Zabrze. Podróż z ciężarną zakończyła się mandatem
Było niedzielne popołudnie, gdy nagle zaczął się poród. Mężczyzna stwierdził, że nie ma ani chwili do stracenia. Nie chciał czekać na przyjazd pogotowia, sam postanowił zawieźć do szpitala rodzącą partnerkę. Zapomniał jednak, jakie mogą być tego konsekwencje.
Zdenerwowany 33-latek mknął ulicami Zabrza, by jak najszybciej dotrzeć do szpitala. Na ul. Bytomskiej został jednak zatrzymany do kontroli drogowej. Jak się okazało, nie miał uprawnień do kierowania pojazdem. Policjanci, widząc rodzącą kobietę, postanowili jej pomóc. Po tym, jak odwieźli ją do szpitala, wrócili jednak do przerwanej kontroli.
Przepisy ruchu drogowego jasno mówią o tym, że "nie popełnia wykroczenia ten, kto działa w celu uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa grożącego dobru chronionemu prawem, jeżeli niebezpieczeństwa nie można inaczej uniknąć, a dobro poświęcone nie przekracza wartości większej niż dobro ratowane". Jednak, gdy akcja porodowa jeszcze się nie rozpoczęła i nie ma medycznych wskazań, by jak najszybciej znaleźć się w szpitalu to kierujący pojazdem zobowiązany jest do przestrzegania przepisów ruchu drogowego.
Okazało się, że brak prawa jazdy nie jest jedynym wykroczeniem popełnionym przez zatrzymanego. Pojazd nie posiadał też ważnego przeglądu technicznego i ubezpieczenia. Kierujący został więc ukarany mandatem.