprowadzona do obiegu publicznego pod nazwą "afery gruntowej".

Również mec. Lubas domaga się podwyższenia wyroku do czterech lat więzienia.

Początek afery

- Mogę odrolnić każdą działkę w Polsce. Tylko szukam jakiejś konkretnej okazji, żeby zarobić, kilka milionów złotych - wszystko zaczęło się od tych słów prawnika Andrzeja K. W 2006 roku był on wiceprezesem Telefonii Dialog należącej do KGHM Polska Miedź.

K. mówił to prezesowi jednej z giełdowych spółek, z którym grywał w tenisa. Prezes, któremu zwierzył się Andrzej K., ploteczkę biznesową puścił w obieg. Sam nie zamierzał korzystać, ale jako patriota był zmartwiony, że politycy Samoobrony "dorwali się do władzy i pewnie biorą łapówki".

Nie wiadomo, w jaki sposób informacja trafiła do agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego - służby, która została powołana do życia zaledwie 30 czerwca 2006 roku. Odpowiedź, jak do tego doszło, kryje się w 30 tomach nadal utajnionych akt afery gruntowej. Z części jawnej - którą analizowała Wirtualna Polska - wynika, że agenci "złapali" informację i zakładali, że będzie to ich pierwsza gruba akcja.

d3oo0qf

Z kolei dla Jarosława Kaczyńskiego, który wówczas był premierem, sprawa była świetną okazją do skompromitowania Samoobrony. Przypomnijmy - jesienią 2006 roku Lepper był wicepremierem i ministrem rolnictwa. W Sejmie przedstawił nieuzgodnioną z PiS listę żądań budżetowych (m.in. podwyżki dla służby zdrowia, nauczycieli, nauki, rent, emerytur), a Kaczyński nazwał go "warchołem" i zapowiedział odwołanie ze stanowiska.

Lepper nie był dłużny: publicznie oświadczył, że słowa Kaczyńskiego to chamstwo. Szefa Samoobrony nie udało się wysadzić z ministerialnego fotela. Mało tego, sprawy poszły zupełnie inaczej, niż PiS zakładało: posłanka Samoobrony Renata Beger nagrała, jak wysłannik PiS-u proponuje jej i innym posłom państwowe stanowiska w zamian za potulne głosowanie wespół z partią Kaczyńskiego.

To wtedy Centralne Biuro Antykorupcyjne miało rozpocząć przygotowania do prowokacji, której finałem miało być aresztowanie Andrzeja Leppera z walizką pełną pieniędzy.

Dojście do Leppera

"Prezes patriota" - ten od tenisa - zgodził się pomóc CBA i powiedział Andrzejowi K., że zna biznesmenów, którzy są gotowi zapłacić za odrolnienie ziemi. Na spotkanie z K. umówił agenta Andrzeja Sosnowskiego (imię i nazwisko jest fałszywe, były przykrywką). Przekazał, że w Muntowie koło Mrągowa na Mazurach jest 30-hektarowa działka, którą chcieliby odrolnić biznesmeni ze Szwajcarii.

W odpowiedzi K. stwierdził, że może to załatwić za 3 mln zł, bo ma dojście w Ministerstwie Rolnictwa. CBA nagrywało z ukrycia składaną propozycję.

Agent Sosnowski konkretnie zabrał się za sprawę. Na spotkaniu z Andrzejem K. od razu przekazał mu 10 tys. zł "na koszty" i telefon - tytanową Nokię. Później okaże się, że to właściwie jedyna łapówka wręczona w aferze.

Andrzej K. opierał swoje dojście w ministerstwie na znajomości z Piotrem R., wówczas 37-letnim doradcą medialnym Andrzeja Leppera.

R. nie był członkiem Samoobrony, ale znał osobiście samego szefa i kolejno wiceministra, szefa gabinetu politycznego i asystentkę Leppera oraz kilkoro czołowych polityków.

d3oo0qf

Przysługa towarzyska

Andrzeja K. i Piotra R. zapoznał senator PiS Jarosław Chmielewski. Andrzej K. zatrudnił Piotra R. na stanowisku dyrektora w Telefonii Dialog. Ten z wdzięczności (w poprzedniej pracy zarabiał 1200 zł miesięcznie) obiecał, że w razie czego pomoże z kontaktami w Samoobronie. Zeznawał: "Traktowałem to jako przysługę towarzyską". Zarówno K., jak i R. połknęli przynętę zarzuconą przez agenta Sosnowskiego.

