Opóźnia się otwarcie "centrum wyjazdowego". Migranci na razie nie trafią do Polski
Opóźnia się otwarcie "centrum wyjazdowego" w Eisenhüttenstadt. Ośrodek miał rozpocząć swoją działalność 1 marca. Tak się jednak nie stanie. - Trwają niezbędne procedury między landem a władzami federalnymi — dowiaduje się Wirtualna Polska.
W połowie lutego obecna jeszcze minister spraw wewnętrznych Niemiec Nancy Faeser wraz ze swoją brandenburską odpowiedniczką zatwierdziły decyzję dotyczącą otwarcia "centrum-dublińskiego" w Eisenhüttenstadt.
- Abyśmy mogli nadal chronić ludzi przed wojną i terrorem, obowiązuje również następująca zasada: każdy, kto nie ma prawa przebywać w Niemczech, musi opuścić nasz kraj. Jeśli ludzie przyjeżdżają do Niemiec, mimo że muszą przejść procedurę azylową w innym kraju UE, muszą zostać tam przeniesieni szybciej - oświadczyła 17 lutego Faeser.
Otwarcie centrum zaplanowano na 1 marca — co ogłosiło zresztą samo Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Niemiec.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak rozpoznać rosyjskiego szpiega? "Idealny, obcy wywiad jest niewidoczny"
Jak dowiaduje się Wirtualna Polska, termin ten jest już nieaktualny, a otwarcie zostało przesunięte "na połowę miesiąca". - Zasadniczo powiedzieliśmy, że planujemy otworzyć centrum na początku marca — słyszymy w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych Brandenburgii. - To jednak nie jest tak, że po prostu otworzymy drzwi i już otwieramy. Odbywają się odpowiednie rozmowy koordynacyjne między władzami landu i rządem federalnym. Wszystkie zmierzają w tym samym kierunku i te rozmowy — co jest całkowicie normalne — zakończą się w połowie marca. Zakładamy, że wtedy zostaną one sfinalizowane — mówi WP przedstawiciel resortu.
"Dublin-Centrum" w Eisenhüttenstadt
Wedle pierwotnych zapowiedzi niemieckich władz ośrodek ma mieć maksymalną pojemność do 250 miejsc. Zadaniem "centrum wyjazdowego" ma być odsyłanie tych migrantów, którzy, zanim dotarli do Niemiec, złożyli wnioski o azyl w innych krajach UE. Zgodnie z obowiązującą procedurą dublińską, to właśnie te kraje są wtedy odpowiedzialne za przeprowadzenie postępowania. Zdarzają się jednak sytuacje, że azylanci nie czekają na ostateczną decyzję.
Bliskość granicy z Polską powoduje natomiast, że "głównym środkiem ciężkości" funkcjonowania centrum ma być właśnie zawracanie azylantów za Odrę.
Tomasz Waleński, dziennikarz Wirtualnej Polski