Szczyt NATO w Londynie. Rzecznik Kremla odpowiada na deklarację sekretarza Sojuszu
- Decyzja o zwiększeniu przez kraje NATO wydatków obronnych potwierdza zaniepokojenie Rosji - przekazał w środę rzecznik Kremla. - Nie będziemy jednak angażować się w ten wyścig zbrojeń - dodał Dmitrij Pieskow.
Tuż przed jubileuszowym 70. szczytem NATO w Londynie sekretarz generalny Sojuszu przekazał, że wydatki na obronność krajów europejskich i Kanady zrzeszonych w pakcie zwiększą się w tym roku o 4,6 proc. - Łączne środki, jakie przeznaczymy na ten cel do 2024 roku będą wyższe o 400 mld dolarów w porównaniu z 2016 roku - mówił Jens Stoltenberg.
Dopiero po kilku dniach oficjalnie zareagował na to Kreml. - Mimo rozlegających się niekiedy nadzwyczaj pragmatycznych deklaracji o konieczności budowania stosunków z Rosją, o konieczności trzeźwego spojrzenia na pytanie, co jest zagrożeniem dla NATO i skąd ono pochodzi, widzimy, że NATO przede wszystkim zajmuje się działaniami na rzecz powstrzymywania i ekspansji w stosunku do naszego kraju - przyznał Dmitrij Pieskow. Zaznaczył, że "nie może to nie wywoływać zaniepokojenia".
Rzecznik prezydenta dodał, że tak jak to wynikało z wcześniejszych wypowiedzi głowy państwa, Rosja nie zamierza angażować się w w wyścig zbrojeń. Wyjaśnił, że byłoby to "zgubne" dla rosyjskiej gospodarki.
Obawy wobec "ekspansji" NATO wyraził także sam Władimir Putin. - Powinniśmy dziś wychodzić z założenia, że rozszerzenie NATO, rozwój jego infrastruktury wojskowej w pobliżu granic Rosji, jest jednym z potencjalnych zagrożeń dla bezpieczeństwa naszego kraju - mówił we wtorek rosyjski prezydent.
Putin, podczas posiedzenia w Soczi dotyczącym rozwoju marynarki wojennej Rosji, wyłiczył że "łączne wydatki wojskowe państw członkowskich stanowią ponad 70 proc. wydatków wojskowych na świecie".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło: polsatnews.pl