Prześwietlamy białoruską armię
Białoruś jest najbliższym sojusznikiem Kremla w Europie. Białoruski dyktator Aleksander Łukaszenka przekonuje o sile białoruskich żołnierzy w każdym wystąpieniu. Czym tak naprawdę dysponuje jego armia?
Białoruskie śmigłowce nad Białowieżą - nie jest to pierwsze ani pewnie ostatnie naruszenie przestrzeni powietrznej Polski na tym kierunku. Podczas manewrów z serii Zapad działo się to dość często. Głównym powodem jest rozmieszczenie białoruskich poligonów tuż przy granicach państwa.
Białoruskie ćwiczenia tradycyjnie odbywają się na poligonie brzeskim i różańskim. Z tego względu niemal regularnie następują incydenty i zaczepki.
I tak np. podczas jesiennych ćwiczeń w 2022 r. rosyjskie myśliwce naruszyły polską i szwedzką przestrzeń powietrzną. Rok wcześniej naruszona została przestrzeń Finlandii. W 2019 roku z kolei taki problem miało wojsko Estonii. W 2017 r. dwa transportowe Iły-76 przez dwie minuty znajdowały się na terytorium Litwy.
Trzeba jednak przyznać, że i Polska ma na koncie takie incydenty. W kwietniu 2021 r. do białoruskiej przestrzeni powietrznej wleciał polski śmigłowiec Mi-24. Wówczas Białorusini wystosowali list protestacyjny. Po przeprosinach sprawa rozeszła się po kościach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
We wszystkich przypadkach zainteresowane strony rozwiązywały problemy na poziomie dyplomatycznym, przepraszając się wzajemnie i zapewniając o przypadkowości naruszenia granicy. Przypadkowość na pewno w kilku przypadkach miała miejsce. Natomiast każde takie wydarzenie - przypadkowe, czy celowe - jest okazją do sprawdzenia reakcji państw NATO. Dla państw NATO to opcja na przetestowanie reakcji Rosji i Białorusi.
Duże manewry, grupujące kilkanaście tysięcy rosyjskich i białoruskich żołnierzy odbywają się w obwodzie królewieckim i na Białorusi dwa razy w roku. Jest to związane z cyklem szkolenia obu armii, które opierają się na jesiennym i wiosennym powszechnym poborze. Sierpniowo-wrześniowe manewry są zwieńczeniem 10 miesięcy nauki jesiennego poboru.
W odległości kilkunastu kilometrów od polskiej granicy Białorusini mają trzy poligony ogólnowojskowe.
Dwa pod Grodnem i jeden pod Brześciem. Są to główne ośrodki szkoleniowe Zachodniego Dowództwa Operacyjnego z dowództwem w Grodnie. W odległości mniejszej niż 100 km od granicy znajdują się także poligony lotnicze w Różanach i Domanowie. Ćwiczenia na nich odbywają się regularnie przynajmniej raz na dwa miesiące. Białorusini zgrywają na nich najpierw plutony, potem kompanie i bataliony. We wrześniu, jak co roku, wyjadą kompletne brygady, liczące do 3,5 tys. żołnierzy.
Tym razem jednak pojawiła się nowa zmienna.
Białoruskich żołnierzy szkolą najemnicy z Grupy Wagnera, którzy trafili pod Mińsk na mocy porozumienia podpisanego po buncie Prigożyna. Według ukraińskiego wywiadu na brzeskim poligonie szkoli się ok. 700 wagnerowców i ok. 2500 białoruskich żołnierzy sił specjalnych.
Manewry mają potrwać przez cały pierwszy tydzień sierpnia. Trzeba dodać wprost - nie były tajemnicą. O planach Mińsk poinformował NATO w połowie lipca i już wówczas polski rząd powoli zaczął wzmacniać siły strzegące granicy z Białorusią. Powód był oczywisty: ryzyko prowokacji przy płocie na granicy. Tymczasem Białorusini sprowokowali w powietrzu.
Co Białoruś ma nad granicą?
Ogólnie armia Białorusi liczy 45 tys. zawodowych żołnierzy, w czterech rodzajach sił zbrojnych. Największe są Wojska Lądowe, liczące około 26 tys. osób, zgrupowanych w czterech brygadach zmechanizowanych, pięciu brygadach artylerii, trzech brygad inżynieryjnych i licznych samodzielnych pułkach.
