Rok premier Kopacz. "Liderka o gołębim sercu w roli żelaznej damy"
Mija rok od zaprzysiężenia Ewy Kopacz na premiera. - Miała być liderem o gołębim sercu. Tymczasem zarówno konflikt wewnętrzny w Platformie, jak i okoliczności zewnętrzne wymuszają gwałtowną transformację w stronę silnego przywództwa. W sytuacji, w której Ewa Kopacz musi występować w roli żelaznej damy, nie tworzy spójnej całości – mówi WP dr hab. Rafał Chwedoruk.
Jak skwapliwie policzyli komentatorzy, podczas 45-minutowego expose, wygłoszonego rok temu, nowa premier przedstawiła prawie 30 zobowiązań rządu. - To, co planowano osiągnąć w 3 lata, ten rząd zrobi w 12 miesięcy – oświadczyła Kopacz w czasie swojego wystąpienia. Czy udało jej się spełnić obietnice?
- Trudno ocenić rząd Kopacz. Nie ma klasycznych sukcesów, ale i porażek. Wszystko z powodu tego, że całość jego funkcjonowania przypadła na okres kampanii wyborczych, a przez to rządy Kopacz minęły zdecydowanie szybciej niż rządy innego polityka – przekonuje dr hab. Chwedoruk. - Wszystkie działania i zaniechania premier muszą być rozpatrywane w kontekście walki. To jest precedensowy rząd. W ciągu ostatnich 25 lat żadna kadencja nie przypadła na okres tak wielu kampanii – dodaje politolog z UW.
- Po 25 października będziemy mieli trzy lata bez żadnej kampanii, co znaczy, że kto nie przejdzie zwycięsko wyborów do parlamentu, może w ogóle wypaść z polityki albo zostać na całe lata zmarginalizowanym. To czyni sytuację premier Kopacz bardzo specyficzną – przekonuje dr hab. Piotr Borowiec.
"Kopacz nie jest w stanie rządzić jak Tusk"
Na początku swojego urzędowania Kopacz ogłosiła, że nadszedł czas, aby „przełamać zapiekłości”. – Panie Prezesie, zdejmijmy z Polski tę klątwę nienawiści – apelowała nowa premier do Jarosława Kaczyńskiego. Ale już w ciągu 12 miesięcy swoich rządów, a zwłaszcza w trakcie obecnej kampanii wyborczej, wielokrotnie toczyła gorącą dyskusję z prezesem PiS.
- Narastający dystans sondażowy między Platformą a PiS pokazuje dobitnie to, że Ewa Kopacz nie jest w stanie rządzić tak jak Donald Tusk, zwłaszcza w kryzysowych sytuacjach – mówi dr hab. Chwedoruk. - Nie jest w stanie spolaryzować konfliktu oraz zaszkodzić Kaczyńskiemu. Nie ma wypracowanej strategii, poszukuje więc rozwiązania „na żywo” – dodaje ekspert.
Na początku września, podczas prezentacji nowych kandydatów PO do parlamentu, Kopacz apelowała do o. Tadeusza Rydzyka oraz Antoniego Macierewicza o „zmianę siebie”. A o Jarosławie Kaczyńskim mówiła tak: „żądny władzy, ukrywający się w cieniu człowiek i lalkarz pociągający za sznurki swoich marionetek”. Tym stwierdzeniem zaskoczyła wszystkich. Negatywnie. Specjalista ds. wizerunku, Zbigniew Lazar mówił wówczas, że premier Kopacz „miota się między byciem fajną babką a żelazną damą”.
Jego słowa potwierdza dr hab. Chwedoruk. - Kopacz była szykowana do sprawowania soft power, miękkiej władzy. Miała być kimś, kto po bardzo zdecydowanym, stanowczym, władczym Donaldzie Tusku będzie wyrozumiały i dobrotliwy. Kobietą, która będzie kierowała Platformę w stronę większej wrażliwości społecznej – przekonuje politolog z UW. - Miała być liderem o gołębim sercu. Tymczasem zarówno konflikt wewnętrzny w Platformie, jak i okoliczności zewnętrzne, wymuszają gwałtowną transformację Kopacz w stronę silnego przywództwa. W sytuacji, w której premier musi występować w roli żelaznej damy, nie tworzy spójnej całości – dodaje dr hab. Chwedoruk.
"Katastrofa wizerunkowa"
Pod koniec grudnia premier Ewa Kopacz znalazła się na językach z powodu, jak to określili komentatorzy, „wpadek, które można określić mianem katastrofy wizerunkowej”. Pierwszą wpadką był wywiad udzielony Agacie Młynarskiej, w którym premier Kopacz komentowała to, czy od chodzenia na szpilkach nie bolą jej nogi. Drugą - głośna sesja premier w magazynie „Viva!”.
Doradcy premier Kopacz nie przewidzieli, że zdjęcia, na których pozowała w drogich ubraniach, wywołają prawdziwie polityczną burzę. Na głowę Kopacz posypały się gromy, mówiono o tym, że premier nie powinna być „słupem reklamowym” i że ciężko patrzeć, „jak jest obwieszona metkami najdroższych firm”. Sama Kopacz mówiła, że to była jej pierwsza sesja, że „jest jej przykro i że wyciągnie odpowiednie wnioski”.