W styczniu 2007 roku CBA wzięło na podsłuch 11 komórek, którymi posługiwał się Andrzej Lepper. Słuchano też rozmów czołowych polityków Samoobrony - Janusza Maksymiuka, Krzysztofa Filipka, Stanisława Łyżwińskiego, a nawet jego żony Wandy. Podsłuchiwany był także wiceminister rolnictwa i kilkoro współpracowników.

Kilkudziesięciu figurantów i ich numery dostają kryptonimy. Lepper to m.in. "Stary", "Malina" i "Dzwon". Posłowie Samoobrony to "Fiat", "Polonez" i "Skoda" - od aut, którymi jeździli. Stanisław Łyżwiński to "Hokej", a jego żona Wanda została nazwana "Banda" - prawdopodobnie od nazwy polskiego zespołu Banda i Wanda. Wiceminister Jabłoński został nazwany "Jonatan" (od popularnej odmiany jabłek).

- CBA rozmieściło w ministerstwie swoich informatorów. Włączyli mnie do sprawy, choć byłam zupełnie przypadkową osobą. Nie pracowałam przy odrolnieniu ziemi. Pewnego dnia po prostu otworzyłam nie te drzwi, co trzeba i byłam świadkiem rozmowy, której nie powinnam usłyszeć - wspomina "Maria". Na podsłuchu znalazły się trzy jej telefony.

- Zapewne ubzdurali sobie, że wystarczy na Leppera znaleźć jakiegoś haka, a uda się go kontrolować. Prawda była taka, że Andrzej Leppera był człowiekiem niekontrolowalnym. To wiedział każdy, kto go poznał bliżej - dodaje "Maria"

Andrzej Lepper podczas konferencji prasowej
Andrzej Lepper podczas konferencji prasowejŹródło: PAP

Jak CBA spartaczyło akcję?

Agenci CBA uznali, że aby ich prowokacja wyglądała wiarygodnie, spreparują dokumentację o odrolnieniu działki istniejącej w rzeczywistości. Wniosek o odrolnienie zainteresowany przekazywał za pośrednictwem gminy. CBA sfałszowało pisma z gminy, pieczątkę, podpis gminnej urzędniczki, a nawet akty notarialne sporządzone w imieniu rolników rzekomo sprzedających działkę prywatnej spółce od Szwajcarów.

d3oo0qf

Dokumenty przekazano Piotrowi R., a ten złożył je w biurze podawczym ministerstwa.

Problem w tym, że ministerialni urzędnicy zajęli się sprawą tak, jak powinni - zgodnie z procedurami. Sprawa trafiała do departamentu obrotu ziemią, gdzie inspektorzy sprawdzali, jaką klasę rolną ma ziemia, jakie są plany inwestora. Następnie rutynowo wyliczali "odszkodowanie" za wyłączenie areału spod produkcji rolnej. Odszkodowanie było uzależnione od możliwych do uzyskania plonów. Opłata nie przekraczała kilkudziesięciu tysięcy złotych. Nic nie wskazywało, że sprawą zajmie się sam Lepper.

Wtedy agent Sosnowski sprytnie próbował wywołać to zainteresowanie. Skłamał Piotrowi R., że rezygnuje z jego usług, bo znalazł lepsze dojście przez innego posła Samoobrony. Urażony tym R. miał poskarżyć się Lepperowi, że za jego plecami posłowie załatwiają w ministerstwie lewe interesy.

"Lepper się zdenerwował, oświadczył współpracownikom, że nie pozwoli na takie załatwianie" - to cytat z zeznań w aktach afery. Minister poprosił o informację, co to za sprawa działek pod Mrągowem (potwierdzają to w zeznaniach urzędnicy).

Wtedy wydało się, że w sprawie coś się nie zgadza. W dokumentacji spreparowanej przez CBA brakowało kilku papierków, m.in. czytelnej mapy terenu. Ministerialna urzędniczka Barbara P. najpierw wysłała kilka faksów, a potem zadzwoniła do urzędu gminy w Mrągowie w sprawie brakujących dokumentów. Tam wszyscy się dziwili: jakie działki, jaki wniosek, my nic nie przesyłaliśmy!

Czujność wójta

6 czerwca 2007 roku dwaj agenci CBA na sygnale popędzili do Mrągowa, aby zapobiec unicestwieniu operacji. Wójtowi Jerzemu Krasińskiemu przedstawili się jako policjanci z Centralnego Biura Śledczego, prowadzący tajną akcję przeciwko gangsterom. Poprosili o dyskrecję. I znów zaliczyli wpadkę.