Tradycyjnie, jak wszelkie armie wywodzące się z Armii Radzieckiej, Białorusini posiadają bardzo silne brygady artylerii, choć już mocno przestarzałe. Samobieżne haubice 2S1 Goździk i 2S3 Akacja przekraczają już 40., a ograniczone modernizacje przeprowadzone na początku XXI wieku w żaden sposób nie zwiększyły ich zdolności bojowych. Podobnie jak następcy Katiuszy, czyli BM-21, których modernizacja ograniczyła się do przeniesienia wyrzutni na nowe podwozie. Za to dużą wartość bojową mają przekazane przez Rosjan wyrzutnie Uragan i Tornado.
Za obszar w pobliżu polskiej granicy odpowiada Zachodnie Dowództwo Operacyjne. Najpoważniejsze siły znajdują się w tej pierwszej bazie, gdzie stacjonują dwie brygady artylerii, brygada wojsk aeromobilnych, z której pochodziły śmigłowe naruszające polską granicę i pułk artylerii przeciwlotniczej.
W odległości 100 km od polskich granic znajdują się jeszcze dwie brygady zmechanizowane, wyposażone w czołgi T-72B i bojowe wozy piechoty BMP-2. Nie są to najnowsze pojazdy, a ich systemy uzbrojenia odbiegają poziomem od zachodniego.
W zachodniej Białorusi znajdują się jeszcze dwie bazy lotnicze w Baranowiczach, gdzie stacjonują 24 myśliwce MiG-29 i nieliczne Su-30SM, których dostawa trwa od 2017 r., i w Lidzie, która jest bazą lotnictwa szturmowego i ośrodkiem szkoleniowym. Baranowicze od lat są także wykorzystywane przez rosyjskie lotnictwo. W pierwszych miesiącach wojny stacjonowały tam dwie eskadry myśliwców Su-30, które brały udział w atakach na ukraińskie miasta.
Białoruskie lotnictwo jest skrajnie niedofinansowane, a ostatnia modernizacja MiG-ów-29 poprawiła jedynie ich możliwości prowadzenia łączności, nie poprawiając znacznie zdolności bojowych. Podobnie wygląda sprawa z 37 szturmowymi Suchojami Su-25, które czekają na głębszą modernizację.
Białorusini na zachodzie kraju skoncentrowali także większość swoich wojsk radiotechnicznych i systemów przeciwlotniczych. W Baranowiczach i Berezie Kartuskiej stacjonują samodzielne pułki walki radioelektronicznej. Przeciwlotnicy prócz Brześcia są rozmieszczeni jeszcze w Grodnie, Baranowiczach i Ostrowcu.
Co planuje Łukaszenka?
Na początku tego roku powstało wspólne dowództwo białorusko-rosyjskie, które jest de facto kolejnym departamentem w ramach rosyjskiego Zachodniego Okręgu Wojskowego i białoruskie oddziały podlegają bezpośrednio Rosjanom. Jest to sytuacja, jaka istniała w czasach ZSRR. Połączone Dowództwo Sił Zbrojnych Układu Warszawskiego było jedynie fasadą pluralizmu, formalnie bowiem było 14. Zarządem Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Związku Radzieckiego.
Dlatego właśnie Rosjanie mogą swobodnie przerzucać swoje oddziały w ramach "wspólnego" dowództwa, bez informowania Mińska. Wraz z żołnierzami dotarł sprzęt i pieniądze, które mają zmodernizować nieco zaniedbaną białoruską armię. Jest to cena za udostępnienie białoruskich poligonów, gdzie Rosjanie mogą ćwiczyć bez obaw, że zostaną zaatakowani przez Ukraińców.
Sami Rosjanie obecnie nie utrzymują na Białorusi stałego kontyngentu wojsk lądowych, a rotują oddziałami, dla których Białoruś stanowi zaplecze szkoleniowe. Co innego lotnictwo, które na lotniskach w Baranowiczach i Mińsku utrzymuje znaczne siły. Przede wszystkim myśliwskie i rozpoznawcze. Za to znacznie ograniczyli ataki powietrzne prowadzone z terytorium Białorusi.
Dlatego ćwiczenia będą odbywały się jeszcze częściej i zapewne równie często będzie dochodziło do prowokacji, które będą testowały czujność państw NATO.
Dla Wirtualnej Polski Sławek Zagórski