Polska jest w pierwszej trójce najbardziej atakowanych krajów świata w cyberprzestrzeni - tak wynika z raportu Microsoftu, cytowanego przez gen. dyw. Karol Molenda, Dowódca Komponentu Wojsk Obrony Cyberprzestrzeni (DKWOC).
W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" ujawnił, że odkąd wybuchła pełnoskalowa wojna na Ukrainie liczba ataków grup APT skierowanych na nasze systemy wzrosła ponad pięciokrotnie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pierwsza taka wizyta Putina od dawna. Pojawił się bez garnituru
- Grupy APT (Advanced Persistent Threat), które mają powiązania z Federacją Rosyjską, wykazują się wyjątkową aktywnością. Te zespoły składają się z wysoko wykwalifikowanych specjalistów, którzy działają w sposób zorganizowany i długofalowy - mówił gen. Molenda.
Grupy - sterowane przez Kreml - mają na celu zdobywanie określonych informacji dotyczących bezpieczeństwa, obronności oraz komunikacji.
Jak wskazał dowódca, w ciągu ostatnich kilku lat polskie zespoły zdołały zidentyfikować te grupy i ich działania.
- Były incydenty, o których poinformowaliśmy dowódców, szefa MON, ministra cyfryzacji oraz właścicieli zaatakowanych cyberusług. To właśnie eksperci z DKWOC zanalizowali w 2023 r. atak wymierzony w serwery pocztowe Microsoft Exchange. Otrzymaliśmy wówczas, co jest rzadkością, publiczne oficjalne podziękowanie od Microsoftu - zaznaczył.
Co oznaczałaby wojna w cyberprzestrzeni?
Rozmówca "Wyborczej" wskazał, że wrogie działania w cyberprzestrzeni mogą prowadzić do powołania się na natowski Artykuł 5, mówiący o obronie zbiorowej. Wyjaśnił też, co by się musiało stać, żeby określone działanie zostało określone jako wojna.
- Stałoby się tak, gdyby działania w cyberprzestrzeni lub prowadzone za jej pośrednictwem spowodowały śmierć jej użytkowników, lub znaczne zniszczenie infrastruktury. Np. gdyby wrogie przejęcie infrastruktury szpitalnej doprowadziło do zakłócenia funkcjonowania urządzeń, a to spowodowało śmierć pacjentów. Albo gdyby wrogie przejęcie infrastruktury krytycznej wywołało eksplozję lub katastrofę komunikacyjną, w konsekwencji której zginęliby ludzie - opisywał gen. Molenda.
Polska na cybercelowniku Moskwy
Dziennikarz "Gazety Wyborczej" zwrócił uwagę, że Polska jest hubem, przez który przechodzą transporty pakietów uzbrojenia za wschodnią granicę.
- I dlatego jesteśmy na cybercelowniku Moskwy. Dotyczy to nie tylko sieci wojskowej. Wyjątkowo niebezpieczne są operacje wymierzone w infrastrukturę krytyczną, w tym w branżę energetyczną. Widzieliśmy, co działo się w nękanej blackoutami Ukrainie - odpowiedział gen. Molenda.
Wskazał również, że nie zawsze skutki ataku widać od razu. Można być bowiem ofiarą ataku i nawet o tym nie wiedzieć.
- Bywa, że właściciel jakiejś infrastruktury przez miesiące nie wie, że ktoś przejął kontrolę nad jego systemem - wyjaśnił.
DKWOC liczy obecnie 6,5 tys. żołnierzy oraz pracowników służących i zatrudnionych w 13 jednostkach w całej Polsce.
- W cyberwojskach utworzono trzy specjalistyczne jednostki do działań w cyberprzestrzeni, zdolne do operacji defensywnych, rozpoznawczych i ofensywnych. Nasi inżynierowie pracują 24 godziny na dobę - zapewnił w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" gen. dyw. Karol Molenda.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"/WP