Generałowie nagle "zniknęli". Kreml robi porządki i nie wybacza
Bunt Prigożyna ma swoje dalekosiężne skutki. Wielu oficerów otwarcie odważyło się krytykować ministerstwo obrony. Wcześniej nikt by się na to nie odważył nawet w kuluarach. Minister Szojgu rozpoczął czystkę, aby pozbyć się niewygodnego elementu.
25.07.2023 13:03
Wiele informacji podawanych przez rosyjskie media lub przedstawicieli władzy to element propagandy. Takie doniesienia są częścią wojny informacyjnej prowadzonej przez Federację Rosyjską.
Choć rosyjska armia rozbroiła już grupę Wagnera, która oddała - jak informuje rosyjskie ministerstwo obrony - m.in. "setki czołgów i transporterów opancerzonych", rakietowe systemy artyleryjskie Grad i Uragan oraz ponad 20 tys. sztuk broni strzeleckiej, to rosyjska armia nadal nie może sobie poradzić z następstwami dwudniowej rewolty.
W rosyjskich serwisach społecznościowych, np. na kanale telegramowym Orkiestry Wagnera, coraz częściej pojawiają się informacje dotyczące dymisji kolejnych generałów albo ich przesłuchań. Bardzo często media informowały też o zatrzymaniach oficerów, którzy mieli trafić do aresztu śledczego w moskiewskim Lefortowie. Z czasem doniesienia były jednak dementowane przez samych blogerów, jak w przypadku War Gonzo. Żaden ze wspomnianych oficerów na Lefortowie się nie znalazł, ale mimo to wielu generałów "zniknęło".
Kremlowskie media twierdzą, że żaden z generałów nie został aresztowany, a ich nieobecność w przestrzeni publicznej jest wynikiem tego, że jest okres urlopowy i odpoczywają na swoich daczach. Do tej narracji częściowo włączyły się rodziny żołnierzy. Wkrótce po informacji o aresztowaniu Siergieja Surowikina, zastępcy dowódcy rosyjskich wojsk w Ukrainie, jego córka w zdementowała w mediach społecznościowych informacje o osadzeniu ojca. Napisała, że "ojcu nic się nie stało" i "wszyscy są w swojej pracy".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kreml nazywa przypuszczenia o zniknięciu Surowikina "prowokacją". Płk rez. Giennadij Alechin, znany propagandysta Moskwy, w serwisie Ukraina.ru napisał: "(...) kłamliwe teksty tworzy Kijów przy aktywnym wsparciu zachodnich służb wywiadowczych oraz znanych amerykańskich i brytyjskich mediów".
Dodał, że oficerowie są na urlopach, a gen. mjr Iwan Popow, którego zdymisjonowano, "został skierowany do dalszej służby w Syrii". Tam, wedle Alechina, ma objąć dowództwo miejscowego rosyjskiego kontyngentu. Jest to o tyle zadziwiające, że Popow był w ostatnich miesiącach jedynym rosyjskim generałem, który skutecznie stawił opór Ukraińcom.
Dymisje oficerów
Gen. mjr Iwan Popow nie jest jedynym, który stracił stanowisko za otwartą krytykę Kremla i szefostwa resortu obrony. Wedle doniesień łotewskiego wywiadu zdymisjonowanych zostało 13 wyższych oficerów. Niektórzy z nich mieli zostać nawet zatrzymani i postawieni przed oficerami śledczymi.
Tak się miało stać z gen. płk. Michałem Teplińskim, jeszcze niedawno dowódcą Wojsk Powietrznodesantowych. Byłaby to o tyle interesująca informacja, że wedle innych źródeł miał on zastąpić gen. Walerija Gierasimowa na stanowisku głównodowodzącego operacją w Ukrainie. W jego sprawie jest wiele niewiadomych. Źródła podają różne wersje, które się wykluczają.
Wiadomo na pewno, że zdymisjonowani zostali jego podwładni - dowódcy 7. i 106. Dywizji Powietrznodesantowej gen. Aleksander Korniew i gen. Władimir Seliwerstow. Obaj niedawno otrzymali awanse i objęli dowodzenie dywizjami. Obaj byli chwaleni za swoje działania w Ukrainie i sprawność w dowodzeniu brygadami. Kreml oficjalnie nie poinformował o ich odwołaniu. Zrobili to spadochroniarze, którzy zaczęli protestować przeciwko usunięciu ich dowódców.
