Poseł Palikota do policjantów: Złożę, k..., na was skargę i wyj…ą was z roboty!
Złożę, k..., na was skargę i wyj…ą was z roboty! – zastraszał policjantów poseł Wojciech Penkalski. Tygodnik "Wprost" dotarł do policyjnych notatek na temat bliskiego współpracownika Janusza Palikota.
13.01.2014 | aktual.: 13.01.2014 11:45
Karbowo, niewielka miejscowość na Mazurach, niedawne święto Trzech Króli. Późnym popołudniem policjanci próbują zatrzymać pędzącego z prędkością niemal 100 km/h opla insygnię. Kierowca lekceważy wezwanie, więc funkcjonariusze ruszają za nim w pościg. Kilka minut później doganiają przed zamkniętym szlabanem kolejowym w Lubominie. Proszą, by zjechał na gruntową drogę. – A niby dlaczego?! – wykrzykuje kierowca opla. Funkcjonariusze wyjaśniają, że niemal dwukrotnie przekroczył dozwoloną prędkość. Mężczyzna jest wściekły: – Nie pokazuj na mnie palcem, to raz. A dwa, nikt mnie nie zatrzymywał! – krzyczy. Tym razem policjanci bardziej stanowczo proszą, aby zjechał na pobocze i pokazał dokumenty. Po sprawdzeniu prawa jazdy okazuje się, że uciekinierem jest Wojciech Penkalski, poseł ugrupowania Janusza Palikota.
Kiedy przedstawiciele drogówki informują go, że dostanie 400 zł mandatu i osiem punktów karnych, polityk traci nad sobą panowanie. – To załatwia sprawę! – mówi, wyciągając poselską legitymację i próbując wyrwać dokumenty z rąk policjantów. Jest coraz bardziej opryskliwy i wulgarny. Twierdzi, że funkcjonariusze, zatrzymując go do kontroli, przeszkadzają mu w wykonywaniu obowiązków parlamentarnych. – Masz, k..., na przeprowadzenie kontroli dwie minuty! – mówi do jednego z nich. I żąda, aby pokazał swoją legitymację. – Złożę, k..., na ciebie skargę i w...bią was z roboty – grozi.
Chwilę później w niewybredny sposób instruuje: – Ja wam, k..., rozkazuję: macie tu stać i kierować ruchem, aż naprawią te je...ne światła! A z roboty i tak was w...bią! – krzyczy. Chodzi o awarię sygnalizatora na przejeździe kolejowym. Policjanci obelgi znoszą ze spokojem, ostatecznie rezygnują nawet z wypisania mandatu. Informują go jednak, że przygotują notatkę, w której całe zdarzenie opiszą, i że prawdopodobnie trafi ona do marszałek Sejmu wraz z wnioskiem o odebranie parlamentarzyście immunitetu.
Dwa dni później policyjna notatka jest już w Sejmie. Prokuratura Rejonowa w Lidzbarku Warmińskim chce postawić Penkalskiemu zarzut kierowania pod adresem funkcjonariuszy gróźb karalnych. Poseł przeprasza więc za swoje zachowanie i informuje, że sam zrzeknie się immunitetu. Rezygnuje też z funkcji rzecznika dyscypliny klubowej Twojego Ruchu. Jednocześnie utrzymuje, że policjanci kłamią, a on nikomu nie groził.
– To koniec sprawy? Nie będzie żadnych innych konsekwencji? – pytamy współpracowników Janusza Palikota.
– Oczywiście, że koniec. Sprawa jest zamknięta! – odpowiadają, podkreślając, że jeśli policja ma dowody na złe zachowanie posła, to powinna je pokazać. Przekonują, że pokazanie legitymacji poselskiej w takiej sytuacji to wręcz obowiązek parlamentarzysty.