"Żołnierze chodzą po domach". Zamieszanie w Ostródzie

"W okolicach Ostródy po domach chodzą ludzie w mundurach i czarnych czapkach. Podają się za żołnierzy, robią zdjęcia i informują, że nieruchomości zostaną przejęte na cele wojskowe" - taki komunikat podał Urząd Miejski w Lidzbarku Warmińskim. Jak się okazało, doszło do nieporozumienia. Do domów pukali prawdziwi żołnierze.

"Żołnierze chodzą po domach i robią zdjęcia". O co chodzi?
"Żołnierze chodzą po domach i robią zdjęcia". O co chodzi?
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Tytus Żmijewski
Łukasz Kuczera

09.12.2022 | aktual.: 09.12.2022 20:58

Na fanpage'u Urzędu Miejskiego w Lidzbarku Warmińskim opublikowano ostrzeżenie przesłane przez Powiatowe Centrum Zarządzania Kryzysowego. Można się było z niego dowiedzieć, że w okolicach Ostródy pojawiają się oszuści podający się za żołnierzy. Mężczyźni mieli być ubrani w mundury i czarne czapki, wchodzić do domów, robić zdjęcia i informować o przejęciu nieruchomości na cele wojskowe.

"Żołnierze chodzą po domach i robią zdjęcia". O co chodzi?

"Przestrzegamy przed wpuszczaniem takich osób do domu i podpisywaniem jakichkolwiek dokumentów. W razie wątpliwości prosimy o zawiadomienie policji. Wojsko oraz policja nie prowadzi żadnej tego typu akcji. Apelujemy o zachowanie czujności" - wynikało z komunikatu, który został już usunięty z Facebooka.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz też: Mołdawia bez prądu. "System energetyczny mocno powiązany z Ukrainą"

Jak ustaliło Radio Eska, żadnej próby oszustwa w Ostródzie nie było. Major Magdalena Kościńska z 16. Dywizji Zmechanizowanej wyjaśniła, że żołnierze prowadzili "rutynowe działania realizowane raz na kwartał". Przewidziano ja na wypadek "hipotetycznej sytuacji zaistnienia konfliktu zbrojnego".

Żołnierze odwiedzali domy w okolicach Ostródy, by mieszkańcy wiedzieli, jak zachować się w sytuacji zagrożenia. - Działania te były wcześniej uzgodnione z władzami lokalnymi. Po rozmowie z sołtys Brzydowa żołnierze zostali poinformowani, że mieszkańcy są świadomi takiej sytuacji, ale po dotarciu do poszczególnych domów (mieli do sprawdzenia ich około 80) poszczególni mieszkańcy w większości byli zdziwieni wizytą żołnierzy - powiedziała major Kościńska w Radiu Eska.

Zdaniem przedstawicielki 16. Dywizji Zmechanizowanej, zamieszanie spowodowane zostało przez "nieprawdziwe informacje przekazane przez mieszkańców". Żołnierze nie wchodzili na posesję bez zgody właściciela albo w sytuacji, gdy nikogo nie było w domu. Nie wykonywali też zdjęć bez wcześniejszego pozwolenia.

Źródło: Radio Eska

Czytaj także:

Wybrane dla Ciebie