Jacek Tomczak, obecny wiceminister rozwoju rekomendowany na stanowisko przez PSL, jeszcze jako poseł potajemnie lobbował na rzecz chińskich koncernów technologicznych. Polityk przedstawiał stanowisko w stu procentach zbieżne z interesami Chińczyków. Dziś robi to już oficjalnie jako członek rządu. Zapytany odmawia komentarza.
Tekst: Paweł Figurski, Patryk Słowik
18 grudnia 2023 r. to ważny dzień w życiu Jacka Tomczaka. Doświadczony parlamentarzysta, z zawodu notariusz, zostaje powołany przez premiera Donalda Tuska na stanowisko sekretarza stanu (wiceministra) w Ministerstwie Rozwoju i Technologii. Wiceminister jest członkiem zarządu Centrum dla Polski, niszowej partii blisko współpracującej z Polskim Stronnictwem Ludowym. W ostatnich wyborach zdobył mandat z listy Trzeciej Drogi tworzonej przez partię Szymona Hołowni i PSL. To właśnie Ludowcy wskazali Tomczaka na stanowisko wiceministra.
Przed objęciem funkcji w resorcie polskie służby musiały prześwietlać Tomczaka i najwyraźniej nie znalazły przeciwwskazań do jego powołania. Czynnikiem dyskwalifikującym jego kandydaturę nie był zatem fakt, że raptem kilka miesięcy wcześniej Jacek Tomczak, jeszcze jako szeregowy poseł, lobbował na rzecz chińskich koncernów technologicznych w Polsce.
Działo się to, gdy w Sejmie poprzedniej kadencji trwały prace ustawodawcze zmierzające do ograniczenia roli tych korporacji w budowie polskiej sieci telekomunikacyjnej 5G (prace te trwają do dziś).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wątpliwa działalność wiceministra. Bodnar: dajmy mu się wytłumaczyć
Jak poseł Lubczyk składał "swoją" interpelację
24 sierpnia 2023 r. do marszałka Sejmu wpłynęła interpelacja poselska "w sprawie kontroli ze strony służb relacji przedstawicieli polskich władz z koncernem Ericsson".
Autorem interpelacji - tylko formalnie, o czym za chwilę - był poseł Radosław Lubczyk, wiceprezes Centrum dla Polski. Interpelacja sprowadzała się do tego, że trzeba sprawdzić powiązania ówczesnego ministra cyfryzacji Janusza Cieszyńskiego z Ericssonem.
I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie dwa fakty.
Po pierwsze, jedna z agencji PR-owych ten sam dokument, który poseł Lubczyk złożył jako swoją interpelację, wysyłała do dziennikarzy już w czerwcu 2023 r., czyli dwa miesiące przed tym, gdy poseł zajął się sprawą. Nieco później, bo na początku sierpnia, ten sam dokument zaczęli też otrzymywać politycy, co potwierdził późniejszy wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski.
Innymi słowy: interpelacja została napisana nie przez wiceprezesa Centrum dla Polski, lecz przez ludzi wynajętych przez chińskie korporacje technologiczne.
Po drugie - w poprzedniej kadencji wpłynęło kilka interpelacji, w których sugerowano związki ministrów cyfryzacji z koncernem Ericsson. Autorzy tych interpelacji jedynie zmieniali nazwisko ministra - najpierw pytali o Marka Zagórskiego, potem o Janusza Cieszyńskiego. Pisma łączyło też to, że wspominano w nich o wykrytych w innych państwach praktykach korupcyjnych szwedzkiej firmy.
Po co w ogóle atakować Ericssona? Rząd Prawa i Sprawiedliwości postanowił zablokować dostęp chińskim dostawcom, w tym przede wszystkim firmie Huawei, do polskiego rynku 5G. Temu miała służyć nowelizacja ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa, której ostatecznie nie uchwalono. To jeden z nielicznych projektów, który nie został anulowany po zmianie władzy; trwają właśnie prace nad tą ustawą w zmodyfikowanym kształcie.
Największym konkurentem Chińczyków na rynku 5G jest Ericsson. Z jednej strony w mediach można było przeczytać wiele artykułów wychwalających chiński sprzęt, z drugiej - w Sejmie trwał atak na Ericssona.
Pytanie: co by nam groziło, jeśli chiński podmiot - w praktyce Huawei - byłby obecny na polskim rynku 5G?
