Polska pancerna pięść - jak będzie wyglądać modernizacja naszych wojsk?
Ministerstwo obrony chce w najbliższej dekadzie gruntownie zmodernizować wojska pancerne. Unowocześnienie Leopardów i zakup kolejnych takich czołgów, do tego nowe bojowe wozy piechoty oraz wozy wsparcia bezpośredniego... - jak będzie wyglądać nasza pancerna pięść opisuje "Polska Zbrojna".
08.04.2014 17:00
Jeszcze w połowie 2011 roku program modernizacji technicznej polskiej armii nie zakładał odbudowy w najbliższych latach potencjału pancernego wojsk lądowych. Kiedy ówczesnego ministra obrony narodowej Bogdana Klicha dwa lata wcześniej zapytano o to, zapowiedział, że modernizacja w tej dziedzinie zacznie się dopiero za dekadę. - Przewiduje się jedynie rozpoczęcie procesu pozyskiwania czołgu nowej generacji, a jego wprowadzenie do służby nastąpi po 2018 roku - wyjaśniał w odpowiedzi na poselską interpelację. Minister objaśniał, że armia ma inne priorytety - 14 programów operacyjnych, które zaprezentowano w 2009 roku.
Pięć z nich określono jako strategiczne (obrona powietrzna i obrona przeciwlotnicza, śmigłowce, modernizacja marynarki wojennej, zintegrowane systemy wsparcia dowodzenia i zobrazowania pola walki C4ISR, bezzałogowe systemy rozpoznawcze i rozpoznawczo-uderzeniowe), a dziewięć jako specjalistyczne (indywidualne wyposażenie i uzbrojenie żołnierza - Tytan, symulatory i trenażery, samolot szkolno-bojowy LIFT, samoloty transportowe M-28, wyrzutnie WR-40 Langusta, artyleria lufowa – 155-milimetrowe armatohaubice Krab i Kryl, wieloprowadnicowe wyrzutnie rakietowe Homar; kołowe transportery opancerzone Rosomak, przeciwpancerne pociski kierowane Spike). Oznaczało to, że pancerna pięść naszej armii będzie traciła na sile. Nawet bowiem przyjmując, że Kraby i Kryle miały zastąpić Goździki i Dany w jednostkach zmechanizowanych i pancernych, to potrzeby tego rodzaju wojsk były zdecydowanie większe niż jedynie nowa broń dla pododdziałów wsparcia.
Zmiana kursu
Mamy 11 batalionów czołgów, tyle że jedynie dwa mają wozy trzeciej generacji - Leopardy 2A4, które prawie 12 lat temu dostaliśmy od Niemców. Cztery bataliony wyposażone w PT-91 przedstawiają jakąś wartość bojową, ale trudno jest to powiedzieć o pięciu uzbrojonych w różne wersje wozów T-72.
Trochę lepsza sytuacja jest w jednostkach zmechanizowanych. Dwie brygady (w każdej trzy bataliony) wojsk lądowych są wyposażone w nowoczesne kołowe transportery opancerzone Rosomak. Pozostałe 17 batalionów zmechanizowanych ma natomiast przestarzałe bojowe wozy piechoty (BWP-1).
Chociaż na pierwszy rzut oka potencjał pancerny naszej armii w liczbach nie przedstawia się źle - prawie 900 czołgów i niemal tysiąc BWP-1 - to nasze możliwości bojowe zmniejszają się z każdym rokiem. Tymczasem jeszcze pod koniec 2011 roku nie planowaliśmy w najbliższych latach programu naprawczego. Kiedy więc latem 2012 roku generał Waldemar Skrzypczak, wiceminister obrony odpowiedzialny za zakupy sprzętu i uzbrojenia wojskowego, w jednym z pierwszych wywiadów zapowiedział odbudowę potencjału pancernego wojsk lądowych, jeden z branżowych portali internetowych skwitował to dosadnie stwierdzeniem: "Mrzonki".
