Dwa lata temu, w trakcie antyputinowskiej demonstracji na Placu Bołotnym doszło do starć policji z demonstrantami. Kilkadziesiąt osób zostało rannych, a około 800 trafiło do aresztów. Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej oskarżył część osób o sprowokowanie zamieszek i napaść na funkcjonariuszy policji.
Do łagrów trafiło już dziewięć osób. Ich przyjaciele twierdzą, że wyroki moskiewskich sądów to farsa. Zapewniają też, że zamieszki w 2012 r. sprowokowała policja. Rosyjska opozycja chciała zorganizować w rocznicę tamtych wydarzeń kolejny "marsz wolności", ale nie dostała zgody stołecznych władz. W związku z tym przeciwnicy Władimira Putina postanowili wieczorem spacerować po Placu Bołotnym.