Drzewo spadło na dom Andrzeja Dudy. SOP wciąż bada incydent
Drzewo spadło na dom prezydenta Andrzeja Dudy w Krakowie. Służba Ochrony Państwa bada sprawę od dwóch miesięcy, a sąsiad prezydenta Tomasz Drwal ujawnia szczegóły.
Co musisz wiedzieć?
- Sprawę opisał portal gazeta.pl. Opowiedział o niej na swoim kanale na YouTube Tomasz Drwal, krakowski sąsiad prezydenta Andrzeja Dudy. Incydent miał miejsce w nocy z 10 na 11 stycznia, kiedy to drzewo spadło na budynek w Krakowie, w którym mieszkanie ma prezydent Andrzej Duda.
- Sąsiad prezydenta, Tomasz Drwal, relacjonuje, że Służba Ochrony Państwa nie zareagowała na zdarzenie, a straż pożarna usunęła drzewo dopiero rano.
- SOP bada sprawę od dwóch miesięcy. Rzecznik formacji poinformował, że sytuacja jest analizowana.
Jak doszło do incydentu?
Do zdarzenia doszło w nocy z 10 na 11 stycznia, kiedy to drzewo przewróciło się na budynek, w którym mieszkanie ma prezydent Andrzej Duda. Jak podaje wyborcza.pl Tomasz Drwal, sąsiad prezydenta, drzewo uszkodziło dach i zabudowę nad balkonem. W momencie zdarzenia w domu znajdowała się żona sąsiada z dziećmi. O sprawie Tomasz Drwal, zawodnik mieszanych sztuk walki, opowiedział na swoim kanale na YouTube.
Dlaczego SOP nie zareagował?
Tomasz Drwal podkreśla, że funkcjonariusze Służby Ochrony Państwa, którzy ochraniają budynek, nie zareagowali na incydent. - "Strażnicy jak spali, tak spali do rana. Nikt nie przyszedł, nikt nie zainterweniował" - mówił Drwal. Dopiero rano straż pożarna usunęła drzewo, a SOP nie podjął żadnych działań.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Nie wyobrażamy sobie". Propozycja Dudy ws. broni atomowej w Polsce
Tomasz Drwal, sąsiad prezydenta, opowiada o sytuacji w mediach społecznościowych. Podkreśla, że "nic nie ma do sąsiada", ale uważa, że taka osoba nie powinna mieszkać w takim budynku, bo to dezorganizuje życie "zwykłych mieszkańców" i utrudnia pracę SOP.
Co zrobił prezydent Duda?
Po incydencie Tomasz Drwal skontaktował się z prezydentem Dudą. - "Prezydent był zaskoczony, mówił, że do niego ta informacja nie dotarła" - relacjonował Drwal. Po rozmowie prezydent skontaktował się z szefem ochrony, który przeprosił za brak reakcji.
Jakie są dalsze kroki SOP?
Służba Ochrony Państwa bada incydent od dwóch miesięcy. Dziennikarz portalu gazeta.pl zwrócił się do SOP z prośbą o wyjaśnienia. Rzecznik SOP, płk. Bogusław Piórkowski, poinformował, że formacja analizuje sytuację. "W trakcie prowadzenia działań funkcjonariusze decydują, po wcześniejszych analizach, kto i w jakich okolicznościach może mieć dostęp do osób i obiektów ochranianych przez SOP" - przekazał Piórkowski w e-mailu z 12 marca.
Źródło: gazeta.pl