Tymczasem okazało się, że generał nie rzucał słów na wiatr i dla polskich pancerniaków rzeczywiście nadeszły lepsze czasy. Najpierw w jednym z wywiadów minister Tomasz Siemoniak zapowiedział, że nasza armia jest zainteresowana kolejną partią czołgów Leopard 2, a jesienią 2012 roku Ministerstwo Obrony Narodowej zaprezentowało "Plan modernizacji technicznej sił zbrojnych na lata 2013–2022", który oprócz nowego systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, pakietu modernizacyjnego dla marynarki wojennej i programu śmigłowcowego, przewidywał również modernizację Leopardów.
Czołg po tuningu
Plan modernizacji będących w wyposażeniu 10 Brygady Kawalerii Pancernej czołgów rozpisano na sześć lat. W 2014 roku nasza armia miała otrzymać prototyp zmodernizowanego Leoparda, ale niedawno się okazało, że nie jest to już warunek bezwzględny dla firmy, która zdobędzie ten kontrakt. W 2015 roku do pancerniaków trafi 11 czołgów (plus ewentualnie egzemplarz prototypowy), w 2016 i 2017 po 28 maszyn, a w latach 2018 i 2019 - po 30.
Uwzględnienie Leopardów 2A4 w planie modernizacji technicznej na lata 2013-2022 sprawiło, że Inspektorat Uzbrojenia w kilka miesięcy uporał się z opracowaniem wymagań, jakie mają spełniać Leopardy 2PL (taką roboczą nazwę przyjęto dla tego projektu). Założono, że zwiększą się możliwości ogniowe czołgu, poprawią się poziom ochrony jego załogi oraz warunki eksploatacji.
Pod koniec października 2013 roku ogłoszono przetarg na modernizację Leopardów, a w grudniu okazało się, że do rywalizacji o warte około miliarda złotych zlecenie staną trzy konsorcja. Pierwsze z nich tworzą polskie Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne z Poznania, Wojskowe Zakłady Łączności nr 2 z Czernicy oraz niemiecki Rheinmetall Landsysteme. Drugie konsorcjum to gliwickie Zakłady Mechaniczne Bumar Łabędy i Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Urządzeń Mechanicznych oraz Polski Holding Obronny. Sporym zaskoczeniem było przystąpienie do przetargu trzeciego konsorcjum, którego liderem jest PCO, a biznesowym partnerem turecki Aselsan. Wczesną wiosną prawdopodobnie dowiemy się, które z nich zwyciężyło.
Decydująca może się okazać tak zwana polonizacja. Cena stanowi bowiem w postępowaniu jedynie 60% wartości oceny, a za "wartość podzespołów i środków materiałów używanych do modernizacji Leoparda 2A4 wyprodukowanych na terenie Polski" można dostać aż 25% punktów; ponadto 10% za okres gwarancji, 5% za termin wykonania.
Lista zakupów
W czasie gdy w Inspektoracie Uzbrojenia trwały prace nad dokumentacją niezbędną do ogłoszenia przetargu na unowocześnienie Leopardów, rząd zajmował się dokumentem mającym kluczowe znaczenie dla modernizacji całych Sił Zbrojnych RP. Jesienią 2013 roku Kancelaria Prezesa Rady Ministrów poinformowała, że na podstawie "Planu modernizacji technicznej sił zbrojnych na lata 2013–2022" opracowano, składający się z czternastu programów operacyjnych, program "Priorytetowe zadania modernizacji technicznej Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej w ramach programów operacyjnych".
Ujęcie modernizacji technicznej w wieloletni program rządowy oznaczało, że zniknie problem zerowania budżetu MON na koniec roku kalendarzowego. Prawo bowiem w wypadku takich programów zezwala na przesuwanie zarezerwowanych dla nich środków finansowych, które nie zostaną wydane w danym roku, na lata następne, pod warunkiem jednak, że może się to odbywać jedynie w ramach danego programu operacyjnego (art. 173 ustawy o finansach publicznych).