- Podmiot z państwa, co do którego zbieżności z polskim interesem narodowym można mieć, eufemistycznie rzecz ujmując, poważne wątpliwości, miałby dostęp do ogromnej liczby danych, które za pomocą wielu nowoczesnych technologii mogą dawać wgląd w najbardziej wrażliwe sektory polskiego państwa - wyjaśniał w rozmowie z WP dr Bolesław Piasecki. Doktor nauk o bezpieczeństwie, członek Rady ds. Cyfryzacji przy Kancelarii Prezesa Rady Ministrów mówił to jeszcze w 2021 r.
Zdaniem naukowca Huawei mógłby zbudować bank informacji o polskiej komunikacji, wojsku, rozwoju, przemyśle, polityce, społeczeństwie, jakiego nikt nigdy nie miał.
Wiceminister na pytania nie odpowiedział
W sierpniu 2023 r. WP zapytała posła Radosława Lubczyka, od kogo otrzymał treść pisma, które złożył jako swoją interpelację. Do dziś na to pytanie nie odpowiedział, mimo że powtórzyliśmy je ponownie przed tą publikacją.
W rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną", który również interesował się sprawą, wyjaśnił, że nawet tej interpelacji nie widział nawet na oczy, bo złożył ją drogą elektroniczną dyrektor jego biura poselskiego.
Wirtualna Polska dziś już wie, skąd Lubczyk miał interpelację. Przekazał mu ją Jacek Tomczak. Informację o tym uzyskaliśmy z kręgów zbliżonych zarówno do Centrum dla Polski, jak i Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Dlaczego Tomczak samodzielnie nie złożył tej interpelacji, mimo że miał taką możliwość? I od kogo sam ją otrzymał, skoro zależało mu na szybkim złożeniu dokumentu przez Lubczyka w sierpniu, podczas gdy bliźniacze pismo rozsyłali działający na rzecz Chińczyków lobbyści już w czerwcu? Nie wiadomo.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Tomczak, chętnie udzielający się w mediach, na ten temat nie ma do powiedzenia zupełnie nic. Nie odpowiedział na pytania WP. Podobnie jak Radosław Lubczyk, który nie chciał zdradzić, dlaczego złożył jako własną interpelację otrzymaną od Jacka Tomczaka.
Wiadomo za to, że już wcześniej Jacek Tomczak zainteresował się rozwojem technologii w Polsce. Spośród 19 interpelacji, które złożył w IX kadencji Sejmu, czyli w latach 2019-2023, jedna dotyczyła zasad przeprowadzenia państwowej aukcji na rozdysponowanie częstotliwości 5G. Mowa o interpelacji z grudnia 2022 r., w której poseł wprost nawiązywał do prac nad nowelizacją ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa. Tej, która miałaby umożliwić wykluczenie chińskich operatorów z polskiego rynku.
Urząd Komunikacji Elektronicznej, odpowiedzialny za przeprowadzenie aukcji, chciał, aby w ciągu 5 lat operatorzy usunęli sprzęty od "dostawców wysokiego ryzyka". Wprost nikt nie mówi, że chodzi o chińskie produkty. W praktyce - wszyscy to wiedzą.
Jacek Tomczak w interpelacji wyrażał zdziwienie pośpiechem państwa przy przeprowadzaniu aukcji, skoro nie weszła jeszcze w życie ustawa. Przedstawiał stanowisko w stu procentach zbieżne z interesami chińskich koncernów technologicznych.
Jacek Tomczak jako obrońca interesów Huawei występuje do dziś. 22 października 2024 jako wiceminister rozwoju w rządzie Donalda Tuska przesłał do Anny Piesiak, Sekretarz Komitetu do Spraw Europejskich uwagi resortu do projektu nowelizacji ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa.
Tomczak wprost ujmuje się za chińskimi interesami w Polsce, bowiem producenci z Chin mogliby być uznani za tzw. dostawców wysokiego ryzyka.
"Oparcie procedury nie na elementach technicznych, lecz politycznych takich jak np. pochodzenie dostawcy spoza NATO i EOG, budzą zasadnicze obawy o arbitralną ingerencję w proces oceny dostawców" - pisze Tomczak. Identyczne stanowisko w tej sprawie prezentuje Huawei.
Nie tylko Chińczycy
Wirtualna Polska opisała, że wiceminister rozwoju i technologii Jacek Tomczak od miesięcy walczy o dopłaty do kredytów mieszkaniowych. Jak wynika z naszego śledztwa, poseł i jego kancelaria notarialna od lat masowo obsługują firmy deweloperskie. W ostatnich czterech latach wygenerowali miliony złotych przychodu na umowach sprzedaży co najmniej 1717 nowych mieszkań. Jak ustaliliśmy, odpowiadają za sporządzanie 3601 aktów notarialnych pomiędzy deweloperami a ich klientami.
Paweł Figurski i Patryk Słowik są dziennikarzami Wirtualnej Polski