Polka o protestach w Grecji: Ludzie mają dość nonszalancji władzy

- Mieszkam tutaj od 30 lat, to pierwszy tak wielki zryw, jaki pamiętam - mówi Wirtualnej Polsce autorka bloga "Zapiski z EmiGrecji", komentując to, co dzieje się na ulicach Aten innych miast. Setki tysięcy osób biorą udział w demonstracjach. W Atenach pokojowy protest przerodził się w zamieszki i starcia z policją.

ATHENS, GREECE - FEBRUARY 28: Clashes erupt between protesters and riot police during a demonstration marking the second anniversary of 2023 train collision that resulted in 57 deaths on February 28, 2025 in Athens, Greece. (Photo by Costas Baltas/Anadolu via Getty Images)Pokojowy protest przerodził się z starcia z policją
Źródło zdjęć: © GETTY | Anadolu
Justyna Lasota-Krawczyk

W piątek w kilkuset miastach i mniejszych miejscowościach w Grecji i za granicą odbywają się demonstracje solidarności z rodzinami ofiar tragedii kolejowej sprzed dwóch lat w Tempi, w której zginęło 57 ofiar. Ludzie są niezadowoleni z działań państwa w związku z tą największą katastrofą kolejową w historii kraju.

Podczas pokojowej demonstracji doszło do zamieszek z policją. - Ludzie wyszli w zupełnie pokojowej demonstracji. To był coś w rodzaju protestu przeciwko katastrofie sprzed dwóch lat. Ale do tego doszła przede wszystkim ogromna frustracja nonszalancją władzy. To był naprawdę ogromny zryw Greków. Mieszkam tutaj od 30 lat, to pierwszy tak wielki zryw, jaki pamiętam - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Bożena Giampani, autorka bloga "Zapiski z EmiGrecji".

Nasza rozmówczyni podkreśla, że protest miał być dosadnym sygnałem dla rządu. Na ulice wyszły całe rodziny, młodzi i starsi. - Wystarczyło kilkadziesiąt osób, tak zwanych "ludzi w kapturach", którzy w Grecji są na każdej demonstracji. To młodzież, która lubi po prostu rozrabiać i protestować przeciwko każdej władzy. Mieli przy sobie mołotowy, a policja, zamiast zająć się nimi, zaczęła rozganiać tłum armatkami - relacjonuje rozgoryczona kobieta. Zdaniem pani Bożeny, takie zamieszanie jest na rękę władzy. - Mogą skupić się na zamieszkach, pokazać w telewizji, że ktoś podpalił śmietnik czy rzuca kamieniami, a nie pokazywać te setki tysięcy osób, które pokojowo wyszły na ulice - zauważa.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wszystko wymknęło się spod kontroli. Wielkie zamieszki w Atenach

"Wszyscy protestujemy"

Blogerka podkreśla, że nikt nie narzeka na ewentualne niedogodności związane z dzisiejszymi protestami. - Nawet ci, którzy dzisiaj nie mogli wyjść na ulice, podpisują się pod protestem dwiema rękami - zapewnia rozmówczyni WP.

Pani Bożena porównuje sytuację do tej w czasie pandemii COVID-19. - W mojej dzielnicy wszystko było zamknięte. Supermarkety, prywatne sklepy, szkoły. Przez chwilę otwarta była jedna piekarnia. Taksówkarze jeździli za darmo, żeby ludzie mogli dojechać do centrum Aten na protest. Metro przywróciło kursowanie na kilka godzin, właśnie po to, żeby ludzie mogli dojechać na główny plac - relacjonuje kobieta.

Autorka "Zapisków z EmiGrecji" podkreśla, że to właśnie włączenie się w akcję prywatnych przedsiębiorców i właścicieli małych sklepów i lokali usługowych pokazuje, jak duża jest skala zjednoczenia społeczeństwa. - Przygotowania do protestu były oficjalne, trwały od wielu tygodni, włączyły się związki zawodowe - opowiada.

"Czekamy na choć jedno 'przepraszam'"

- Teraz tam też byli młodzi ludzie, studenci. Chcą pokojowo pokazać władzy swoje niezadowolenie. Chcemy, żeby rząd wreszcie powiedział "przepraszam", żeby zostali zwolnieni ludzie odpowiedzialni za katastrofę, żeby w końcu była jakaś uczciwa ocena tego, co się stało - mówi pani Bożena.

- Miało się rozejść po kościach, ale się nie spodziewali, że ludzie jednak będą tak bardzo naciskać i teraz zobaczymy, jakie będzie zachowanie tego rządu. Poza tym frustracja greckiego narodu jest już bardzo duża, bo kryzys jest od wielu lat. Jest bardzo kiepsko, Grecy bardzo zbiednieli, no i to powoduje, że są po prostu niezadowoleni - wyjaśnia autorka bloga.

- Rząd próbował to deprecjonować. Próbowali zmniejszyć znaczenie dzisiejszego protestu, ale nie mogą tego zrobić ze względu na liczbę ludzi. Teraz jakoś muszą się do tego odnieść - dodaje Bożena Giampani, Polka od 30 lat mieszkająca w Grecji, autorka bloga "Zapiski z EmiGrecji".

Justyna Lasota-Krawczyk, dziennikarka Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Merz o spotkaniu Trump-Zełenski. Złe wieści dla Ukrainy
Merz o spotkaniu Trump-Zełenski. Złe wieści dla Ukrainy
Szalona ucieczka matizem zakończona dramatycznym wypadkiem. Nagranie
Szalona ucieczka matizem zakończona dramatycznym wypadkiem. Nagranie
Amerykański generał przyznał, że pomaga mu ChatGPT
Amerykański generał przyznał, że pomaga mu ChatGPT
Sum gigant w Poznaniu. "Tę rybę już znam"
Sum gigant w Poznaniu. "Tę rybę już znam"
Nowe informacje po wypadku autokaru w Austrii. Stan Polaków ciężki
Nowe informacje po wypadku autokaru w Austrii. Stan Polaków ciężki
Dachowanie na S7. Jest nagranie z policji
Dachowanie na S7. Jest nagranie z policji
Zadzwoniła na 112. Zadziwiająca rozmowa z operatorem
Zadzwoniła na 112. Zadziwiająca rozmowa z operatorem
Gigantyczny karambol na północy Europy. Wszystko przez "czarny lód"
Gigantyczny karambol na północy Europy. Wszystko przez "czarny lód"
Trump spotka się z Kimem? Trwają rozmowy
Trump spotka się z Kimem? Trwają rozmowy
Kwaśniewski wyznał, jak Rosjanie go wkręcili w rozmowę z Poroszenką
Kwaśniewski wyznał, jak Rosjanie go wkręcili w rozmowę z Poroszenką
Łuna nad lotniskiem. Ogromny pożar w stolicy Bangladeszu
Łuna nad lotniskiem. Ogromny pożar w stolicy Bangladeszu
Eksplozja na tankowcu w Zatoce Adeńskiej. To mógł być pocisk
Eksplozja na tankowcu w Zatoce Adeńskiej. To mógł być pocisk