Dla pancerniaków było dobrą wiadomością, że w tym programie, jako jeden z 14 najważniejszych programów operacyjnych, ujęto plan zastąpienia BWP-1 oraz czołgów T-72 nową konstrukcją - "uniwersalną modułową platformą gąsienicową". Tyle że, w odróżnieniu od innych programów operacyjnych, w programie pancernym nie ujawniono szczegółowego budżetu na lata 2014-2016. Rząd poinformował jedynie, że przyjęto, iż do 2022 roku zostanie wydane na niego ponad 8 mld zł (tyle samo, co na program Rosomaka). Nie upubliczniono również szczegółowego harmonogramu modernizacji wojsk pancernych i zmechanizowanych. Niestety, zapomniano też podać, jakie armia ma wymagania techniczne wobec nowych BWP. Jednym z najważniejszych celów prowadzonego przez MON dialogu technicznego jest bowiem opracowanie wstępnych założeń taktyczno-technicznych. Nie wiadomo nawet, czy bezwzględnym wymogiem pozostała pływalność pojazdu (jak było jeszcze kilkanaście miesięcy temu).
Pewne są natomiast dwie rzeczy. Po pierwsze, pojazdy mają być oparte na uniwersalnej modułowej platformie gąsienicowej. Po drugie, nasza armia chce nie tylko klasycznego bojowego wozu piechoty, czyli pojazdu przeznaczonego do transportu żołnierzy na pole walki, lecz także wersji specjalistycznych: dowodzenia, rozpoznawczej, rozpoznania skażeń, ewakuacji medycznej oraz zabezpieczenia technicznego. Na temat drugiego projektu, czyli wozu wsparcia bezpośredniego (WWB), wiemy nieco więcej, ponieważ znalazł się on wśród prac badawczych z dziedziny obronności, finansowanych przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju (NCBiR). Musiało ono ogłosić konkurs na wykonanie tej pracy, więc ujawniło zainteresowanym firmom, o jaki pojazd chodzi. Wóz wsparcia bezpośredniego, oparty na podwoziu uniwersalnej modułowej platformy gąsienicowej i uzbrojony w armatę kalibru 120 mm z automatem ładowania, ma ważyć nie więcej niż 35 t. Będzie miał modułowe opancerzenie i zostanie wyposażony w system zdolny do obrony przed kierowanymi
pociskami przeciwpancernymi, wybuchami min i granatów przeciwpancernych. WWB musi mieć również system ochrony przed opromieniowaniem laserowym i radiolokacyjnym, kamery pokazujące otoczenie pojazdu, system detekcji stanowisk strzeleckich oraz system zakłócający zapalniki improwizowanych urządzeń wybuchowych (IED).
Konkurs NCBiR na budowę prototypu wozu wsparcia bezpośredniego został rozstrzygnięty pod koniec 2013 roku. Pracę, w której wyniku za niecałe trzy lata powstanie demonstrator WWB, powierzono kierowanemu przez Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Urządzeń Mechanicznych konsorcjum. W jego skład weszły także: Bumar Elektronika SA, Wojskowa Akademia Techniczna oraz Wojskowy Instytut Techniki Pancernej i Samochodowej. Jak zapewniała podpułkownik Małgorzata Ossolińska, rzeczniczka prasowa Inspektoratu Uzbrojenia MON, prace te będą prowadzone pod nadzorem inspektoratu: - Chodzi o wsparcie merytoryczne przy opracowaniu wymagań, które zostaną wykorzystane w projekcie NCBiR.