- Nasz wójt nie uwierzył, że policja może leganie fałszować dokumenty, pieczątki i podpis naszej urzędniczki. To wszystko brzmiało niewiarygodnie. Po wyjeździe "policjantów" sprawdził numery rejestracyjne ich auta. Okazało się, że nie ma takiego pojazdu - wspomina urzędniczka z Mrągowa.

Sprawę pamięta ze szczegółami, bo do dziś jest to największa afera w urzędzie.

- Myśleliśmy, że to jakieś oszustwo, ktoś podszywa się pod policję. Wójt miał nosa do takich spraw i zgłosił to do prokuratury - opowiada.

Sprawa fałszywych policjantów i akcji z dziwnym odrolnieniem ziemi znalazła się w oficjalnych rejestrach prokuratury. Prawdopodobnie tą drogą doszło do przecieku. Lepper miał zostać ostrzeżony, że coś się szykuje. O przekazanie ostrzeżenia do Samoobrony podejrzewano ministra spraw wewnętrznych Janusza Kaczmarka, jednak taka teza nie została nigdy udowodniona.

Tymczasem agenci wytworzyli brakujące dokumenty, które złożono w portierni ministerstwa. Agent Sosnowski naciskał na  Andrzeja K., żeby przyniósł kserokopię decyzji o odrolnieniu. Z podsłuchu telefonów CBA wiedziało, że zbliża się posiedzenie gabinetu Andrzeja Leppera. Na tych posiedzeniach podejmowano uchwały w sprawie odrolnienia większych działek w Polsce.

Łapówki nie udało się wręczyć. Piotrowi R. zakazano wejścia do budynku ministerstwa. 6 lipca agent Sosnowski w hotelu w Warszawie pokazał Andrzejowi K. walizę z paczkami banknotów. Przeliczyli. Było 2,7 mln złotych.

- Zamknąłem walizkę, wykonałem kilka telefonów do Piotra R., ten nie potrafił powiedzieć nic konkretnego. (…) Straciłem cierpliwość, postanowiłem zerwać kontakty i wyszedłem ze spotkania. Przeprosiłem pana Sosnowskiego i powiedziałem, by wpłacił pieniądze do banku - zeznał Andrzej K. Tuż potem został zatrzymany. Wraz z nim Piotr R.

Według komunikatu CBA "aresztowano dwóch współpracowników Andrzeja Leppera, którzy w jego imieniu mieli domagać się łapówki w zamian za odrolnienie ziemi na Mazurach. Do przekazania łapówki Lepperowi nie doszło w wyniku przecieku".

Prezes PiS skomentował, że "Lepper znalazł się w kręgu podejrzeń". 9 lipca 2007 roku prezydent Lech Kaczyński na wniosek premiera Jarosława Kaczyńskiego zdymisjonował ministra rolnictwa Andrzeja Leppera.

Miesiąc później rozpadła się koalicja PiS-LPR-Samoobrona. Posłów Samoobrony, którzy gotowi byli przejść na stronę PiS, było zbyt mało. PiS nie miało większości parlamentarnej. Licząc, że brakujące poparcie uda się zdobyć w wyborach, Jarosław Kaczyński podał swój rząd do dymisji. Przeliczył się. Nowe wybory wygrała Platforma Obywatelska.

"Robiliśmy to dla Polski"

W 2009 roku prokuratura zaczęła drążyć sprawę afery gruntowej. Wyszło na jaw, że agenci nie mieli uprawnień do fałszowania dokumentów w przygotowanych operacjach. Premier Jarosław Kaczyński nie wydał stosownych przepisów, do czego zobowiązywał go art. 24 ust. 5 Ustawy o CBA. Ten wątek szczególnie drążyła "Maria", chcąc wykazać bezprawność działań wycelowanych w urzędników ministerstwa.

Maciej Wąsik  i Mariusz Kamiński byli szefowie  CBA podczas procesu o przekroczenie uprawnień
Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński, byli szefowie CBA podczas procesu o przekroczenie uprawnieńŹródło: PAP, fot: Paweł Supernak

Sprawę oceniał prawnik i konstytucjonalista prof. Waldemar Gontarski, według którego akcja CBA była nielegalnym "testem na predyspozycje przestępcze" urzędników.

Jego zdaniem prowokacja była nieuzasadniona, ponieważ najpierw musiała pojawić się wiarygodna informacja o prawdopodobnym dokonaniu przestępstwa. Tymczasem Piotr R. i Andrzej K. nie pomogli w odrolnieniu żadnej działki. Urzędnicy z ministerstwa Leppera przekonująco zeznawali, że istniejące procedury miały zapobiegać korupcji.

