Tusk o Kaczyńskim: On nie jest wart naszej uwagi
- To jest tak, jakby na boisko miały wejść dwie drużyny piłkarskie, a Kaczyński miał w rękach sędziego, transmisję telewizyjną, trzech bramkarzy i od razu trzy czerwone kartki - mówił na spotkaniu z mieszkańcami Przemyśla Donald Tusk, oceniając decyzję prezesa PiS o rezygnacji z uczestnictwa w debacie.
- Czasem muszę patrzyć na to co się dzieje i na Kaczyńskiego z pewnym przymrużeniem oka. Wiecie, co jest najgroźniejsze dla takich małych dyktaturek, jaką zbudował Jarosław Kaczyński? Nasz uśmiech, czasami zdrowy śmiech - stwierdził na spotkaniu z mieszkańcami Przemyśla Donald Tusk, odpowiadając na pytanie, czy zamierza pozwać Jarosława Kaczyńskiego za słowa, które padły w katowickim "Spodku", że na "Marszu miliona serc" było 60 tys. osób.
- Oni są tak długo straszni, jak długo ludzie się ich boją. Gdy ludzie zaczynają się z nich śmiać, okazuje się, jakie to wszystko jest małe, nikczemne - dodał.
- To, że Kaczyński miał zawsze kłopoty z liczeniem i z rozróżnianiem podstawowych rzeczy, to wszyscy wiemy - stwierdził lider PO. - Zacytuję: "Nikt nam nie wmówi, czarne jest czarne, a białe jest białe". To jak oczekiwać od takiego gościa umiejętności liczenia? - pytał.
- Nie będę szedł do sądu z panem Kaczyńskim i jego pomyłkami - stwierdził Tusk. - On podczas tego wystąpienia w "Spodku" nie tylko doliczył się 60 tys. uczestników marszu, ale stwierdził: "Głosujcie na listę nr 4, cztery razy 'nie'" - cytował Kaczyńskiego lider PO. - Ja bym i 100 razy głosował "nie", gdybym zobaczył listę nr 4, ale nie minęło 48 godzin i Kaczyński stwierdził "głosujcie cztery razy 'tak'" - kpił lider PO.
- Popatrzcie na niego, posłuchajcie jego słów i zastanówcie się, czy chcecie, by on rządził jeszcze jeden dzień dłużej? - stwierdził Tusk, zwracając się do zwolenników PiS.
Tusk o Morawieckim: mam kompleks, jeśli chodzi o działki i nieruchomości
- Nic nie jest jeszcze rozstrzygnięte. Debata, na którą idę, nie będzie prosta - mówił lider PO odpowiadając na pytanie, czego spodziewa się po debacie w TVP.
- Ja nie mam żadnych kompleksów wobec pana Morawieckiego... No, nie, muszę sprostować, mam kompleks, jeśli chodzi o nieruchomości i działki. Tu jestem bez szans - stwierdził, wzbudzając oklaski i śmiech na sali.
Lider PO przyznał, że nie ma wątpliwości, "jak ta debata będzie wyglądała". - Dlaczego ja nie idę do sądu z Kaczyńskim, skoro on codziennie kłamie? Bo on nie jest wart, mówiąc szczerze naszej uwagi. Przecież nikt nie ma wątpliwości, że on stchórzył przed tą debatą - ocenił.
- Ta debata miała być o 21, a potem przesunęli na 18.15, żeby on mógł powiedzieć, że ma umówione spotkanie w Przysusze mówił - lider PO. - Gość, który ma pełną władzę w rękach, ma telewizję, wybrał sobie do prowadzenia tej debaty pana Rachonia, znam gościa, członek PiS-u... Jesteśmy jedynym krajem na świecie, w którym nie chce się, choć tyci poudawać, i wziąć jakiegoś bezpartyjnego do prowadzenia debaty - dodał.
- To jest tak, jakby na boisko miały wejść dwie drużyny piłkarskie, a Kaczyński miał w rękach sędziego, transmisję telewizyjną, trzech bramkarzy i od razu trzy czerwone kartki. On przecież takie warunki miał do tej debaty - tłumaczył Donald Tusk. - I uciekł - dodał.
- Ja bym się źle czuł, gdybym do sądu takiego gościa podawał - stwierdził lider PO.
- Debata, tak. Ja taką mam ochotę razem z wami krzyknąć: Jarek, gdzie jesteś? Gdzie się chowasz? I teraz się dowiedzieliśmy, że na spotkaniu liderów w czasie tej debaty, będą liderzy formacji politycznych, a w imieniu PiS-u będzie występował być może nowy lider, premier Morawiecki. Nie wiem, z czego to wynika, że Kaczyński abdykował, chowa się i właściwie jesteśmy świadkami zmiany szefostwa w PiS-ie, bo tak to wygląda, ale że ja doczekam tego momentu, że mój były doradca zostanie szefem Kaczyńskiego, to naprawdę jest poważna chwila - powiedział Donald Tusk. W reakcji na nazwisko premiera tłum reagował buczeniem.