"Zdjęcia dziecięcych zabawek zamieniły żałobę w gniew". Holandia żąda kary za katastrofę MH17
Po zestrzeleniu malezyjskiego samolotu, Holandia, która straciła najwięcej swoich obywateli, jest w centrum światowej uwagi. Nie tylko ze względu na ludzką tragedię, ale także znaczenie, jakie ma ona w unijnej polityce wobec Rosji. Holendrzy chcą kary dla winnych śmierci 194 swoich rodaków, choć stawia to ich kraj w bardzo trudnej sytuacji.
Katastrofa samolotu to był pierwszy szok. Drugi Holendrzy przeżyli po doniesieniach o okradaniu ofiar na miejscu tragedii. - Zdjęcia porozrzucanych dziecięcych zabawek, otwartych bagaży i paszportów pokazywanych w telewizji zamieniły żałobę w gniew całego narodu - mówił szef holenderskiej dyplomacji Frans Timmermans w poruszających przemówieniu na forum ONZ.
O tragedii rozmawiał w tym tygodniu także z unijnymi ministrami spraw zagranicznych, którzy zdecydowali o przygotowaniu sankcji ekonomicznych wobec Rosji. Holandia, która zawsze była im przeciwna, nagle stała się krajem, który skłonił Unię do ponownego przemyślenia stanowiska wobec Moskwy.
Dla Hagi to wyjątkowo niewygodna rola ze względu na zacieśnione relacje handlowe z Rosją. Mimo pewnych napięć jakie pojawiły się jeszcze przed katastrofą - jak chociażby uwięzienie przez Rosję holenderskich aktywistów z Greenpeace - symbolem dobrych, dwustronnych stosunków stała się w tym roku wizyta króla Wilhelma Aleksandra na igrzyskach w Soczi. - Był tam i pił piwo z Putinem, seryjnym mordercą, jak on się będzie teraz czuł jeśli zostaną wprowadzone sankcje? - pyta jeden z Holendrów. Decyzja w sprawie nowych, unijnych restrykcji może zapaść we wtorek.