Śmierć 25‑letniej Lizy. Nieoficjalnie: Będzie kolejny ruch prokuratury

W następnym tygodniu prokuratura może zmienić zarzuty dla Doriana S. - dowiedziała się Wirtualna Polska. Wszystko będzie zależeć od wyniku sekcji zwłok 25-letniej Lizy.

Miejsce, gdzie Liza została brutalnie zaatakowana
Miejsce, gdzie Liza została brutalnie zaatakowana
Źródło zdjęć: © GETTY | SOPA Images
Mateusz Dolak

08.03.2024 | aktual.: 08.03.2024 14:30

Jak dowiedziała się nieoficjalnie WP, prokuratura szykuje się do zmiany zarzutów z usiłowania zabójstwa na dokonanie zabójstwa.

Prowadzący postępowanie czekają na oficjalne wyniki sekcji zwłok 25-latki, która odbyła się we wtorek. Trwa również oczekiwanie na przydzielenie adwokata dla podejrzanego. Do sądu wpłynął wniosek, aby wyznaczyć dla Doriana S. obrońcę z urzędu. Dopiero wtedy zostanie ponownie przesłuchany.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

25-letnia Liza z Białorusi była ofiarą brutalnego napadu w centrum Warszawy. Przy ulicy Żurawiej została zaatakowana i zgwałcona przez zamaskowanego mężczyznę. Napastnik zaszedł swoją ofiarę od tyłu i przyłożył jej nóż do szyi. Dusząc kobietę i zatykając jej usta, siłą zaciągnął ją do pobliskiej bramy. Nagą i nieprzytomną kobietę leżącą na schodach znalazł dozorca i to on powiadomił policjantów.

25-latka została przewieziona do szpitala. Jej stan był bardzo ciężki, Białorusinka po pięciu dniach zmarła w szpitalu.

Policjanci w związku ze sprawą dotarli do 23-letniego Doriana S. Młody mężczyzna został zatrzymany, usłyszał zarzuty rozboju, przestępstwa na tle seksualnym oraz usiłowania zabójstwa z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Przyznał się do winy, a decyzją sądu został aresztowany na trzy miesiące.

Podczas przeszukania jego mieszkania policjanci znaleźli m.in. duży nóż kuchenny i kominiarkę użyte do popełnienia przestępstwa. Nie tylko zgwałcił kobietę, ale też zrabował swojej ofierze dwa telefony komórkowe, kilka kart płatniczych oraz portfel.

Dorian S. przyznał, że ofiara była przypadkowa.

Śmierć 25-letniej lizy. Marsz Milczenia w Warszawie

- Przyszłam, bo to mogła być każda z nas. Każda, która wraca wieczorem z zabawy, która wraca od plotek z przyjaciółkami czy po prostu chciała przejść się wieczorem po mieście. To mogła być każda z nas - mówiła w rozmowie z WP Klaudia, która przyszła wraz ze swoim chłopakiem. W rękach miała świeże kwiaty i kartonik z napisem: "stop przemocy".

Tuż przed rozpoczęciem marszu rozległ się krzyk, który zainicjowała Jana Shostak - polsko-białoruska aktywistka.

Czytaj też:

Źródło artykułu:WP Wiadomości
lokalnelizanie żyje
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (61)