Wolność słowa w mediach społecznościowych. Politycy szykują się do debaty
Twitter odebrał Donaldowi Trumpowi dostęp do konta. Wcześniej prezydent USA wielokrotnie mijał się w swoich wpisach z prawdą na temat wyniku wyborów prezydenckich, co zdaniem wielu doprowadziło do zamieszek w Waszyngtonie. Jednak blokada konta Trumpa wywołała dyskusję na temat wolności słowa w mediach społecznościowych. Włączają się do niej również polscy politycy.
Po tym jak konto Trumpa na Twitterze zostało zablokowane, głos w sprawie wolności słowa w mediach społecznościowych zabrał premier Mateusz Morawiecki. Szef rządu swoją opinię, co w tej sprawie istotne, wygłosił na Facebooku. "Korporacje zaczęły traktować naszą internetową aktywność tylko jako źródło zysku i wzmacniania globalnej dominacji. A także czuwać nad poprawnością polityczną tak, jak im się to podoba. I zwalczać tych, którzy się im sprzeciwiają" - napisał Morawiecki.
Własne stanowiska na temat wolności słowa w mediach społecznościowych mają wszystkie polskie formacje polityczne. Debata nad tym tematem może być jednym z najważniejszych tematów politycznych nadchodzącego roku. Sprawie bliżej przyjrzała się "Rzeczpospolita".
Wolność słowa. PiS chce uniemożliwić cenzurę w mediach społecznościowych
Obóz rządzący rozpoczął już prace nad regulacjami, które miałyby uporządkować kwestię wypowiedzi w mediach społecznościowych. Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro chce, by w Polsce powstały sądy wolności słowa. Ponadto trwają prace nad precyzyjnym określeniem ścieżki prawnej w sytuacji blokowania kont użytkowników.
Jeden z autorów projektu Sebastian Kaleta w rozmowie z "Rz" stwierdził, że prace nad ustawą są już na bardzo zaawansowanym etapie. Opinie na temat wolności słowa w internecie PiS miał zacząć zbierać jeszcze grudniu, czyli zanim doszło do blokady konta Trumpa na Twitterze. - Jako pierwsi chcemy uniemożliwić cenzurę zgodnych z prawem treści - chwali się Kaleta w rozmowie z dziennikiem.
Gotowego pomysłu na regulacje w mediach społecznościowych nie ma największa formacja opozycyjna Koalicja Obywatelska. Tomasz Siemoniak podkreśla jednak, że wolność słowa jest elementem DNA jego obozu politycznego. Polityk zaznacza, że KO jest gotowe na dyskusje na ten temat. Jednocześnie Siemoniak wyraził obawę, że rozwiązania zaproponowane przez PiS mogą okazać się "lekarstwem gorszym od choroby".
Wolność słowa. Podatki metodą na korporacje?
Lewica poza koniecznością uregulowania kwestii związanych z wolnością słowa dostrzega potrzebę opodatkowania społecznościowych gigantów. Już w listopadzie do laski marszałkowskiej złożony został projekt zakładający wprowadzenie 7-procentowego podatku dla działających w Polsce korporacji, których przychody w ujęciu globalnym przekraczają 750 mln euro rocznie.
Krzysztof Śmiszek tłumaczy jednak, że w ustawie nie chodzi wyłącznie o kwestie podatku. Lewica patrzy na problem poprzez pryzmat praw człowieka. - Nie może być tak, że w ramach wolności gospodarczej ta wolność staje się nadrzędna wobec swobody ekspresji, wypowiedzi. Giganci internetu mają swoje wewnętrzne regulacje dotyczące zachowania się użytkowników, które mogą w niektórych przypadkach stać w sprzeczności z prawami człowieka - mówi polityk dla "Rz".
Wolność słowa. Konfederacja chce szybkich decyzji
Projekt w tej sprawie przygotowali również posłowie Konfederacji. Ich stanowisko zawiera pomysł wprowadzenia wymogu uzasadnienia przez platformy społecznościowe decyzji o zablokowaniu danej treści. Ponadto projekt zakłada, że sądy będą miały 48 godzin na podjęcie decyzji w sprawach cenzury w internecie.
PSL z kolei dostrzega, że poza zadbaniem o wolność słowa konieczne jest również nałożenie na media społecznościowe odpowiedzialności za publikowane w nich treści. Ludowcy zwracają uwagę, że platformy takie jak Twitter, czy Facebook służą często do rozpowszechniania niebezpiecznych kłamstw i fake newsów.
Źródło: "Rzeczpospolita"