"Został sam, bo tak chciał PiS". Mateusz Morawiecki nie ma lekko
Gdy został premierem, miał przy sobie osoby, które znal od lat. Nie zostali jednak w jego Kancelarii. Teraz szef rządu Mateusz Morawiecki pracuje z ludźmi, których Prawo i Sprawiedliwość uważa za "swoich".
Najpierw został wyróżniony - PiS i sam prezes Jarosław Kaczyński wybrali go na premiera. Teraz wygląda na to, że ma niewiele do powiedzenia.
Jak informuje "Gazeta Wyborcza", "premier został sam, bo tak chciał PiS". Te słowa miały paść z ust polityka partii rządzącej. - Jego najbliżsi ludzie dostali cztery miesiące, żeby pokazać, co potrafią. Ale nie sprawdzili się. Były błędy. A to w tłumaczeniu na angielski orędzia szefa, a to niepotrzebne kwiaty na grobach żołnierzy z Brygady Świętokrzyskiej. Więc przysłaliśmy swoich - tłumaczył w rozmowie z dziennikiem polityk PiS.
Jak z tym czuje się Morawiecki? - On wpadł w głęboką politykę, której nie umie robić. To jest wrażliwy facet, który przybrał pozę bankstera. Nigdy nie czuł się dobrze w dużych grupach. Jak jest więcej niż dziesięć osób, od razu się wycofuje - powiedziała osoba z otoczenia premiera. Jeden z polityków PiS ocenił z kolei, że "jeśli zmiany w otoczeniu Morawieckiego miały przynieść szybką jakościową zmianę i polepszyć jego wizerunek, to ten plan nie wypalił".
- Pytanie, czy wyborcy oczekują od premiera, by stał się kimś innym, niż jest. Być może przyzwyczaili się już do technokraty na czele rządu, stąd jego niezłe notowania - dodał.
Bliscy byli blisko
Kim są ci, którzy w styczniu wprowadzili się do Kancelarii Premiera? Jedną z tych osób jest Tomasz Fill, którzy odszedł od Morawieckiego w kwietniu. Z obecnym szefem rządu pracował jeszcze kiedy Szydło była premierem.
Kierował departamentem komunikacji w resorcie rozwoju, wcześniej pracował w spółkach skarbu państwa takich jak PZU, PGNiG, PKN Orlen i PKO BP. Był też związany z branżą public relations. - Nowogrodzka nie chciała z nim współdziałać, bo obciążała go praca w spółkach za rządów PO-PSL - powiedziała osoba z otoczenia Morawieckiego. Były pracownik KPRM dodał: - Tomek jest człowiekiem ze struktur biznesu, nie polityki. Nie pasował do tych murów.
Z premierem nie pracuje też Mariusz Chłopik. Był dyrektorem biura komunikacji korporacyjnej i marketingu w Agencji Rozwoju Przemysłu, która podlega Morawieckiemu.
Co więcej, założył Fundację im. Sławomira Skrzypka, w ramach której organizowany jest Kongres 590, forum biznesowe firmowane przez prawicowe elity. Odszedł jednak z zarządu fundacji, po tym jak Morawiecki został szefem rządu. Zrezygnował również z mandatu radnego warszawskiej dzielnicy Rembertów. Dlaczego?
- Mariusz nie dogadał się z Matczukiem i Plakwicz. Mimo że znają się od lat, nie przepadają za sobą, a w Kancelarii nie umieli współpracować. Mariusz tracił wpływy, dlatego odszedł - powiedziała osoba z kancelarii. Dziś Chłopik jest znowu w Agencji Rozwoju Przemysłu na stanowisku doradcy.
Wspomniani Anna Plakwicz i Piotr Matczuk to osoby, które z kolei wróciły do KPRM. Wcześniej, po tym jak pożegnali się ze swoimi stanowiskami w KPRM w maju 2017 roku, założyli firmę "Solvere", która m. in. pomagała Polskiej Fundacji Narodowej przy akcji "Sprawiedliwe sądy".
Poza Fillem i Chłopikiem odeszła też Agata Górnicka. Z Morawieckim najpierw pracowała w banku, potem w Ministerstwie Rozwoju. Zasiada w radzie nadzorczej PZU. - To nie jest tak, że zostawiliśmy premiera. Po prostu wyszliśmy na zewnątrz. Pozostajemy w jego orbicie, chociaż już nie w centrum wydarzeń - zapewnił bliski współpracownik Morawieckiego.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl