Renata Beger ostro reaguje na plan opozycji. "Wolę ten wiejski smród"
Posłowie opozycji chcą zmian w prawie, które zakażą działania kurzych ferm w pobliżu domów. - Wieś ma swój zapach, czy to się komuś podoba, czy nie - mówi Renata Beger, była posłanka Samoobrony i krytykuje działania polityków.
Zmiany w prawie, które mają uniemożliwić lokalizowanie uciążliwych ferm kurzych w pobliżu domów, przygotowują wspólnie politycy z czterech ugrupowań: Zielonych, Platformy Obywatelskiej, Polski 2050 i Lewicy.
Kluczowy ma być zakaz budowania ferm przemysłowych w miejscach, które nie są objęte planami zagospodarowania przestrzennego, tak jak jest to w przypadku sklepów wielkopowierzchniowych - wyjaśnia "Fakt".
Jak wyjaśnia w rozmowie z dziennikiem Małgorzata Tracz z Zielonych, nie chodzi tylko o uwolnienie mieszkańców od smrodu i much, ale także o zapobieganie epidemii ptasiej grypy. Choroba w potężnych fermach kurzych potrafi rozprzestrzeniać się bardzo szybko.
Zobacz też: Pogoda na weekend to pogoda "pod psem". Uwaga! Szczegóły prosto z IMGW
Z proponowanymi zmianami nie zgadza się była posłanka Samoobrony Renata Beger, która ma gospodarstwo rolne. Nie zajmuje się prowadzeniem fermy kurzej, ale chlewni.
Renata Beger ostro reaguje na plan opozycji. "Wolę ten wiejski smród"
- Wieś ma swój zapach, czy to się komuś podoba, czy nie. I jest od tego, by produkować żywność - stwierdza w rozmowie z "Faktem" Beger. Dodaje, że w ostatnich latach na wieś wyprowadziła się spora grupa dotychczasowych mieszkańców miast. Zdaniem Beger część tych osób traktuje podmiejskie miejscowości jak kurort, a nie jak miejsce pracy rolników.
Była współpracowniczka Andrzeja Leppera przekonuje, że zawsze komuś coś będzie przeszkadzało. - Ja wolę ten wiejski smród niż np. miejskie spaliny. Choćby z tego powodu, że są bardziej szkodliwe - mówi Renata Beger.