Rózga zamiast prezentów. Jarosław Kaczyński na razie nie sypnie kasą dla koalicjantów
Jarosław Kaczyński nie zamierza bawić się w świętego Mikołaja. Nie przyjdzie z workiem prezentów dla koalicjantów. Prezesowi nie spieszy się do realizacji ważnego zapisu z umowy koalicyjnej: podzielenia się milionami z subwencji partyjnej z ugrupowaniami Zbigniewa Ziobry i Jarosława Gowina.
23.12.2020 | aktual.: 02.03.2022 23:44
Rada Koalicji Zjednoczonej Prawicy - którą zapowiadaliśmy kilka dni temu w Wirtualnej Polsce - zbierze się po Nowym Roku. Radę tworzy grono liderów obozu rządzącego, na czele z prezesem Jarosławem Kaczyńskim, premierem Mateuszem Morawieckim oraz liderami koalicyjnych partii: wicepremierem Jarosławem Gowinem (szefem Porozumienia) i ministrem Zbigniewem Ziobrą (szefem Solidarnej Polski).
Jak słyszymy, głównymi tematami pierwszego w 2021 roku spotkania koalicjantów mają być m.in. sytuacja pandemiczna, plany programowe koalicji oraz sytuacja w obozie władzy (od kilku miesięcy mocno napięta).
Gdy dopytujemy ważnych polityków PiS, czy na agendzie może znaleźć się kwestia projektu ustawy o podziale subwencji budżetowej z koalicjantami - Solidarną Polską i Porozumieniem - słyszymy: "nie ma dziś takiego tematu".
To dziwne: wszak projekt ustawy w tym zakresie zapowiadany jest od roku. Ponadto PiS obiecało podzielić się z koalicjantami milionami złotych z budżetu państwa przy zawieraniu nowej umowy koalicyjnej kilka miesięcy temu. Dziś jednak Jarosław Kaczyński nie kwapi się do wyjścia naprzeciw oczekiwaniom swoich politycznych partnerów.
"Koalicjanci wierzgają, prezesa to irytuje"
PiS od dłuższego czasu konsekwentnie hamuje przeprowadzenie ustawy umożliwiającej wtórny podział milionów złotych z subwencji budżetowej.
Projekt - wedle zapowiedzi polityków obozu władzy z sierpnia - miał być procedowany podczas jesiennych posiedzeń Sejmu. Nic takiego jednak się nie stało, a temat całkowicie zniknął z politycznej agendy.
- Jarosław Kaczyński nie jest skory do tego, żeby dzielić się milionami z koalicjantami, którzy ciągle mu wierzgają - mówią politycy PiS. Twierdzą, że prezes partii rządzącej nie ma interesu w tym, żeby przyspieszać realizację zobowiązania, które nie jest w smak działaczom jego formacji.
W Wirtualnej Polsce już w styczniu informowaliśmy, że rządzący - zgodnie z zobowiązaniem zawartym w umowie koalicyjnej między PiS, Solidarną Polską i Porozumieniem - przymierzają się do prac nad ustawą o wtórnym dzieleniu się subwencją dla partii politycznych.
O co chodzi? Obecnie obowiązująca ustawa przesądza, że dotację z budżetu państwa dostają tylko te ugrupowania, które startowały samodzielnie w wyborach. Tymczasem Porozumienie Jarosława Gowina i Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry startowały z list PiS, czyli prawa do pieniędzy budżetowych nie mają.
Prezes Porozumienia Jarosław Gowin mówił w styczniu, że sprawiedliwym i uczciwym wobec wyborców byłoby, aby dzielić subwencje proporcjonalnie do liczby posłów, których wprowadziły poszczególne partie. Krótko mówiąc: zdaniem Gowina, PiS powinno podzielić się ze swoimi koalicjantami milionami z partyjnej subwencji. Tak samo uważa lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro. Koalicjanci domagali się 2 mln zł rocznie.