W przypadku Seliwerstowa na kanałach telegramowych żołnierzy 7. Tulskiej Dywizji Powietrznodesantowej pojawiły się informacje, że przyczyną odwołania była "bezkompromisowość" generała i jego zwyczaj "nietrzymania języka za zębami", gdy idzie o jego podwładnych. Jest to bardzo prawdopodobne, zważywszy, że 106. Dywizja Powietrznodesantowa walczyła pod Bachmutem i poniosła duże straty. Nie może dziwić, że mógł mówić jednym głosem z Prigożynem.
Podwładni bronili również Korniewa. Jego żołnierze nagrali film, w którym deklarują, że w przypadku aresztowania jego i Teplińskiego opuszczą swoje pozycje na odcinku tokmackim. Film dość szybko zniknął z kanału, a samo konto zostało zablokowane.
Zdymisjonowany miał zostać także gen. mjr Ramil Ibatullin, dowodzący 90. Dywizją Pancerną. W jego przypadku informacja jest na pewno nieścisła. Ibatullin już w marcu awansował i został przeniesiony do dowództwa Centralnego Okręgu Wojskowego. Jeśli miałby zostać odwołany, to nie ze stanowiska dowódcy 90. Dywizji Pancernej.
Aresztowania
Mniej prawdopodobne są informacje dotyczące aresztowań generałów. Źródła zbliżone do rosyjskiego dowództwa w Petersburgu twierdzą, że oficerowie nie zostali osadzeni w aresztach śledczych, a zamknięci w areszcie domowym, który w ministerstwie obrony eufemistycznie jest nazywany "urlopem na daczy". Odcięto ich przy tym od kontaktu z otoczeniem i mediami.
To bardzo prawdopodobne, ponieważ nawet aktywni dotychczas w mediach społecznościowych i ogólnorosyjskich oficerowie zniknęli z przestrzeni publicznej. Gen. płk Andriej Judin, zastępca dowódcy Sił Powietrzno-Kosmicznych, za pomocą mediów społecznościowych poinformował jedynie, że "jest na wakacjach w domu". Było to trzy tygodnie temu i od tamtej pory nie pojawił się nigdzie, choć wcześniej nie unikał kontaktów z mediami i był dość aktywny na kanale telegramowym dowództwa.
Trzeci tydzień na urlopie ma być także zastępca szefa rosyjskiego wywiadu wojskowego, gen. por. Władimir Aleksiejew. Brał on udział w relacjonowanych na telegramowym kanale grupy Wagnera negocjacjach z Prigożynem w Rostowie nad Donem. Wówczas rzucił słowa, które mogły spowodować, że stracił posadę i zniknął dla świata. Kiedy Prigożyn oświadczył, że chce, aby przekazano mu Gierasimowa i Szojgu, Aleksiejew odpowiedział mu: "Zabieraj ich!".
Kilka niezależnych źródeł twierdzi, że Aleksiejew miał wiedzieć o planach Prigożyna, dlatego został zwolniony ze stanowiska i osadzony w areszcie domowym, póki jego rola nie zostanie wyjaśniona.
Kreml twierdzi, że do żadnych aresztowań i przesłuchań nie doszło, a żołnierze są na zasłużonym odpoczynku. Owszem, oficerowie faktycznie byli przesłuchiwani w związku z buntem Prigożyna, ale nikt ich nie zatrzymał, a rozmowy miały rutynowy charakter w związku z ich stanowiskami. Alechin twierdzi, że nie ma czym się martwić, a "Surowikin któregoś dnia obejmie swoje obowiązki".
Ferment w armii
W armii po buncie wagnerowców żołnierze coraz odważniej występują przeciwko naczelnemu dowództwu. A oddolny ferment, który rozpoczął się wśród mobików po jesiennym poborze, przybiera na sile. Co znamienite o błędach, dyletanctwie i machinacjach frakcji skupionej wokół Szojgu i Gierasimowa otwarcie mówią wyżsi oficerowie. Żołnierze coraz częściej mają dość bylejakości.
Czy to znaczy, że zmienia się rosyjska mentalność? Tego nikt przy zdrowych zmysłach nie powie. Jednak nawet Rosjanie widzą, że propaganda sukcesu rozjeżdża się z wojenną rzeczywistością. Bunt Prigożyna jedynie potwierdził słabość rosyjskich instytucji i samego Putina. Reperkusje po weekendowym marszu wagnerowców będą się Kremlowi odbijać czkawką jeszcze bardzo długo.
Sławek Zagórski dla Wirtualnej Polski