To partactwo. Na tej sprawie zrobiłem drugą habilitację. W europejskim systemie prawnym nie jest możliwe, by proponować łapówkę i tym samym sprawdzać uczciwość wybranych osób. Najpierw musi zaistnieć przestępstwo, a potem trzeba to weryfikować - tłumaczy w rozmowie z WP prof. Gontarski.

6 października 2009 roku Bogdan Olewiński z Prokuratur Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie postawił szefowi Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariuszowi Kamińskiemu zarzuty przekroczenia uprawnień i popełnienia przestępstw przeciwko wiarygodności dokumentów.

Zarzuty postawiono także Maciejowi Wąsikowi i dwóm wyższym oficerom CBA. Status pokrzywdzonego uzyskali m.in. Andrzej Lepper oraz urzędnicy objęci nielegalną inwigilacją, wśród nich "Maria"/"Magdalena"/"Mira".

- Chodziłam na rozprawy. Co mnie uderzyło, to pewność siebie oskarżonych. Oni twierdzili, że wszystko robili dla Polski - wspomina współpracownica Leppera.

Ułaskawienie i odłaskawienie

Andrzej Lepper nie doczekał rozstrzygnięcia. Popełnił samobójstwo w 2011 roku. Według śledczych badających jego śmierć powodowały nim depresja związana z postępowaniami karnymi, rozpad i bankructwo finansowe partii. Po tej tragedii w jego imieniu sprawę kontynuowali brat i matka (oboje zmarli w ostatnich latach).

W marcu 2015 roku Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia uznał Mariusza Kamińskiego, jego zastępcę Macieja Wąsika oraz funkcjonariuszy CBA za winnych przekroczenia uprawnień.

Kamiński i Wąsik zostali skazani na trzy lata bezwzględnego pozbawienia wolności oraz 10-letni zakaz zajmowania stanowisk w administracji publicznej i instytucjach państwowych.

Sędzią w procesie był Wojciech Łączewski, który w uzasadnieniu potwierdził, że nie było podstaw do wszczęcia operacji CBA, a Mariusz Kamiński i uczestnicy akcji "podżegali do korupcji".

Zanim jeszcze orzeczenie sądu się uprawomocniło, na scenę polityczną wkroczył prezydent Andrzej Duda. Jedna z jego pierwszych decyzji (16 listopada 2015 roku) to zastosowanie wobec Mariusza Kamińskiego, Macieja Wąsika i innych prawa łaski. W aktach afery gruntowej świadczą o tym cztery eleganckie karty z białego grubego papieru, na których widnieje pieczęć Kancelarii Prezydenta RP. Jest na nich tylko jedno zdanie: "Ułaskawienie poprzez przebaczenie i puszczenie w niepamięć".

Odnosi się ono do każdego z oskarżonych.

Po kolejnych wyborach - już zwycięskich dla Prawa i Sprawiedliwości - osoby związane ze skazaniem Kamińskiego i Wąsika zaczęły mieć kłopoty.

Zbigniew Ziobro jako minister sprawiedliwości przeniósł sędziego Wojciecha Łączewskiego z wydziału karnego sądu rejonowego do wydziału cywilnego. Sędzia po wielu szykanach ze strony mediów sympatyzujących z władzą zrezygnował z urzędu.

Ten sam Zbigniew Ziobro, ale jako prokurator generalny, zdegradował prokuratora Bogdana Olewińskiego, przenosząc go do prokuratury rejonowej.

- Pracuje u nas [red. - nadal w prokuraturze rejonowej]. Natomiast my nie zabieramy głosu i nie komentujemy w sprawie wznowienia sprawy tych oskarżonych - powiedział nam Krzysztof Ciechanowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie.

Prawnik "Maria" twierdzi, że CBA zaczęło sprawdzać klientów jej kancelarii. Miało to wzbudzać wśród nich obawy przed korzystaniem z jej usług.

Finał afery gruntowej po 16 latach?

Apelacje od wyroku skazującego złożyli wszyscy czterej oskarżeni z CBA, ale część pism z nich wycofano po ułaskawieniu. Aktualna pozostaje ta złożona w obronie Mariusza Kamińskiego. Adwokat zarzuca w niej, że sąd pominął w analizie materiały z części niejawnej akt. "To nie CBA wymyśliło przestępstwo" - przekonuje obrońca ministra Wskazuje, że rozpoczęcie operacji było uzasadnione propozycjami załatwienia odrolnienia, które składał Andrzej K.

***

Pod koniec listopada Wirtualna Polska zwróciła się do byłych już ministrów Kamińskiego i Wąsika z prośbą o komentarz w sprawie ich ponownego procesu. Żadna odpowiedź nie nadeszła.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.

Podziel się opinią

Więcej tematów