W piątek w zamachu zginęła córka Aleksandra Dugina, zwanego "mózgiem Putina". Kto mógł stać za tym zamachem? - Praktycznie każdy. Wersji jest wiele. Natomiast ten zamach dokonany w taki sposób i w takim miejscu w stosunku do tej osoby, a także teoretycznie samego Dugina, pokazuje, że w Rosji też się dzieje, że nie jest to system stabilny, tak jak to reżim prezydenta Putina próbuje propagandowo pokazywać - stwierdził w programie "Newsroom" w WP płk rez. Maciej Matysiak, były zastępca szefa służby Kontrwywiadu Wojskowego. - To, kto to zrobił, jest rzeczą wtórną. Dywagacji i spekulacji jest wiele, począwszy od twierdzeń rosyjskich propagandystów, że to dzieło ukraińskiego wywiadu, poprzez wygenerowano ostatnio nazwę jakiejś antyputinowskiej organizacji czy zupełnie przez kogoś innego. Istotne jest, że takie rzeczy mają miejsce i to w tak spektakularny sposób - dodał. - Według mnie są to raczej działania wewnętrzne. Stoi za tym albo frakcja, która widzi chylący się ku upadkowi reżim Putina i próbuje działać z pobudek patriotycznych, albo jest to działanie frakcji, która chce przejąć inicjatywę i niewykluczone, że ta frakcja, którą reprezentuje Dugin, albo która mogłaby Dugina wykorzystywać do działań, do propagandy, do wywierania wpływu, była dla niej konkurencyjną - tłumaczył gość programu "Newsroom". Czy zamach ten może stać się pretekstem do kolejnego ataku na Ukrainę, np. ostrzału Kijowa, czego domagają się niektórzy kremlowscy politycy? - Niewykluczone, aczkolwiek wydaje się, że bardziej istotnym argumentem dla Rosji do przeprowadzenia jakichś spektakularnych ataków jest sytuacja na Krymie. To bardziej boli Putina, to bardziej boli dowódców wojskowych, to bardziej boli Szojgu. Aktywność ukraińska na Krymie, spektakularne ataki na bazy lotnicze czy oddziaływanie na mieszkańców Krymu, a także rosyjskich turystów, jest cierniem w oku Putina, to jątrzy i to może, w odróżnieniu od ataku na córkę Dugina, spowodować jakąś większą, ale jednostkową inicjatywę Rosjan. To mogą być ataki rakietowe, bo widzieliśmy ostatnio np. przemieszczanie się okrętów wojennych wyposażonych w pociski Kalibr, co sugerowałoby możliwość ostrzału czy to Kijowa, czy innych wielkich miast - stwierdził płk rez. Maciej Matysiak.