Według generała Kelly’ego US Air Force potrzebują dwunastu dodatkowych eskadr myśliwskich, aby sprostać globalnemu zapotrzebowaniu dowódców regionalnych. Należy zaznaczyć, że w amerykańskim lotnictwie wojskowym przymiotnik "myśliwski" ma szersze znaczenie niż w języku polskim i odnosi się do szerszej gamy zadań i samolotów, które są przeznaczone nie tylko do zwalczania samolotów przeciwnika, ale również atakowania celów lądowych i morskich. Tym samym do eskadr myśliwskich zalicza się także jednostki uzbrojone w samoloty myśliwsko-uderzeniowe F-15E Strike Eagle czy szturmowe A-10C Thunderbolt II. Zresztą nawet w przypadku samolotów piątej generacji F-35 Lightning II ich głównym zadaniem nie jest walka z innymi samolotami, ale zwalczanie celów lądowych, szczególnie systemów obrony przeciwlotniczej.
W tej chwili USAF ma 57 eskadr myśliwskich, z których dziewięć jest uzbrojonych w klasyczne samoloty szturmowe A-10C, a pozostałe w wielozadaniowe samoloty myśliwskie i myśliwsko-uderzeniowe F-15 Eagle, F-16 Fighting Falcon, F-15E Strike Eagle, F-22 Raptor i F-35 Lighting II. W każdej eskadrze jest od osiemnastu do dwudziestu czterech samolotów. Sformowanie dwunastu nowych eskadr oznaczałoby konieczność pozyskania od 216 do 288 nowych samolotów bojowych.
W opinii generała Kelly’ego obecna sytuacja jest wynikiem wieloletnich zaniedbań i redukcji budżetowych. W momencie zakończenia zimnej wojny i szczycie potęgi amerykańskiego lotnictwa w czasie operacji "Pustynna Burza" w 1991 roku USAF dysponował 134 eskadrami myśliwskimi. Dekadę później, w momencie ataku terrorystycznego na WTC i Pentagon 9 września 2001 roku było to już tylko 88 eskadr. Kolejne dwie dekady upłynęły Amerykanom na wieloletnich wojnach w Afganistanie i Iraku, w związku z którymi priorytet finansowania miały wojsk lądowe, co zmusiło dowództwo sił powietrznych do dalszego ograniczania liczby eskadr i wycofywania najstarszych samolotów, żeby znaleźć pieniądze na zakup mniejszej liczby nowych samolotów.
Generał Mark Kelly, szef Dowództw Lotnictwa Bojowego: US Air Force ma za mało myśliwców
– Era naszej dominacji w broni konwencjonalnej zakończyła się i weszliśmy w erę ryzyka strategicznego – powiedział generał Mark Kelly. – Państwo wymaga od sił powietrznych znacznie więcej niż jest możliwe do zrobienia przy obecnym finansowaniu. Jeśli rząd chce dysponować siłami powietrznymi zdolnymi wywalczyć panowanie w powietrzu w określonym miejscu i czasie muszą to być siły powietrzne pierwszej klasy.
Co więcej, chociaż USAF ma obecnie jedynie około połowę liczby myśliwców i jedną trzecią bombowców, którymi dysponował w momencie zakończenia zimnej wojny to około 80% samolotów będących w służbie przekroczyło już zakładany przez producentów czas służby i latają tylko dzięki przeprowadzanym kolejnym remontom i modernizacjom. Ponadto średni czas, jaki pilot myśliwca spędza w powietrzu każdego miesiąca zmniejszył się do około 20 godzin, co pozwala na podtrzymanie nawyków, ale jest niewystarczające do zdobywania nowych umiejętności.
W swoim wystąpieniu generał podkreślił, że choć amerykańskie siły powietrze dysponują pewną liczbą samolotów najnowocześniejszych i dysponujących największymi możliwościami bojowymi na świecie, to jakość nie może zastąpić ilości. Powołał się na przykład Niemiec, które w czasie II wojny światowej dysponowały najbardziej zaawansowanymi samolotami i rakietami, ale alianci swoją liczebnością potrafili zdziesiątkować Luftwaffe i zniszczyć niemiecki przemysł. W czasie wojny duża liczba samolotów pozwalała jednocześnie eskortować bombowce dalekiego zasięgu, zwalczać lotnictwo przeciwnika i wspierać nacierające przez Europę wojska lądowe. To pozwoliło zakończyć wojnę w szybkim tempie, licząc od lądowania w Normandii. Bez silnego liczebnie lotnictwa wojna byłaby o wiele dłuższa i bardziej krwawa po obu stronach.
Analizy wykonane we wrześniu 2022 roku przez zespół badawczy Center for Strategic and International Studies wykazały, że w przypadku hipotetycznego konfliktu między USA i Chinami o Tajwan, skuteczna obrona wyspy środkami wyłącznie konwencjonalnymi jest możliwa, ale pochłonie około 900 samolotów amerykańskich i należących do sojuszników USA.
Amerykańskie zobowiązania sojusznicze w Europie i na Dalekim Wschodzie wymagają dyslokowania przynajmniej 20 eskadr. Kolejnych osiem jest potrzebnych na Bliskim Wschodzie. Dalszych osiem eskadr jest wymaganych do obrony całego terytorium USA i kolejnych osiem tylko do zadań związanych z ochroną prezydenta i samego Waszyngtonu. Osiem kolejnych eskadr jest w rezerwie i osiem ostatnich zwykle znajduje się w fazie modernizacji samolotów lub przezbrojenia na nowy typ i nie mogą być brane pod uwagę w nagłych wypadkach. Już samo to wyliczenia daje 60 eskadr, a przypomnijmy, że obecnie USAF ma ich 57, a więc mniej niż wymagane minimum.
Przy tym ich rozmieszczenie jest również dalekie od oczekiwać dowódcy Air Combat Command. Obecnie w Europie na Dalekim Wschodzie z wymaganych 20 eskadr obecnych jest tylko 11. Z tego w Europie są to cztery eskadry w Wielkiej Brytanii, dwie we Włoszech i jedna w Niemczech. Natomiast na Dalekim Wschodzie są to cztery eskadry w Korei Południowej i dwie w Japonii. Przy czym dotyczy to jedynie jednostek sił powietrznych bez uwzględnienia lotnictwa piechoty morskiej czy działających tam lotniskowców.
Widać więc istotny potencjał do zwiększenia amerykańskiego zaangażowania w Europie. Czy ewentualne zwiększenie liczby eskadr amerykańskiego lotnictwa wojskowego może mieć jakiś wpływ na Polskę? Nie da się wykluczyć. W czasie zimnej wojny amerykańskie samoloty stacjonowały między innymi w Niemczech Zachodnich i Holandii – blisko hipotetycznej linii frontu. Teraz granice NATO są przesunięte na wschód. Można zatem sobie wyobrazić, że mogłyby stacjonować również w naszym kraju. Kwestia infrastruktury nie będzie problemem, bo mamy już bazy przystosowane do bazowania myśliwców F-16, a w niedalekiej przyszłości będzie również baza F-35. Ponadto Amerykanie mają już doświadczenia ze stacjonowania w Polsce, ponieważ od wielu lat na zasadzie rotacyjnej czasowo, w ramach tak zwanych Aviation Detachment, stacjonują u nas amerykańskie samoloty z różnych eskadr. Jak będzie, czas pokaże.
Maciej Hypś, redaktor portalu konflikty.pl