Dobra partia
Przetarg na modernizację 128 Leopardów 2A4 oraz prace nad nowym bojowym wozem piechoty i wozem wsparcia bezpośredniego sprawiły, że sporo osób nieco zapomniało o deklaracji złożonej przez ministra Tomasza Siemoniaka w listopadzie 2012 roku, że jesteśmy zainteresowani kolejnymi Leopardami 2. Od tamtego czasu niewiele się na ten temat mówiło, ale w marcu 2013 roku wiceminister Waldemar Skrzypczak wyjawił, że chcemy kupić dwa bataliony Leopardów 2 za około 100 mln euro. Nie powiedział jednak na ten temat nic więcej. I właściwie do 22 listopada 2013 roku, kiedy to ministrowie obrony Polski - Tomasz Siemoniak i Niemiec - Thomas de Maizière podpisali w Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Poznaniu umowę na zakup przez naszą armię za 180 mln euro 119 używanych czołgów Leopard (105 w wersji 2A5, a 14 w wersji 2A4), nie było wiadomo, że będą to maszyny z zapasów niemieckich wojsk lądowych.
Minister Siemoniak wyjaśnił wówczas, dlaczego tak długo trzymano tę informację w tajemnicy - o niemieckie czołgi trzeba było stoczyć zaciętą, dyplomatyczną walkę. - To ostatnia taka partia. Takiej oferty już nie ma. Bardzo o nią zabiegaliśmy. Wersja, którą kupimy, pozwoli na eksploatację przez wiele lat bez konieczności modernizacji. To nowoczesny sprzęt. Chcemy, aby w przyszłości Leopard był podstawowym czołgiem w wyposażeniu naszego wojska - powiedział. Polska armia otrzyma jednak nie tylko czołgi, lecz także 18 ciągników pancernych Bergepanzer 2, 120 ciężarówek średniej ładowności Mercedes DB 1017 A, 40 ciężarówek małej ładowności U-1300L firmy Unimog, 40 samochodów terenowo-osobowych Mercedes MB 250, zestawy do pokonania głębokich przeszkód wodnych do czołgu Leopard 2, laserowe symulatory strzelań Agdus do czołgu Leopard 2A5, karabiny maszynowe oraz radiostacje z wyposażenia czołgów Leopard 2A4/2A5 i ciągników pancernych BPz-2 Bergepanzer.
Dywizja Leopardów
Przez długi czas nie było wiadomo, które jednostki dostaną niedawno kupione czołgi. Dopiero 27 stycznia 2014 roku minister Tomasz Siemoniak ogłosił w Zielonej Górze, że trafią one do 34 Brygady Kawalerii Pancernej z Żagania, czyli do 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej, która ma już jedną jednostkę wyposażoną w Leopardy - 10 Brygadę Kawalerii Pancernej ze Świętoszowa.
Jak wyjaśniał podpułkownik Szczepan Głuszczak, rzecznik prasowy Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych, o tym wyborze zadecydowało kilka spraw, między innymi logistyka. - Infrastruktura biurowo-koszarowa, garażowa, obsługowo-warsztatowa kompleksu, w którym jest 34 BKPanc., daje możliwość wprowadzenia do wyposażenia brygady Leopardów bez konieczności budowy nowych obiektów - powiedział. Jako atuty kompleksu żagańskiego rzecznik wskazał: halę remontową z 17 miejscami obsługowymi, stację kontroli pojazdów, kompletny ciąg obsługowy z myjnią wysokociśnieniową sprzętu gąsienicowego i kołowego o obiegu zamkniętym, rampę kolejową WBK-718 oraz osiem budynków koszarowych, w których możliwe będzie rozmieszczenie rozwiniętych pododdziałów brygady. Ostatni warunek jest szczególnie ważny, ponieważ decyzja o ulokowaniu 119 Leopardów w 34 Brygadzie oznacza, że żagańska jednostka, do tej pory częściowo skadrowana, będzie liczyć o ponad dwa tysiące osób więcej.
Przezbrajanie 34 Brygady Kawalerii Pancernej w Leopardy rozpocznie się już w 2014 roku i potrwa do końca następnego. Czołgi PT-91 Twardy z Żagania trafią natomiast do 9 Brygady Kawalerii Pancernej w Braniewie.
Krzysztof Wilewski, "Polska Zbrojna"