Zagłodzili niepełnosprawną pięcioletnią córkę. Sąd Apelacyjny podwyższył wyrok
Ta zbrodnia wstrząsnęła Polską. Rodzice zagłodzili pięcioletnią, niepełnosprawną córeczkę - Elizę. Sąd pierwszej instancji skazał ich na 15 lat więzienia. - To był bestialski czyn, wręcz barbarzyński - uznał w piątek Sąd Apelacyjny w Katowicach. Podwyższył też wyrok do 25 lat więzienia.
Sąd apelacyjny ocenił, że zachowanie rodziców było zabójstwem ze szczególnym okrucieństwem, połączonym z wcześniejszym znęcaniem się fizycznym i psychicznym nad Elizą – także noszącym znamiona szczególnego okrucieństwa.
Według prokuratury, która zarzuciła rodzicom - 34-letniemu Damianowi Cz. i jego partnerce 27-letniej Karolinie G. - zabójstwo i domagała się dla obojga dożywocia, dziecko zmarło w wyniku zagłodzenia i ogólnego zaniedbania. Orzekający w I instancji Sąd Okręgowy w Bielsku-Białej skazał rodziców na 15 lat więzienia. Wyrok zaskarżyła także obrona, która kwestionowała, że oskarżonym można przypisać zabójstwo.
SA nie uwzględnił apelacji obrony, zaś odwołanie prokuratora od wyroku z I instancji uwzględnił w części. - Ich czyn na szkodę małoletniej i niepełnosprawnej, a więc całkowicie od nich zależnej Elizy, odznaczał się wyjątkową brutalnością, był bestialski, wręcz barbarzyński - powiedział przewodniczący składu orzekającego Wojciech Kopczyński, nawiązując do apelacji oskarżyciela.
"Nie zrobili nic, by ratować dziecko"
Sędzia przypomniał, że oskarżeni czynu tego dopuścili się na szkodę najbliższej osoby - córki, wobec której ciążył na nich szczególny obowiązek opieki, poszanowania jej godności i praw. Doprowadzili do jej ciężkiego niedożywienia, zaniechali leczenia i rehabilitacji, stopniowo ograniczali podawanie leków, nikogo nie poprosili o pomoc - wyliczał sąd.
- Oskarżeni, wiedząc o zbliżającej się nieuchronnie śmierci dziecka z uwagi na wygłodzenie nie zrobili nic, aby je ratować - ratować własne dziecko. Wcześniej pozostawiali je bez żadnej opieki - podkreślił sędzia Kopczyński. Nawiązując do wyjaśnień oskarżonych dodał, iż zdawali sobie oni sprawę, że jeśli niczego nie zrobią, dziecko umrze.
- Nie zapewnili chorej właściwych warunków egzystencji, umierała w warunkach bytowych urągających ludzkiej godności. Proces umieranie trwał kilka miesięcy - powiedział przewodniczący składu orzekającego.
Rodzice Elizy, doprowadzeni na ogłoszenie wyroku, wysłuchali go ze spuszczonymi głowami. W sądzie nie było w piątek ich obrońcy. Prok. Paweł Nikiel w rozmowie z dziennikarzami wyraził satysfakcję, że sąd podzielił argumenty prokuratury, choć nie zgodził się na wnioskowany przez oskarżyciela wymiar kary. Dodał, że decyzja w sprawie ewentualnej kasacji do SN zapadnie po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku.
Umierała przez wiele miesięcy
Eliza miała poważne schorzenia układu nerwowego oraz porażenie czterokończynowe. Nie chodziła, nie siadała, nie mogła samodzielnie jeść, trzeba ją było karmić pozaustrojowo. Dziewczynka zmarła w październiku 2017 r. w mieszkaniu jednej z kamienic w Bielsku-Białej. Przybyły na miejsce lekarz pogotowia wezwał policję.
W chwili zgonu dziewczynka była odwodniona, miała zanik tkanki podskórnej i mięśniowej. Dodatkowo dziecko w ogóle nie opuszczało mieszkania, nie podawano mu też leków. Sekcja zwłok wykazała, że bezpośrednią przyczyną zgonu niepełnosprawnej 5-latki było nieleczone zapalenie płuc.
Według prokuratury, Eliza umierała przez kilka miesięcy. Dziewczynka leżała w kojcu, do którego prowadziła wąska ścieżka wydeptana w zalegających w mieszkaniu śmieciach - opisują śledczy. W mieszkaniu przebywała też 3-letnia siostra Elizy. Ona też była niedożywiona. Rodzice odpowiadają również za znęcanie się nad nią.
Rodzice dzieci przez kilka lat mieszkali w Kętach, gdzie byli zarejestrowani w opiece społecznej i pobierali świadczenia. Po przeprowadzce do Bielska-Białej nie zgłosili się jednak do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Rodzice dziewczynek zerwali kontakty z rodziną, nie mieli znajomych ani przyjaciół, nie utrzymywali też żadnych relacji z sąsiadami.