Rada Unii Europejskiej z prezydencją Finlandii. Dla Polski to może być kłopot
Prezydencja Finlandii w Radzie UE może być problematyczna dla państw Grupy Wyszehradzkiej, w tym Polski. Finowie mają ambitne priorytety: ochronę klimatu i praworządności.
08.07.2019 | aktual.: 08.07.2019 22:55
W "Finlandia Hall" woda mineralna w plastikowych butelkach jest tabu. W helsińskim centrum konferencyjnym serwowana jest woda z kranu, a jedzenie bez plastikowych opakowań. Z dworca kolejowego, autobusowego i hoteli można dotrzeć do "Finlandia Hall" piechotą, rowerem albo tramwajem. Zajeżdżanie przed wejście samochodem jest niemile widziane. Finowie, którzy od 1 lipca przewodzą przez następne sześć miesięcy Radzie Unii Europejskiej, postanowili zostawić po sobie możliwie mały ślad ekologiczny.
Pieniądze wydawane normalnie na drobne prezenty dla gości, długopisy czy bezpłatne materiały konferencyjne, Finowie chcą przeznaczyć na zrekompensowanie kosztów emisji CO2. Spowodują je uczestnicy unijnych obrad w Finlandii, którzy na daleką północ będą musieli dolecieć samolotem. Zbędne z fińskiego punktu widzenia posiedzenia zostały więc po prostu odwołane. Wymagający ogromnego zachodu szczyt UE w Finlandii, na który szefowie unijnych państw i rządów przylecieliby całą flotą samolotów, nowy fiński rząd skreślił. Nie będzie też "urzędniczej turystyki" do Helsinek, poinformowała fińska ambasada w Brukseli. Fachowe spotkania unijnych urzędników równie dobrze mogą się odbywać w Brukseli.
Finowie stawiają na ochronę klimatu
Nowy, centrolewicowy rząd w Helsinkach, nazywany "czerwono-zielonym frontem ludowym" chce, by fińska prezydencja w Radzie UE była utrzymana możliwie w duchu zrównoważonego rozwoju. Wiele czasu na przygotowania nowy premier Antti Rinne nie miał. Po przeprowadzonych w kwietniu przedterminowych wyborach socjaldemokraci po raz pierwszy od 16 lat znowu stali się największą siłą polityczną Finlandii, tuż przed prawicowymi populistami. Za priorytetowe dla swojego przewodnictwa w Radzie UE Finlandia uznała zrobienie postępów w walce z globalnym ociepleniem. "Czas na rozwiązania jest teraz", ostrzegł premier Rinne inaugurując prezydencję swojego kraju.
"Jest bardzo ważne, żeby UE mówiła tu jednym głosem", powiedział w ostatni piątek w Helsinkach. Tradycyjną, pierwszą roboczą wizytę w kraju, który świeżo objął prezydencję, złożyła w Finlandii Komisja Europejska. Z Brukseli przyleciała oczywiście samolotem. Gdyby miała się spełnić wola Finów, Unia Europejska powinna uzgodnić, że do 2050 r. będzie gospodarowała w sposób neutralny, zatem bez emisji szkodliwego dla klimatu CO2. 24 państwa UE przystały już na ten cel. Cztery pozostałe - państwa Grupy Wyszehradzkiej, Finowie chcą skłonić do zmiany decyzji. Polska, Węgry, Czechy i Słowacja domagają się wyrównania finansowego dla krajów szczególnie dotkniętych skutkami zwrotu energetycznego. W następnych miesiącach mają się toczyć rozmowy na ten temat.
Rozsądnie i spokojnie
Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker chwalił podczas pobytu w Helsinkach spokój i rozsądek Finów. - Finlandia zawsze decydowała się na wybór europejskiej drogi. Zwłaszcza teraz Europa potrzebuje przywództwa i stabilności, co reprezentuje Finlandia - powiedział Juncker zwrócony do premiera Rinne.
Sama Finlandia chce dać dobry przykład. Według planów nowego rządu, do 2035 r. między Helsinkami i Laponią nie ma być wydzielony więcej ani gram CO2. Do 2050 r. kraj chce osiągnąć wręcz "negatywną emisję" CO2, czyli będzie pochłaniane więcej dwutlenku węgla niż emitowane do atmosfery. Finowie są zaalarmowani, bo obecne lato jest najbardziej gorące w historii, a i w ubiegłym roku całymi tygodniami panowały nietypowo wysokie temperatury. Kiedy na północnym kole podbiegunowym odnotowano w ubiegłym tygodniu ponad 30 stopni Celsjusza, meteorolog Mika Rantanen z Uniwersytetu Helsinki napisał na Twitterze: "W fińskiej historii klimatycznej nie ma zdarzeń, który by pokazały, że kiedykolwiek było wczesnym latem bardziej gorąco niż dzisiaj".
Pieniądze za praworządność
Przewodniczący Rady UE Antti Rinne ma jeszcze do załatwienia porachunki z państwami V4 nie tylko w temacie ochrony klimatu, ale też przestrzegania praworządności - zwłaszcza z Polską i Węgrami. Wobec obydwu krajów KE uruchomiła procedurę ws. naruszania prawa UE. W budżecie UE na lata 2021-2017 wypłaty funduszy unijnych mają być uzależnione od przestrzegania praworządności. Jak ma to wyglądać, budzi kontrowersje. Polska i Węgry, które należą do największych beneficjentów UE, rękoma i nogami bronią się przed taką regulacją. Siedmioletnia perspektywa budżetowa KE opiewa na 1,13 biliona euro. Dla Finlandii, która należy do płatników netto, to za dużo.
Czytaj też: Finlandia przewodniczy UE. Stawia na klimat
Przywódcy UE w Kijowie. Zapowiadają dalsze wsparcie dla Ukrainy
Perspektywy dla Bałkanów
Antti Rinne chce też postępów w rozmowach z państwami Bałkanów Zachodnich w sprawie ich wejścia do UE. Macedonia Północna i Albania mają poznać w czasie fińskiej prezydencji datę wszczęcia negocjacji akcesyjnych. Tu hamowały ostatnio Niemcy, choć KE poświadczyła tym krajom „negocjacyjną dojrzałość”. - Finlandia zawsze była przyjazna rozszerzeniom UE - powiedział w Helsinkach premier Rinne. Neutralna Finlandia jest członkiem UE dopiero od 1995 r., po tym jak rozpadł się wielki sąsiad ZSRR i Europa uporządkowała się politycznie od nowa.
I jeszcze brexit
Opuszczenie UE przez Wielką Brytanię zostało już dwukrotnie przesunięte, kolejnym terminem jest północ 31 października, najpóźniej. Finlandia ma więc pełne ręce roboty, by zarządzać brexitem, tym bardziej, jeśli miałoby dojść do twardego brexitu. - Właściwie myśleliśmy, że podczas naszej prezydencji Brytyjczycy dawno już będą poza UE, ale teraz ciągle jeszcze siedzą z nami przy jednym stole - stwierdził fiński dyplomata, dyskretnie przewracając oczami. Po pro-brexitowym wyniku referendum w 2017 r. Wielka Brytania zrezygnowała ze swojego turnusowego przejęcia prezydencji Rady UE.
Bernd Riegert Deutsche Welle