Jak podkreślała część komentatorów, nie zawiniła premier, a jej doradcy. –„Zawinili PR-owcy pani premier, którzy powinni przewidzieć konsekwencje jej pojawienia się w lifestylowym magazynie. Niepotrzebnie dali oręż wrogom pani Ewy Kopacz w roku wyborczym" – przekonywała Karolina Korwin-Piotrowska.
Kolej na Ewę
W trakcie swojego expose premier zapowiedziała, że rząd przeznaczy miliardy na kolej, żeby pod koniec kadencji większość taboru została zmodernizowana. Pociągowe podróże stały się wkrótce symbolem kampanii premier Kopacz. Pod hasłem „Kolej na Ewę” premier Kopacz odwiedza polskie miasta i spotyka się z wyborcami. Internauci byli jednak bezlitośni wobec jej nowego pomysłu na kampanię i wyśmiali hasło. Pisano o „ubogiej wersji Tuskobusa” i o tym, że po przegranej Bronisława Komorowskiego w wyborach prezydenckich, „hasło nie brzmi dobrze”.
- "Kolej na Ewę" to byłby świetny pomysł, gdyby został zrealizowany na samym początku urzędowania Kopacz. Opinia publiczna może teraz interpretować działania premier w kontekście przegranych wyborów prezydenckich przez Bronisława Komorowskiego – przekonuje dr hab. Chwedoruk.
Ewa Kopacz ma zresztą słabość do podróży, która objawia się także podczas wyjazdowych posiedzeń rządu. Premier odwiedziła między innymi Wrocław, Gdańsk i Kraków. Niektórzy zarzucają Kopacz, że takie wyjazdowe posiedzenia sporo kosztują, a premier „roztrwania publiczne pieniądze”, drudzy wskazują, że to świetna akcja, która pozwala być bliżej ludzi.
Premier zadbała, "żebyście nie byli grubaskami"
Na początku swoich rządów Ewa Kopacz wskazywała, że jej rząd zajmie się kwestią tzw. śmieciowego jedzenia. I obietnicę spełniła. Colę i chipsy zastąpiły marchewka i sałatki owocowe. - Zadbałam o to, żebyście w dojrzałym wieku nie byli "grubaskami" - mówiła premier na rozpoczęciu roku szkolnego w gdańskiej szkole podstawowej, odnosząc się do decyzji o wycofaniu niezdrowego jedzenia ze sklepików.
To niejedyna obietnica premier Kopacz, która została spełniona. Pół roku temu, na specjalnej konferencji prasowej, premier Kopacz podsumowała pracę swojego rządu. Własne zestawienie przygotowali wówczas także komentatorzy. Wskazywali, że do sukcesów premier można zaliczyć podniesienie wydatków na bezpieczeństwo państwa, a także skupienie się na polityce prorodzinnej i senioralnej.
Kopacz "wywiesi białą flagę" z powodu uchodźców?
Politolodzy podkreślają także, że wiele niewątpliwych sukcesów premier Kopacz, może zostać przysłoniętych przez sprawę kryzysu uchodźców, z którym polski rząd sobie nie radzi. - Ostatnie działania premier Kopacz, zwłaszcza w kwestii uchodźców, wywołują niezadowolenie wśród wyborców. Elektorat Platformy jest coraz bardziej rozczarowany jej rządami – przekonuje dr hab. Piotr Borowiec z Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Kwestia migracji nie jest rozpatrywana długofalowo, a doraźnie – dodaje ekspert. Cieszą się z tego przeciwnicy premier. Chociażby Jarosław Gowin, który wieszczy, że Kopacz już wkrótce „wywiesi białą flagę”.
Spadek notowań Ewy Kopacz i jej rządu potwierdzają sondaże. Premier za godną zaufania uważa 27 proc. ankietowanych Millward Brown. To o kilka procent mniej niż jeszcze miesiąc temu. Nie ufa jej natomiast połowa przebadanych. Dwóch na trzech Polaków - 67 proc. - jest niezadowolonych z działania Rady Ministrów. 22 proc. pozytywnie ocenia pracę rządu - informuje TNS Polska. Jak wynika z badania, co trzeci Polak uważa, że Ewa Kopacz dobrze pełni obowiązki premiera. Przeciwnego zdania jest ponad połowa społeczeństwa - 54 proc. badanych.
- Jeśli po 25 października Platforma straci władzę, Ewa Kopacz zostanie nawet przez samych działaczy oceniona niezwykle negatywnie i jako lider partii, i jako premier rządu – przekonuje dr hab. Chwedoruk. - Jeśli jednak Kaczyńskiemu nie uda się stworzyć rządu i Radę Ministrów ponownie będzie współtworzyła Platforma, to wszystkie słabości Kopacz, ujawnione w ciągu ostatnich miesięcy, pójdą w niepamięć – przewiduje politolog.
Sama Ewa Kopacz podczas konferencji w Legionowie zapowiedziała, że za kilka dni podsumuje 12 miesięcy swoich rządów. - Niedługo będę w stanie zdać sprawozdanie wszystkim wyborcom, co mi się udało w ciągu tego jednego roku - oświadczyła premier Kopacz. - I to nie będzie wstyd, wierzcie mi, starałam się – dodała szefowa rządu.
Amanda Siwek, Wirtualna Polska