- Myślę, że jeśli chodzi o subwencje, tutaj będzie porozumienie. Jesteśmy już po słowie w tej sprawie. Będzie podział stosowny do liczby mandatów, które mają poszczególne partie polityczne. Myślę, że ta ustawa może być przyjęta już na najbliższym posiedzeniu Sejmu - zapowiedział na początku września polityk Porozumienia i szef kampanii Andrzeja Dudy, a jednocześnie bliski współpracownik Jarosława Kaczyńskiego Adam Bielan.
Od tamtego momentu nic się w tym temacie nie wydarzyło. Prezes Jarosław Kaczyński - jak słyszymy od naszych rozmówców z centrali PiS - nie pali się do przyspieszenia ustawowego rozwiązania tej kwestii.
Po 2 mln zł dla partii Ziobry i Gowina? "To tyle, ile Kaczyński rocznie wydaje na swoją ochronę"
Po ostatnich wyborach parlamentarnych pieniądze podatników na działalność statutową przyznano odpowiednio: PiS - 23,5 mln zł, PO - 19,8 mln, SLD - 11,5 mln, PSL - 8,3 mln, Konfederacji - 6,8 mln. Rocznie to 70 mln zł.
Porozumieniu Jarosława Gowina i Solidarnej Polsce Zbigniewa Ziobry z tej puli nie przypadło nic - mimo że koalicjanci PiS mieli otrzymać po 2 mln zł.
Pieniędzmi na kampanie wyborcze dalej zarządza największa formacja Zjednoczonej Prawicy. To partia Kaczyńskiego może utrzymywać się na co dzień z pieniędzy podatników.
Ugrupowania Ziobry i Gowina mogą dziś liczyć jedynie na składki od swoich członków i limitowane wpłaty od sympatyków. A to kropla w morzu ich potrzeb - zwłaszcza że Porozumienie i Solidarna Polska coraz mocniej chcą wybijać się na niepodległość na scenie politycznej. A do tego same chęci nie wystarczą, trzeba mieć też pieniądze. I opłaconych z partyjnej kasy ludzi.
I dlatego między innymi Jarosław Kaczyński nie ma dziś powodu, by dotować mniejszych koalicjantów. Zwłaszcza, że współpraca z partiami ministrów Ziobry i Gowina w ostatnich miesiącach - mówiąc eufemistycznie - nie układała się najlepiej (dotyczy to zwłaszcza Solidarnej Polski).
- To nie powinien być powód, bo to dziecinada - oburza się jeden z koalicjantów PiS. - Wiele nie wymagamy. Na ochronę prezesa Kaczyńskiego PiS wydaje rocznie tyle, ile my mielibyśmy dostawać jako cała formacja - zauważa nasz rozmówca.
Podział subwencji. "Sprawa jest otwarta, negocjacje trwają"
Solidarna Polska i Porozumienie podkreślają, że sprawa wciąż jest otwarta. - Negocjacje trwają - przekazał nam jeden z liderów partii Zbigniewa Ziobry.
Również Porozumienie uważa - nie zmieniając zdania w tej kwestii od miesięcy - że zgodnie z zapisami z umowy koalicyjnej, PiS jest zobowiązane podzielić się subwencją.
- Porozumienie Jarosława Gowina od początku negocjacji nowej umowy koalicyjnej opowiadało się za jak najszybszym sfinalizowaniem prac, by nie przedłużać stanu zawieszenia (…). Wzywamy naszych partnerów koalicyjnych do przyspieszenia prac. W szczególności za pilne uważamy kontynuowanie prac nad nowym programem. Jesteśmy gotowi zakończyć te prace jeszcze w tym tygodniu - przekazało nam Porozumienie.
Urzędowy optymizm prezentował jeszcze kilka miesięcy temu szef klubu PiS Ryszard Terlecki, nieszczędzący złośliwych uwag pod adresem koalicjantów. - Troszkę ruszyliśmy z miejsca, to optymistycznie pozwala patrzeć na przyszłość. Wszystko w przyszłym tygodniu będzie jawne - zapowiedział we wrześniu polityk partii Kaczyńskiego. I znów: nic się w temacie podziału subwencji od tamtej pory nie wydarzyło.
Jak zaznaczył wtedy szef klubu PiS: - Solidarna Polska i Porozumienie muszą znać swoje miejsce w szeregu.
I taki przekaz obowiązuje do dziś.