Wystawił negatywną opinię restauracji. Sprawa może mieć finał w sądzie
"Rodzinny lokal upada. Mogę prosić o recenzję pięciu gwiazdek?" - takie wpisy dotyczące restauracji Polonez w Rymaniu pojawiły się w mediach społecznościowych. Kiedy jeden z internautów zamieścił negatywną opinię, spotkał się z reakcją właścicielki i jej córki. Teraz obie strony zapowiadają pozwy.
20.02.2019 | aktual.: 21.02.2019 12:04
Kilka dni temu w sieci krążyły wpisy: "Rodzinny biznes upada. Dajcie dobrą opinię, was nic to nie kosztuje, a nam pomoże". Natknął się na nie Peter.
- Osoby podające się za kuzynki właścicieli restauracji Rymań Polonez namawiają ludzi na wystawianie pozytywnych ocen w Google. Sprawdziłem, tam było 4 tysiące opinii, to strasznie dużo. Zauważyłem, że ludzie wystawiali opinie na szybko, z fejkowych kont. Ja się marketingiem zajmuję od wielu lat, więc wywęszyłem, że coś jest nie tak - twierdzi mężczyzna.
Jego zdaniem, działało to tak: - Córka właścicielki zatrudniła kilka dziewczyn, których zadaniem było naganianie do zostawiania pięciu gwiazdek w Google i miały za to płacone. Miały podawać informacje, że lokal ich kuzynki upada i czy mogą prosić o pomoc. Potem pisały wprost z prośba o recenzje. Stawki wyglądały następująco: 1 zł za pozyskaną ocenę 5 gwiazdek w Google i 1,5 zł za komentarz w wizytówce.
Informacje te przekazała mu jedna z dziewczyn, która miała "pracować" dla córki właścicielki.
ZOBACZ TEŻ: To była największa tajemnica Wojciecha Amaro. "Restauracja nie jest specjalnie dochodowa"
Negatywna opinia i reakcja
Mężczyzna wystawił w Google recenzję restauracji z jedną gwiazdką. "Zostawiam jedną gwiazdkę za proszenie i żebranie na grupach Facebookowych o zostawianie recenzji, bo podobno biznes upada i można go ratować w ten sposób" - napisał.
Wtedy odezwała się do niego córka właścicielki. - Zaprosiła mnie na obiad, żebym zmienił swoją ocenę. Zwróciłem jej uwagę, że to, co robi, to nieczyste zagranie. Zaczęła mnie atakować, że to ja robię słaby biznes, że karma mnie dopadnie. Wyzywała mnie. Mówiła, że mam się zgłosić do psychologa i zająć się swoim nosem. Później ta dziewczyna na różnych grupach zaczęła szkalować moją firmę - mówi mężczyzna.
- Napisał do mnie też jej chłopak. Sugerował, żebym zmienił nastawienie. "Tylko informuje, że to skończy się w inny sposób, nie zdajesz sobie sprawy", pisał. - opowiada Peter.
Do mężczyzny odezwała się również właścicielka lokalu, Małgorzata Cieślak. Poinformowała, że jego działanie nie pozostanie bez reakcji.
Właścicielka restauracji odcina się
W rozmowie z nami kobieta odcina się od wpisów, które krążą w sieci i namawiają do "wsparcia rodzinnego biznesu". - Nie prosiłam o żadne recenzje. Nie ma nigdzie żadnych moich wpisów. Nie ma żadnych moich screenów ani przelewów. Opcja pozycjonowania, likwidacji złych opinii i podnoszenia dobrych powstała od osoby, która w sierpniu albo wrześniu przyjechała zaproponować taką kwestię. Odmówiłam. To był właśnie ten pan.
Mężczyzna pytany, czy oferował swoje usługi restauracji, zaprzecza. Mówi również, że nigdy nie był w restauracji. Pokazuje nam fragment rozmowy z córką właścicielki, w której to dziewczyna pyta go, czy powinni zacząć korzystać z jego usług marketingowych. Peter odpowiada jej: "Czy ja gdzieś napisałem, że masz skorzystać z moich usług? Dałem ci po prostu zwykłe rozwiązanie sytuacji, z którą się borykasz".
Właścicielka lokalu pytana o działania, które miała podejmować jej córka mówi, że odcina się od "potyczek" między nią a mężczyzną.
- Jestem już umówiona z adwokatem i działanie tego pana będzie kierowane do wyjaśnienia - mówi właścicielka restauracji. Peter także informuje nas, że jego prawnik przygotował już pozew przeciwko właścicielce restauracji i jej córce. - Będę się domagał przeprosin - podsumowuje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl