Ramadan: krwawe żniwa dżihadystów
Podobnie jak rok i dwa lata temu, ramadan okazuje się miesiącem eskalacji przemocy dla islamskich terrorystów. Mimo że święty miesiąc muzułmanów trwa dopiero nieco ponad tydzień, wiele wskazuje na to, że może być rekordowy pod względem ofiar terroryzmu.
Dla większości muzułmanów ramadan to miesiąc większej pobożności, postu, pokoju i dobrych uczynków, które - jak wierzą muzułmanie - będą podwójnie nagradzane w tym czasie. Ale nie dla dżihadystów z islamskich grup terrorystycznych. Dla nich to czas wzmożonego terroru i krwawych żniw na całym świecie. Sobotni zamach w Londynie był jedynie najnowszą - lecz zapewne nie ostatnią - jego częścią.
Krwawa seria terrorystów
"Bracia muzułmanie w Europie, którzy nie możecie dotrzeć do ziem Państwa Islamskiego, atakujcie ich w ich domach, rynkach, drogach i forach" - wezwali terroryści w specjalnym przesłaniu wideo w przeddzień rozpoczęcia świętego miesiąca - "Nie nienawidźcie swojej pracy. Atakowanie tak zwanych niewinnych jest przez nas umiłowane i jest bardzo skuteczne, więc idźcie i niech przypadnie wam wielka nagroda za męczeństwo w ramadanie".
Odzew na to zawołanie był szybki i krwawy - i nie dotyczył tylko Europy. W ciągu dziewięciu pierwszych dni ramadanu w dwunastu zamachach, w Afganistanie, Iraku, Algierii, Egipcie, Australii i Wielkiej Brytanii, zginęło 203 osoby. A liczba ofiar mogła być jeszcze większa, bo w tym czasie doszło do udaremnienia kolejnych ataków przez służby w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Rosji i Afganistanie.
Eskalacja terroru w ramadanie to już niemal dżihadystycznatradycja. W ubiegłym roku podczas świętego miesiąca muzułmanów terroryści zabili 421 osób - niemal wyłącznie muzułmanów - m.in. w Bagdadzie, gdzie w jednym zamachu zginęło ponad 200 osób, oraz w klubie nocnym w Orlando. Jeszcze gorszy był ramadan 2015 roku, w którym podczas jednego dnia dżihadyści zabili ponad 400 osób w Syrii, Somalii, Tunezji, Kuwejcie i Francji.
Miesiąc dżihadu
- Ramadan jest w islamie czasem miłosierdzia, dobrych uczynków i w którym tradycyjnie powstrzymuje się walkę zbrojną. Dlatego trudno znaleźć religijne uzasadnienie tych działań - powiedział WP prof. Janusz Danecki, arabista z Uniwersytetu Warszawskiego. Jak dodał, pierwszym pogwałceniem tej zasady była napaść Egiptu na Izrael w ramach tzw. wojny Jom Kippur (zwaną też wojną ramadanową) w 1973 roku.
Dlaczego więc terroryści mordują w tym czasie? Zdaniem ekspertów, kierują się w tym swoją perwersyjną logiką: zwolennicy dżihadystów twierdzą, że skoro dobre uczynki dokonywane w ramadanie są nagradzane podwójnie, to tym bardziej nagradzane są uczynki w wojnie przeciwko "niewiernym". Co więcej, uważają oni ramadan nie za okres pokoju i powstrzymywania się od wojen, lecz "święty miesiąc dżihadu". Koronnym argumentem jest dla nich przykład bitwy pod Badrem, kluczowej batalii pod wodzą Mahometa, która stanowiła punkt zwrotny jego wojny przeciwko "niewiernym" Kurajszytom.
Ale są też bardziej przyziemne powody tej fali terroru. Ponieważ Daesz na swoim terytorium jest w głębokiej defensywie i na skraju porażki, za pomocą zamachów poza nim chce zademonstrować, że wciąż jest organizacją potrafiącą toczyć skuteczną walkę przeciwko swoim wrogom
"To narzędzie PR, sposób aby zmienić postrzeganie ich przez świat i wzmocnić nadzieje tych, którzy wciąż walczą na frontach w Syrii i Iraku" - twierdzi na łamach pisma "The Atlantic" Charlie Winter, ekspert Międzynarodowego Centrum Badań nad Radykalizacją w Londynie.