Rosja mocno zdenerwowana na NATO. Gierasimow: największym zagrożeniem jest obecnie terroryzm
Moskwa zaniepokojona aktywnością wojsk NATO w pobliżu rosyjskich granic - powiedział szef sztabu generalnego sił zbrojnych Rosji gen. Walerij Gierasimow. Podkreślił przy okazji, że obecnie największym zagrożeniem dla Rosji i całego cywilizowanego świata jest terroryzm. Dodał również, że rosyjskie lotnictwo dokonuje w Syrii kilkadziesiąt nalotów dziennie, wspierając Wolną Armię Syryjską prowadzącą walkę z Państwem Islamskim.
Gierasimow stwierdził, że Moskwę oburza "nieprzyjazna polityka NATO". Jak zaznaczył, chodzi o zwiększanie obecności wojskowej Paktu Północnoatlantyckiego w pobliżu granic Rosji i działania Sojuszu na rzecz pozyskania nowych członków. W jego ocenie, rozbudowa w Europie elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej i tworzenie coraz nowocześniejszych środków bojowych zagraża globalnej stabilizacji.
Walerij Gierasimow przypomniał, że w ocenie Moskwy, największym zagrożeniem dla świata jest międzynarodowy terroryzm. - Destabilizacja sytuacji na Bliskim Wschodzie sprzyja rozprzestrzenianiu się terroryzmu w innych regionach świata, w tym w Rosji, dlatego zostaliśmy zmuszeni rozpocząć operację wojskową w Syrii - podkreślił. Naczelnik Sztabu Generalnego rosyjskiej armii dodał, że tego typu działania NATO sprzyjają pojawianiu się wciąż nowych ognisk konfliktów zbrojnych i eskalują napięcia w rejonach, w których one już się tlą.
Gierasimow: rosyjskie lotnictwo przeprowadza 30-40 nalotów dziennie
Szef sztabu generalnego sił zbrojnych Rosji oznajmił również, że rosyjskie lotnictwo dokonuje w Syrii kilkadziesiąt nalotów dziennie, wspierając Wolną Armię Syryjską prowadzącą walkę z Państwem Islamskim.
- Liczebność jednostek Wolnej Armii Syryjskiej stale rośnie. Aby ją wesprzeć, rosyjskie lotnictwo przeprowadza 30-40 nalotów dziennie. Jest ona też zaopatrywana w broń, amunicję i wspierana materialnie - poinformował Gierasimow podczas spotkania z zagranicznymi attache wojskowymi akredytowanymi w Rosji.
W ten sposób - jak powiedział - Rosja "przyczynia się do zjednoczenia wysiłków wojsk rządowych i ugrupowań syryjskiej opozycji zmierzających do rozgromienia terrorystów".
Według niego liczące ponad 5 tys. ludzi oddziały opozycyjnej Wolnej Armii Syryjskiej (WAS) razem z wojskami rządowymi prowadzą ofensywę w prowincji Hims, Hama, Aleppo i Ar-Rakka.
Po raz pierwszy o dostawach rosyjskiego uzbrojenia dla WAS poinformował prezydent Władimir Putin. Mówił też o tym, że strona rosyjska przyczynia się do zjednoczenia sił prezydenta Baszara el-Asada i Wolnej Armii Syryjskiej. Jednak tego samego dnia rzecznik prasowy Kremla Dmitrij Pieskow oznajmił, że Rosja nie dostarcza broni opozycji syryjskiej, lecz siłom rządowym, a obu udziela wsparcia powietrznego. Jego słowa zostały odebrane jako próba uprzedzenia reakcji reżimu Asada, który uważa WAS i inne ugrupowania opozycyjne za terrorystów.
Rosja 30 września podjęła w Syrii operacje lotnicze wymierzone oficjalnie w Państwo Islamskie, ale według Zachodu dokonuje też nalotów na pozycje ugrupowań opozycyjnych wspieranych przez Zachód. Rosjanie, prowadząc bombardowania współpracują z armią syryjską i nie kryją, że popierają osłabiony reżim prezydenta Asada, którego ustąpienia domagają się Amerykanie i ich sojusznicy.