Szczerski: sytuacja w Katalonii pokazuje, że spór polityczny w Polsce jest w granicach ładu
Zestawienie wydarzeń z Katalonii czy Hamburga z tym, co dzieje się w Polsce pokazuje, że spór polityczny i reakcja władz w naszym kraju na nieprzychylne jej ruchy społeczne, mieszczą się w granicach ładu demokratycznego - ocenił Krzysztof Szczerski. - U nas, przy bardzo łagodnych i spokojnych demonstracjach natychmiast mamy oskarżenia o zapędy autorytarne, co jest absurdem - powiedział szef gabinetu prezydenta dla wPolityce.pl.
Referendum niepodległościowe
W niedzielnym referendum niepodległościowym oddało głosy ok. 2,26 mln osób, czyli 42,3 proc. uprawnionych do głosowania, z których 90 proc. opowiedziało się za niepodległością tego najbogatszego w Hiszpanii regionu. 8 proc. było przeciwnych, a pozostałe głosy były nieważne.
Plebiscyt uznawany jest za nielegalny przez hiszpańskie władze centralne, które od dawna sprzeciwiają się planom ogłoszenia niepodległości przez 7,5-milionową Katalonię. W niedzielę kilkaset osób zostało rannych w wyniku starć z policją, która usiłowała uniemożliwić głosowanie, blokując dostęp do lokali wyborczych, konfiskując urny i karty wyborcze. Doszło też do konfrontacji pomiędzy funkcjonariuszami katalońskiej policji, a skierowaną do tego regionu przez Madryt Gwardią Cywilną.
Katalończycy chcą niepodległości. Kilkuset rannych w starciach z policją
"W Polsce władza nie reaguje ostro na demonstracje"
- Dość oczywista obserwacja, jaka się nasuwa to zestawienie obrazków zamieszek z Hamburga czy z Katalonii z tym, co dzieje się w Polsce. Widać bardzo wyraźnie, że natura sporu politycznego w Polsce i sposób reakcji władz w naszym kraju na nieprzychylne jej ruchy społeczne, mieści się absolutnie w granicach pewnego ładu i porządku demokratycznego - powiedział Krzysztof Szczerski portalowi wPolityce.pl pytany o referendum w Katalonii.
- W Polsce władza nie reaguje ostro na demonstracje, mimo że oskarża się ją o zapędy antydemokratyczne. Wręcz przeciwnie, to raczej przejawy dojrzałej demokracji - podkreślił szef gabinetu prezydenta. Szczerski dodał, że napięcia społeczne w Europie Zachodniej są dużo silniejsze niż w Polsce.
- Przebieg tego typu zajść pokazuje naprawdę gorącą atmosferę w ramach tamtych demokracji. A nikt nie oskarża Niemiec czy Hiszpanii o to, że demokracja kuleje. Wszystkie incydenty traktowane są raczej jako przejaw funkcjonowania tych państw, nawet to, że policja mocno wkracza. U nas w Polsce przy bardzo łagodnych i spokojnych demonstracjach natychmiast mamy oskarżenia o zapędy autorytarne, co jest absurdem - powiedział.
Drugi w Pałacu Prezydenckim... Kim jest Krzysztof Szczerski?
Szczerski zaznaczył, że sytuacja w Katalonii pokazuje też, że "idea państwa narodowego jest w Europie wciąż żywa". - Wbrew temu, co głosiło wielu, mianowicie, że funkcjonowanie UE spowoduje zanik państw, w wielu miejscach Europy pojawiają się aspiracje państwowotwórcze. Okazuje się, że fałszywe były i są tezy mówiące o tym, że pojęcie państwa narodowego przeżywa swój zmierzch. Zupełnie odwrotnie, jest ono wciąż żywe - powiedział.
Jak dodał, w Europie nieustannie pojawiają się mniej lub bardziej uzasadnione państwowotwórcze ruchy. - Oczywiście w przypadku Europy oznacza to zawsze ruchy separatystyczne, w związku z tym to kwestia bardzo delikatna. Nie jest to sprawa ani problem, który jacykolwiek politycy innych krajów powinni komentować - dodał szef gabinetu prezydenta.
Podczas zamieszek w czasie obrad przywódców G20 na początku lipca w Hamburgu skrajnie lewicowi ekstremiści z Niemiec i zagranicy podpalili kilkadziesiąt samochodów i zdemolowali wiele sklepów i innych lokali użyteczności publicznej. W nocy z 7 na 8 lipca w jednej z dzielnic Hamburga doszło do walk ulicznych. W starciach obrażenia odniosło prawie 500 policjantów. W czasie demonstracji zatrzymano 186 osób, w tym 54 cudzoziemców. Areszt prewencyjny zastosowano natomiast wobec 228 osób.