Sama skóra, ości, owrzodzenia od chemii. Rybacy pokazali zdjęcia świeżych dorszy
Aż trudno uwierzyć, że taka ryba jest jako rarytas sprzedawana po 28 zł za kilogram. Dorsze złowione dziś rano koło Darłowa okazały się wyjątkowo chude. Niektóre z ryb mają ślady owrzodzeń albo oparzeń. Wyglądają, jakby miały styczność z silną chemią.
- Nie mogę pokazać zdjęć ryb z ranami i owrzodzeniami. Turyści przestaliby zamawiać je w smażalniach. To uderzyłoby w cały nadmorski biznes - mówi pan Andrzej, rybak z Darłowa, który przesłał WP zdjęcia w porannego połowu.
Kilka dorszy złapało się w siatki i przynęty zastawione na flądry. Delikatnie mówiąc, widok ryb nie zachęca do konsumpcji. Jeden z dorszy ma zapadnięty brzuch, grzbiet praktycznie bez mięsa, to wszystko obciągnięte skórą. Tylko dwie ryby nadawały się do sprzedaży.
Chude dorsze, a nawet gorzej
Jak pisaliśmy, w tym sezonie wakacyjnym brakuje świeżych ryb. Właściciele nadmorskich smażalni wpisują się na listy kolejkowe prowadzone przez rybaków. Ci albo nie mogą złapać dorszy, albo to, co łapią, nadaje się tylko do wyrzucenia za burtę. Szczególny niepokój rybaków budzą sztuki, które noszą na sobie ślady owrzodzeń i niegojących się ran.
Zobacz także: Agata Kornhauser-Duda zachwyciła w Stanach. „Mogłaby pomóc mężowi”
- Już od dawna informujemy naukowców Morskiego Instytutu Rybackiego o niepokojących śladach znajdowanych na dorszach. Wyglądają jak rany pochodzące od oparzeń chemią, którą zatruty jest Bałtyk - mówi dalej rybak. Dodaje, że powstała teoria, iż ryby ulegają poparzeniom od chemii zalegającej na dnie Bałtyku, a pochodzącej jeszcze z czasów II wojny światowej.
To między innymi Iperyt, Arsen będące składnikami bojowych środków toksycznych. W Bałtyku zatopiono 50 tys. ton amunicji zawierającej trującą chemię - wynika z szacunków naukowców badających ten problem. Beczki, w których została zatopiona broń chemiczna, są już skorodowane, a poruszone sieciami do trałowania dennego mogą uwalniać śmiercionośne substancje. Takie bomby czają się na dnie Bałtyku na wschód od Bornholmu, w okolicach Głębi Gotlandzkiej, ale też w rejonie Głębi Gdańskiej.
Co zatruwa bałtyckie ryby. Uwaga na dorsze i śledzie
Analizy Morskiego Instytutu Rybackiego nie są jednoznaczne. W specjalnym raporcie naukowcy opisują, że broń chemiczna jest zagrożeniem i może wpływać na kondycję ryb. Pozostawia ślady na ich ciele, ewentualnie osłabione osobniki są narażone na pasożyty. Naukowcy potwierdzają, że zwłaszcza w 2016 roku na łowionych dorszach znajdowano ślady owrzodzeń. Rany na badanych rybach przypisano jednak ugryzieniom minogów.
Wyniki badań mięsa ryb kilku gatunków wskazują, że zawiera ono niewielkie zawartości zanieczyszczeń i ich spożycie nie zagraża konsumentom - stwierdza MIR. Są jednak zastrzeżenia. Zjedzenie w ciągu tygodniowego turnusu kilku średnich filetów z bałtyckiego dorsza (łącznie 1,4 kg), narazi człowieka na pochłonięcie szkodliwej dla zdrowia dawki rtęci (dane z projektu SeaQual). Po zjedzeniu łącznie 1,7 kg śledzi (też w ciągu tygodnia) konsumentowi grozi zatrucie arsenem.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl