Świat odpowiada na amerykański atak
Pierwsza amerykańska salwa, wystrzelona w stronę Iraku w czwartek nad ranem, zyskała natychmiastowy aplauz tradycyjnych sojuszników USA i - z drugiej strony - wyrazy ubolewania czy nawet jadowite - jak pisze Reuters - uwagi innych państw. Oświadczenia w ostrym tonie składali prezydenci Francji, Niemiec czy rząd Chin.
20.03.2003 | aktual.: 20.03.2003 14:41
Decyzję prezydenta USA o przystąpieniu do wojny jednoznacznie poparli amerykańscy sojusznicy - Wielka Brytania, Włochy, Hiszpania, Australia, Japonia, Korea Południowa. Wojska brytyjskie i australijskie miały zresztą wziąć udział w pierwszym uderzeniu. Szef dyplomacji brytyjskiej Jack Straw mówił o światowym poparciu dla interwencji, wskazując, iż idea operacji wojskowej zyskała aprobatę 14 z 25 państw UE i kandydujących do UE; apelował też o jedność społeczności międzynarodowej w kwestii Iraku.
W oświadczeniu polskiego MSZ, opublikowanym po uderzeniu na Irak, podkreślono, iż środki pokojowe zostały wyczerpane i użycie siły wobec Iraku, zawsze uznawane za absolutną ostateczność, stało się koniecznością. W oświadczeniu zapewniono, że koalicja jest przygotowana do minimalizacji skutków humanitarnych operacji i uczyni wszystko, by była ona krótkotrwała i skuteczna. Szef polskiej dyplomacji Włodzimierz Cimoszewicz podkreślił także, iż z prawnego punktu widzenia Polska nie jest w stanie wojny z Irakiem.
Większość państw zareagowała jednak z ubolewaniem, iż nie doszło do politycznego rozstrzygnięcia kwestii irackiej. "Stolica Apostolska z głębokim bólem przyjęła wiadomość o ostatnich wydarzeniach w Iraku" - informowało watykańskie Biuro Prasowe. Watykańska rozgłośnia radiowa podkreślała brak moralnego uzasadnienia ataku USA na Irak i obawy przed mogącym być ich następstwem tak zwanym "efektem domina".
Oświadczenia w ostrym tonie składali prezydenci Francji, Niemiec czy rząd Chin.
Jacques Chirac ostrzegł, iż wojna - prowadzona bez mandatu ONZ - może mieć poważne konsekwencje dla przyszłości świata. Podobnie kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder mówił o "głębokim zaniepokojeniu" swego rządu. Do tych głosów dołączyła przewodnicząca w tym półroczu UE Grecja, ubolewając nad militarnym rozstrzygnięciem kryzysu, a także brakiem jedności społeczności międzynarodowej w sprawie irackiej. Dotychczasowi zdecydowani przeciwnicy interwencji wojskowej w Iraku podjęli w czwartek też kwestię ograniczenia ofiar wojny oraz przyszłej pomocy dla Irakijczyków.
Najostrzejsze słowa padły ze strony Rosji i Chin. Prezydent Władimir Putin domagał się jak najszybszego przerwania działań zbrojnych, określając amerykańską akcję przeciwko Irakowi jako "pomyłkę". Putin przestrzegł też przeciwko zastępowaniu prawa międzynarodowego "prawem pięści". Irak - powiedział rosyjski prezydent - w chwili rozpoczęcia amerykańskich ataków nie stanowił już żadnego zagrożenia dla międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa.
Podobne stanowisko zaprezentował rzecznik chińskiego MSZ, żądając natychmiastowego wstrzymania wojny. Akcja wojskowa w Iraku została rozpoczęta "mimo sprzeciwów międzynarodowej społeczności", w sytuacji, gdy nie zostały wykorzystane możliwości pokojowego rozwiązania kwestii irackiej - oświadczył rzecznik.
Gwałtownie na atak zareagował najludniejszy islamski kraj świata, Indonezja, żądając wstrzymania ataku i zwołania sesji Rady Bezpieczeństwa ONZ. Miejscowi działacze islamscy zagrozili usunięciem siłą z kraju obywateli USA i państw sojuszniczych.
W wielu krajach w czwartek od rana odbywały się masowe akcje protestu przeciwko wojnie. Manifestowano m.in. we Włoszech, Grecji, Niemczech, Australii. (reb)