W piątek prezydent Ukrainy spełni swoje oczekiwania z 2019 roku, z czasów początków swojej prezydentury w Ukrainie. Spotka się z Donaldem Trumpem w Białym Domu. Był już tam, jednak rozmowy z Joe Bidenem, ówczesnym prezydentem, miały zupełnie inny klimat, niż te, które mogą toczyć się wkrótce.
Zełenski spotkał się z Trumpem we wrześniu zeszłego roku, lecz nie w Białym Domu, a w Nowym Jorku. Działo się to na marginesie corocznego spotkania Zgromadzenia Ogólnego ONZ.
Spotkanie Trump-Zełenski. Jakie będą dalsze kroki prezydenta USA w sprawie zakończenia wojny?
Prezydentura Trumpa, poprzedzona wyborczymi obietnicami błyskawicznego zakończenia konfliktu w Ukrainie, rozpoczęła się wieloma decyzjami, również i tymi, które dotyczą Kijowa. Trump od początku nakreślił swoje nastawienie do wojny wywołanej przez Władimira Putina.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Unia Europejska w kryzysie? "Sytuacja zerojedynkowa"
Oczywiste okazało się, że chce zaprowadzić pokój, ale kierunek jego działań wskazywał, że może nie być to finał pomyślny dla Ukraińców. Sprawy przybrały inny obrót, gdy prezydent Zełenski zaproponował USA partnerstwo w zakresie wydobycia ukraińskich bogactw naturalnych.
Ale i wtedy nie brakowało zgrzytów. Trump oskarżał Zełenskiego o przyczynienie się do wojny z Rosją. Nazywał go dyktatorem. W piątek w zadziwiającym stylu wycofał się z tego. "Ja to powiedziałem? Nie mogę uwierzyć, że to powiedziałem" - wyznał. Powiedział też, że ufa, że piątkowe rozmowy w sprawie surowców będą owocne.
Podczas spotkania z premierem Wielkiej Brytanii Keirem Starmerem Trump ocenił relacje z Zełenskim jako dobre, ale "trochę drażliwe". Jak tłumaczył, powodem zadrażnień jest chęć odzyskania przez USA) pieniędzy wyłożonych na pomoc Ukrainie.
Przeczytaj również: Załamanie pogody w Polsce. W jednym regionie nawet burze